- dzień dobry- powiedziała dyrektorka szpitala wchodząc do świetlicy w której znajdowała się masa ludzi
to pomieszczenie tak samo jak korytarz nie były najlepsze ani najgorsze- były w miarę chociaż biały który stopniowo zamieniał się w żółty i typowo szpitalny- niebieski- kolor ścian dodawał psychotykowi strasznego klimatu
-o godzinie 14.00 do godziny 15.00 wszyscy musza znajdować się tutaj- wytłumaczyła
stałem za kobieta zaciągając rękawy mojej bluzy na nadgarstki
- dzień dobry- odpowiedziały pojedyncze głosy pomimo tłumu w tym pomieszczeniu
- to jest Nicolas, jest tutaj nowy mam nadzieje ze przyjmiecie go pozytywnie, jest tutaj na razie na tydzień
właśnie " na razie" pomyślałem, to pewne że dostane tutaj na dłużej moja matka nie daje sobie ze ma rady poza tym ona nie chce takiego syna i nie ma pieniędzy na wydawanie milionów na moje wizyty na oddziale chirurgii
- dobrze Nick opowiesz cos o sobie?- powiedział kobieta patrząc na mnie
Nigdy nie lubiłem mówić o sobie, też w moim życiu nie działo się nic ciekawego chyba że ona chce żebym jej opowiedział ze uzależniłem się od leków na uspokojenie i ledwo mnie z tego wyciągnęli czy o moich próbach samobójczych jakbym miał o tym mówić przenieśli by mnie do izolatki
podniosłem głowie w stronę kobiety i odpowiedziałem ja jej pytanie szybkim- nie- i wzrokiem bez jakich kolwiek emocji rozejrzałem się po tłumie
-dobrze Nikolasie rozumiemy ze nie chcesz mówić o przeszłości
-sapnap- powiedziałem cicho przewracając oczami
-przepraszam?
- proszę mówić na mnie sapnap
- ohhh dobrze- powiedziała kobieta która na plakietce przy koszuli miała napisane mrs. Ann- tak jak pewnie słyszeliście nasz nowy uczeń prosi o zwracanie się do niego "sapnap"- dokończyła Ann głośno patrząc w stronę otwartych drzwi do pokoju wszystkich pielęgniarek oraz lekarzy i lekarek
- teraz zapraszam cię do tamtego pokoju, proszę przodem- powiedziała kobieta pokazując na drzwi
miałem gdzieś zasady estetyki i to jak należy się zachwyć przy kobietach, chciałem to szybko załatwić więc nawet nie przepuściłem dr. Ann w drzwiach
-dzień dobry Nic- sapnap- powiedział odrobine starszy ode mnie mężczyzna poprawiając się gdy przypomniał sobie słowa Ann które pewnie słyszał
-podaj mi swoja torbę proszę muszę ją sprawdzić czy nie zawiera ona niebezpiecznych przedmiotów
- tak nie można, to moje prywatne rzeczy-zdenerwowałem się
- panie sapnap nikt nie będzie pana oceniał po tym co ma pan w torbie to dla pana oraz wszystkich osób w tym ośrodku bezpieczeństwa
gdy kobieta mówiła zobaczyłem chłopaka o blado-białym kolorze skóry chodzącego jakby nigdy nic po korytarzu- nie chciałem na nikogo skarżyć już pierwszego dnia więc nic nie powiedziałem tylko patrzyłem nadal na chłopka: miał ciemna bluzę z oraz luźne spodnie w ręce trzymał jakaś buteleczkę-
-Sapnap? sapnap? wszystko ok?- Nick?- kobieta złapała mnie za ramie nie mocno ale tak żebym zwrócił na nią uwagę
- przepraszam, zamyśliłem się- powiedziałem podając mężczyźnie moja torbę
Ann popatrzyła w miejsce w które patrzyłem wcześniej ja i pytającym wzrokiem przeszła na mnie a ja tylko nerwowo drapałem sobie skórki przy paznokciach
-tak nie robimy- powiedziała i dłonią odsunęła moja jedna rękę od drugiej- świetnie jeszcze czego nie mogę robić.
~~
-mvg
CZYTASZ
See You Again -karlnap-
Fanfictiontw: krew, cięcie się, szpital psychiatryczny, myśli samobójcze, próby samobójcze, leki, przekleństwa, zabójstwa, proszę nie powtarzać czynności przedstawionych w tej książce Nie chce robić z sapnapa jakiejś osoby chorej psychicznie po prostu nie po...