~05~

1.7K 179 134
                                    

gdy tylko kobieta prawie wykrzyczałem:

- KIM TY JESTEŚ I O CO TU CHODZI- byłem zły

- cichoooo, spokojnie- powiedział chłopak próbując podejsc do mnie

- nie, nie zbliżaj się do mnie- powiedziałem nadal czekając na wyjaśnienia

- nie bój się, nie zrobię ci nic, spokojnie-powiedział tak miękko że faktycznie się uspokoiłem, nikt nie potrafił tego zrobić tak szybko i tak skutecznie

-kim ty jesteś? czemu nikt nie zwraca na ciebie uwagi? jesteś uczniem tutaj?- zasypałem go pytaniami

- nie tak szybko, ochłoń trochę zaraz dostaniesz ataku paniki- powiedział siadając zaraz obok mnie

-mhm- powiedziałem odsuwając się trochę

- jestem Karl- powiedział kładąc rękę na moje ramie

-karl, pokaż nadgarstek dlaczego ona nie zrobiła nic z tym że się wykrwawiasz

-kiedyś zrozumiesz, na razie nie mogę ci nic powiedzieć

-podasz mi rękę, będę ostrożny- powiedziałem

zabrałem biały bandaż z pudełeczka przy stoliku nocnym rozłożyłem go i usiadłem obok karla, chłopak podał mi swoją rękę a ja przyciągnąłem ja do siebie i przyłożyłem opatrunek do miejsca gdzie znajdowały się głębokie rany. Przejechałem bandażem po jego nadgarstku uważając na nacięcia a chłopak się tylko zaśmiał

- co?- zapytałem zdzwiony podnosząc wzrok na niego

a on popatrzył w dół

- what the hell- powiedziałem gdy zobaczyłem ze krew z z ciała Karla wytarła się a na bandażu nie było widac żadnej ciemnej plamy

- jakim cudem ta gaza  jest bielusieńka- zapytałem głośno

chłopak wypuścił głośno powietrze i odebrał ode mnie kawałek opatrunku

- ciii jeszcze cię ktoś usłyszy ściany tu są jak kartki

- ohh sorry o tym nie pomyślałem, ale wytłumaczysz mi to- pokazałem na bandaż którym chłopak właśnie wycierał sobie cała ręke z krwi a on nadal zostawał biały

-kiedyś ci wytłumaczę obiecuje-oznajmił

-nadal mi nie odpowiedziałeś czy jesteś uczniem czy kim do cholery- powiedziałem mówiąc ostrzej ostatnie słowa

-można powiedzieć ze jestem uczniem

Nie rozumiałem nic z dzisiejszego dnia.

- ładna bluza- powiedziałem przerwać ciszę która właśnie nastała

- dzięki twoja też

jego bluza miała logo oraz nazwę szpitala

psychiatric hospital

florida 2019

-

w jego bluzie nie było też sznurków tak samo jak w mojej

-karl?- zapytałem

-tak umm- no tak nie znał mojego imienia

- sapnap- podpowiedziałem mu

w odpowiedzi dostałem tylko pytający wzrok bruneta który poprawiał przydługawe włosy

-mógłbym się fatycznie położyć- zapytałem

- jasne- powiedział wstając a ja złapałem go za rękę zeby tego nie robił

- na spokojnie zmieścimy się w jednym łóżku straciłeś dużo krwi na pewno jesteś osłabiony- coś kazało mi się troszczyć o karla

-mogę?- zapytał cicho

- jasne wskakuj- przesunąłem się na drugą połowę łózka oraz podniosłem pościel

- dzieki- powiedział powoli przykrywając się po nos

-lubisz słuchać muzyki- powiedziałem wycinając słuchawki oraz telefon z kieszeni

- mhm- mruknął chłopak

-chcesz jedna- zapytałem podając mu jednego airpods'a

-nie- powiedział

- to zrobimy tak- wsadziłem jedna słuchawkę do swojego ucha tego bliżej chłopaka, następnie  położyłem głowę tak że nasze skronie stykały się a nasze uszy były na tyle blisko siebie że brunet mógł usłyszeć muzykę

- fajna piosenkę

-sweater weather- podałem mu tytuł

i obydwoje zasnęliśmy w ciszy wsłuchując się w piosenkę

- chłopak powiedział jeszcze szybkie: miłych snów

na co odpowiedziałem

- nawzajem- wiedziałem ze te moje nie będą miłe znowu.

~~

-mvg

See You Again -karlnap-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz