Pov.Tommy
Siedziałem z Tubbo i przytulaliśmy się do siebie.Nie mogłem przestać płakać,a chłopak cały czas mnie pocieszał.Cholernie się bałem o Nancy.Co jeśli już nigdy jej nie zobaczę?Nie usłyszę?
-Tommy,będzie dobrze rozumiesz?Ona jest silna,poradzi sobie.
-Ale co jeśli ona już straciła za dużo krwi?
-Nie straciła,oddychała więc było to do opanowania.
-Mam nadzieję.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.Tubbo powiedział,że pójdzie otworzyć.Pokiwałem głową i zacząłem nasłuchiwać.
-Ranboo?
Jeszcze tego debila tu brakowało.Westchnąłem i prychnąłem pod nosem.
-Tubbo,dlaczego wychodzisz z domu nic nie mówiąc?-zapytał starszy.
-Przyszedłem do Tommy'ego,żeby go pocieszyć-usłyszałem jak obydwoje wchodzą do środka.
-Pocieszyć?
-Nancy jest w szpitalu.
Na dole zapadła grobowa cisza.
-Słucham?-zapytał.W jego głosie dało się wyczuć przerażenie-co się stało?
Pov.Tubbo
-Prawie sobie odebrała życie!-krzyknąłem czując w oczach łzy.
-Japierdole-mruknął pod nosem-nie mów mi,że przeze mnie.
-Nie tylko przez ciebie.Przez wiele osób.Przez wszystko.Za dużo emocji.Ona ma ledwo 16 lat!
-Cholera,tak bardzo chciałem ją przeprosić,ale nie wiedziałem jak!Ja nie chciałem kurwa jej zranić.Jestem egoistycznym debilem!Idę do niej-oświadczył wybiegając z domu.
-Tak jesteś!-krzyknąłem za nim poczym zamknąłem drzwi.
Po chwili tępego wpatrywania się w podłogę zawołałem.
-Tommy?
-Hm?-burknął
-Idziemy do szpitala.
___________
Pov.Ranboo
Chyba nigdy nie spierdalałem z tak szybką prędkością.Prawie potrąciłem jakieś dziecko na chodniku.Gdy dotarłem pod szpital stanąłem jak wryty.Co ja mam powiedzieć?Że bardzo mi przykro?To za mało.Że nie chciałem.Wyjdę na egoistę.
-Dzień dobry.Pan do kogo?-zapytał starszy mężczyzna.
-Ja do...Nancy Simoms.
-Jest pan z rodziny?-przyglądnął mi się podejrzliwie.
-J-jestem jej chłopakiem-oświadczyłem po chwili zawahania.
-Sala 178.
Pokiwałem głową i ruszyłem do schodów.Pomimo iż była winda to o ironio wydawało się,że zajmie to dłużej.Pod sale dotarłem zdyszany.Szybko się poprawiłem i zapukałem.Otworzyła mi pielęgniarka.
-Dzień dobry,jest pan z rodziny?-zapytała szorstko.
-Oh tak,proszę wpuścić tego chłopca-usłyszałem mamę Nancy.
-Dziękuję pani Simson.
Przywitałem się z nimi i po dłuższej chwili ciszy jej tata mruknął pod nosem.
-Więc to w tobie się zakochała...
-Tak...ja....ja chciałem cholernie przeprosić za moje egoistyczne zachowanie.Powinienem jej powiedzieć od początku...
-Przeprosisz ja jak się obudzi.
Pokiwałem smutno głową.Po chwili przyszła pielęgniarka i wyprosiła wszystkich z pokoju.Musieliśmy wszyscy wyjść.Pożegnałem się z państwem Simson i nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić poszedłem do domu.
Tam zastałem Tubbo.Wygladal jakby na mnie czekał.
-Hej-mruknął cicho-przepraszam,że tak na ciebie naskoczyłem.
-Nic się nie dzieje,miałeś prawo.
-Dzięki-brunet podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Musisz mi pomóc zerwać z Sally i-w ostatniej chwili ugryzłem się w język.
-I?-zapytał.
Poczułem jak moje policzki robią się lekko czerwone.
-Tak!Wiedziałem!KOCHASZ JĄ!CHOLERA WIEDZIAŁEM!!!!!-krzyknął.
-Ugh zamknij się.
-Co się stało?-zapytała mama schodząc na dół.
-Bo Ranboo-
-Cicho!-zasłoniłem mu szybko ręką usta.
-Przecież mnie możecie powiedzieć.
Westchnąłem męczeńsko i dałem chłopakowi się wygadać.
-Oh Ranboo-mruknęła moja mama z uznaniem.
-Mamooooo,stop proszę.
-Myślę,że jak wyzdrowieje to musisz powiedzieć.
-Ale jak.
-Normalnie,podejdziesz i powiesz.
-Łatwo wam mówić,cholera.
_______
Pov.Nancy
Otwarłam oczy i poczułam przyjemne ciepło na skórze.Uśmiechnęłam się przysłuchując przyjemnej ciszy.Rozglądnęłam się w około nie bardzo wiedząc gdzie jestem.Nagle do mojej głowy napłynęły wszystkie myśli i wspomnienia.
Poczułam okropne poczucie winy.
-Oh,obudziłaś się-usłyszałam uspokajający głos pielęgniarki-jak się czujesz?
-Na razie dobrze,ale nadal czuję się słabo.
Kobieta pokiwała głową,poczym oświadczyła,że moi rodzice niedługo tu przyjadą.Po chwili faktycznie byli na miejscu razem z Tommym.
Blondyn rzucił się na mnie i przytulił mocno.
-Hejka-zaśmiałam się cicho.
-Tęskniliśmy.
-J-ja nie wiem czemu to zrobiłam.
-Spokojnie,nie musisz się tłumaczyć.
-Słuchaj kochanie-powiedziała moja mama uśmiechając się od ucha do ucha-Ranboo chciał z tobą porozmawiać,zostawimy was samych.
Wyszli,a do sali wszedł wysoki chłopak z kwiatami w rękach.
_______________
POLSAT MUHAHAHAHAH
Też was kocham❤️😌✋
CZYTASZ
Ranboo|Siostra kolegi mojego brata|
Fanfiction- O mój boże, przepraszam Ranboo -usłyszałem lekko zaspany głos. Obróciłem się do tyłu i zauważyłem jak brunetka schodzi z mojego łóżka i podchodzi do mnie. -Nie powinnam tu wchodzić,ale nie skojarzyłam,że to twój pokój.Nie będę ci przeszkadzać.Jesz...