Wspominałam już, że każdy poniedziałek mojego życia to katorga? Ten nie był inny.
Gdy budzik zadzwonił o 7.25, poczułam wewnętrzne mdłości. Dziękowałam za to, że do zakończenia roku, zostały tylko dwa tygodnie. Próbując usiąść na łóżku, zdałam sobie sprawę, że dziś wszystko boli jeszcze bardziej. Każdy kawałek mojego ciała, krzyczał głośne,, ała,,.
Wiedziałam, że idąc do tego wariatkowa jestem narażona na wszelkie pytania o to co mi się stało, oraz śmiech niektórych dziwek. Co prawda mogę założyć spodnie i bluzkę z długim rękawem, ale przemieszczanie się wolniej niż ślimak zdradziłoby, że coś jest nie tak.
Mimo to postanowiłam jednak się tam dziś udać. Nie chciało mi się siedzieć samej z ojcem w domu. Dziś miał do pracy na nockę, więc na pewno bym się na niego napatoczyła.
Wstałam powoli z łóżka, a chcąc zrobić kilka kroków, zdałam sobie sprawę, że z powodu bólu prawej nogi, jestem zmuszona delikatnie utykać. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej ciemne jeansy oraz brązową bluzkę z dekoltem w serek. Zanim się ubrałam spakowałam do torby zeszyt, który służył do wszystkiego oraz książkę od matmy. Skorzystałam jeszcze z porannej toalety i gotowa udałam się na dół.
Wzięłam z tacki z owocami jabłko, które miało mi posłużyć za śniadanie. Następnie poszłam założyć buty. Wiążąc jednego z czarnych adidasów, usłyszałam dźwięk klaksonu samochodu Nicka. Wyszłam z domu, zamykając go na klucz i udałam się do auta. Przywitałam się z przyjaciółmi i ruszyliśmy.
Pierwszą lekcją, tego jakże wspaniałego dnia, była uwielbiana przez wszystkich matematyka. Czy to nie jest idealne połączenie? Myśląc, że gorzej być nie mogło, zaczęłam nienawidzić się za to, że w ogóle zdobyłam się na taką myśl.
- Macie 20 min na napisanie sprawdzianu, nie przyjmuję zwrotu po czasie. - Krótko mówiąc, zajebiście.
Po zrobieniu tylko połowy zadań, oddałam kartkę nawet nie patrząc na nauczycielkę.
-Co Ci się stało? - Zapytała ta ciekawska wiedźma.
- Co ma Pani na myśli? - Udawałam głupią , chociaż w sumie zdziwiłam się, że zwróciła na to uwagę.
-Utykasz. - Podkreśliła odpowiednią dykcją.
- Skręciłam kostkę na w-fie. - Wymyśliłam na szybko i ruszyłam w stronę ławki.
Po trzeciej lekcji, nadszedł wreszcie czas na wyczekiwany przeze mnie lunch. Wraz z Nickiem i Alison zajęliśmy nasze miejsca, ma których zawsze siedzieliśmy i zaczęliśmy pochłaniać posiłek.
Po kilkunastu minutach przyjemności zwanej jedzeniem, wstałam wraz z tacą, chcąc odłożyć brudne naczynie do pojemnika. Nagle za swoimi plecami usłyszałam Davida.
-Morgan?! - Widocznie bardzo zdziwiła go moja obecność, choć nie miałam pojęcia dlaczego.
-To takie niezwykłe, że widzisz mnie w szkole do której chodzę nie od wczoraj? - Odpowiedziałam mu idąc bez przerwy do wyznaczonego celu.
-Spotkałaś się z Petersonem? - Widocznie olał moje pytanie zadając mi kolejne.
- A jaki to ma związek z moją obecnością tutaj ?
- Pytam z ciekawości. - Nagle zaczął udawać zobojętnienie. Ten człowiek nie zachowywał się dziś normalnie, w sumie żadna nowość.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Choć właściwie na Ciebie ono czeka już od dawna. - Tym razem na niego spojrzałam zatrzymując się na chwilę.
- A teraz pozwól, że odniosę wreszcie ten cholerny talerz na miejsce.
To niewyobrażalne jak bardzo taki jeden osobnik może zniszczyć Ci nerwy.
CZYTASZ
DESTRUCTION [18+]
RomanceGrace Morgan jest 18-letnią dziewczyną, która z dnia na dzień mierzy się z kolejnymi problemami. Nie pomaga jej w tym ciężki charakter, ale za to przyjaciele na których zawsze może liczyć. Demony przeszłości nie dają o sobie zapomnieć, a na drodze b...