Wyszłam z kabiny owijając ciało bawełnianym ręcznikiem. Sięgnęłam do szafki po odżywkę do włosów, którą następnie na nie nałożyłam. W czasie oczekiwania, aż kosmetyk wchłonie w strukturę moich włosów, udałam się do pokoju po świeżą bieliznę i ubrania.
Przed drzwiami do pokoju leżał pewien samoyed niemogący doczekać się na wejście do środka. Pogłaskałam tego głuptasa i weszliśmy do pomieszczenia. Radośnie rzucił się na łóżko merdając ogonem, a po chwili tarzając się w pościeli.
- Uduszę Cie kiedyś Pepe. - Powiedziałam śmiejąc się do zwierzaka.
Nałożyłam białą koronkową bieliznę, siwy top z cienkimi ramiączkami oraz czarne spodenki z poszarpanymi nogawkami. Jakie to piękne uczucie, móc w końcu ubrać się adekwatnie do pogody.
Wróciłam do łazienki, by spłukać odżywkę. Owinęłam głowę ręcznikiem i podeszłam do lustra w celu posmarowania twarzy kremem. Wtedy do moich uszu dotarł znajomy głos rozmawiający z kobietą, która zapewne czekała na mnie ze śniadaniem. Otworzyłam więc drzwi i na cały dom krzyknęłam :
- Tu jestem palancie!
- Miła jak zawsze - uslyszlama w odpowiedzi człapiącego się na górę Nicolasa.
- Siema marna. - Przybiliśmy sobie braterską piątkę, poczym wyciągnęłam z drewnianego koszyczka suszarkę.
Nick oparł się o kaloryfer, a ja zajęłam się suszeniem brązowych włosów. Po ogarnięciu sztormu na głównie wraz z Jonsem wstąpiliśmy do mojego pokoju.
Podłączyłam telefon do ładowarki i usiadłam na łóżku obok wygłupiającej się na nim dwójki zastanawiając się, który jest mądrzejszy i dochodzę do wniosku, że Pepe mimo wszystko góruje.
- Alis mówiła, że nie dałaś razy wczoraj przyjść, coś się stało? - Oderwałam wzrok od samoyeda skupiając go teraz na twarzy przyjaciela.
- Nie, po prostu miałam pewną sprawę do ogarnięcia, ale to nic poważnego. - Mogłam przewidzieć, że dostanę tego typu pytanie. Szkoda, że nie przygotowałam na nie wcześniej sensownej odpowiedzi.
- A cóż to za sprawa? - Kurwa.
- Byłam umówiona na przegląd biżuterii dla Alis, a całkiem o tym zapomniałam.
- Fakt, pięknisia ma niedługo urodziny. I nic mi nie mówiłaś? Teraz to już kopiesz sobie grób. - Uff.
- Nie przeżywaj i tak nic nie wybrałam więc możemy niedługo razem coś wymyślić.
- Hmm, zastanowię się. - Powiedział odwracając dramatycznie głowę w drugą stronę.
- Dobra nie marudź i chodź na dół, mama pewnie zrobiła śniadanie.
- Namówiłaś. Pepe, idziemy śmierdzielu. - I poszli, a ja tylko pokiwałam z rozbawieniem głową.
Faktycznie mama czekała za nami przy nakrytym stole. Dziś zaserwowała jajka sadzone z bekonem i grzankami. Do tego napełniła dzbanek sokiem pomarańczowym, za co byłam jej wdzięczna po cholernie chciało mi się pić. Na dodatek dawka witamin, powinna pozytywnie wpłynąć męczącego mnie kaca.
Zajęliśmy więc z Jonsem miejsca, a ja od razu nalałam napoju bogów do szklanki, prawie od razu chłonąc jej zawartość.
- A mówiłem już pani, że jadę we wakacje na tydzień do Pragi? - Zapytał podekscytowany Nick.
- Myślę, że jakieś trzy razy. - Zaśmiała się mama. - Ale nie zdradzałeś szczegółów.
- Jedziemy całą rodziną, bo tata ma tam akurat zlecenie, ale szef pozwolił mu nas zabrać za dobre sprawowanie, a co najlepsze pokrywa koszty dojazdu i noclegu tak więc Prago, Nicolas Jones nadchodzi! - Wykrzyczał podnosząc widelec z bekonem do góry na co przewróciłam oczami w akopaniamencie śmiechu rodzicielki.
CZYTASZ
DESTRUCTION [18+]
RomanceGrace Morgan jest 18-letnią dziewczyną, która z dnia na dzień mierzy się z kolejnymi problemami. Nie pomaga jej w tym ciężki charakter, ale za to przyjaciele na których zawsze może liczyć. Demony przeszłości nie dają o sobie zapomnieć, a na drodze b...