6. Nie pytałem czy chcesz.

103 24 23
                                    

Zanim się zorientowałam leżałam już na ziemi. Musiało minąć kilka sekund, bym otworzyła oczy.

Pierwszym co zobaczyłam był leżący obok motor. Uświadamiając sobie, co miało przed chwilą miejsce, szybko zerwałam się na równe nogi, co jak się okazało było błędem. Zakręciło mi się w głowie, ale dałam radę utrzymać równowagę.

Rozejrzałam się i poza nieznaną mi nadal okolicą ujrzałam Chrisa siedzącego na poboczu. Podeszłam do Niego szybkim krokiem, co także nie było dobrą decyzją.

- Nic Ci nie jest? - Spytałam kucając tym razem już powoli, tuż obok Niego.

- Nie. - Miałam świadomość, że nie mówił mi prawdy. Nie rozumiałam tylko, dlaczego nawet w takim momencie postanowił zachowywać się jak dupek.

- Za to z Tobą chyba nie najlepiej. - Dodał po chwili.

Właściwie to nawet nie sprawdziłam czy nie mam jakichś ran, po prostu do Niego poszłam. Nie czułam bólu przez ten czas, jednak teraz do mnie doszedł. Chyba przez cały ten szok, po prostu moja podświadomość go odrzucała.

Gdy te emocje delikatnie opadły, zdałam sobie sprawę, że boli mnie głowa, a kończyny zaczynają szczypać. Spojrzałam na nogi, które z powodu spodenek ucierpiały pewnie najbardziej.

Z kolana lała się krew, druga noga również miała rany, ale mniejsze, pewnie dlatego że opadłam na prawą stronę. Podciągnęłam rękawy i zobaczyłam pojedyncze rysy. Dłonie także miałam poobcierane. Chłopak miał rację, faktycznie nie było najlepiej.

- Matko, nic Wam się nie stało?! - Przybiegła jakaś spanikowana dziewczyna.

- Niee, jest w porządku, to tylko drobny wypadek. - Odpowiedziałam nie chcąc prosić nikogo o pomoc, nie było wcale aż tak źle.

- Grace, krwawisz. - Czy ja się przesłyszałam? Chris pierwszy raz od początku spotkania wypowiedział moje imię czy tylko mi się wydawało?

- Patrząc na Was i przewrócony motor wnioskuję, że chyba jednak nie taki drobny. Chłopak ma rację. Dobrze się czujesz? Wyglądasz blado. - Dopytywała młoda szatynka.

- Mówię, że wszystko jest dobrze. - Ja jednak nie dawałam za wygraną.

- Nie, nie zostawię Was tak. Chodźcie, mieszkam niedaleko.- Mina Chrisa nie wskazywała zupełnie na nic. Nie widziałam żadnych wyrzutów w jego oczach, smutku, złości czy czegokolwiek. Nie widziałam nic. Nie miałam nawet pojęcia czy chce żeby szatynka Nam pomogła, nic nie mogłam wywnioskować z wyrazu twarzy chłopaka, który był dla mnie wielką niewiadomą.

Jedyne co zauważyłam to to, że brunet wstał i zaczął wolnym krokiem iść w kierunku motoru. Chyba chciał go podnieść, ale dziewczyna przerwała mu mówiąc, żeby go zostawił, bo przed chwilą napisała do kolegi, by po niego przyszedł. Chris przewrócił oczami i bąknął ciche,, niech będzie,,.

Obserwowałam sytuację siedząc na poboczu i czekając nie wiem za czym. Noga nadal krwawiła, a ja trochę słabiej się czułam. W końcu po dobrych 10 minutach zjawił się wyczekiwany przez nas wysoki blondyn.

- Patrick? - Kogo jak kogo, ale jego w tamtej chwili serio się nie spodziewałam.

- Witaj ślicznotko, nie sądziłem, że spotkamy się tak szybko, szkoda tylko, że w takich warunkach. Bardzo boli?

- To wy się znacie? - Zdziwiła się dziewczyna.

-Tak jakoś wyszło - Stwierdziłam.

- Jest git. - Tym razem skierowałam odpowiedź do chłopaka. Serio nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Jedynym o czym marzyłam było moje łóżko.

DESTRUCTION [18+] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz