Rozdział 1. Ucieczka

1.5K 80 64
                                    

[POV Naruto]

No gdzie on jest, miał iść prosto do Tsunade — pomyślałem ukrywając się nad sufitem gabinetu Hokage. Zacząłem się już niecierpliwić, Jiraiya powiedział mi, że idzie zdać raport od swoich ludzi o postępach w szukaniu Orochimaru. Zapomniawszy się cicho westchnąłem, jednak w tym momencie ktoś zapukał do drzwi, co zagłuszyło mój dźwięk. Odetchnąłem w myślach.

— Wchodzę, Tsunade. — Po tym usłyszałem jak drzwi się otwierają, a ero-sennin wchodzi do pomieszczenia.

— Jiraiya? Masz coś? — zapytała spokojnie Hokage.

— Mam pewien trop. W okolicach jednej z jego kryjówek widziano Kabuto i Sasuke. — Słysząc to poczułem radość, to pierwsza informacja o Sasuke od tamtej misji. — Ale znając Orochimaru to nic pewnego. Od kiedy drużyna Kakashiego ich naszła są ostrożniejsi. To mogły być klony.

— Ale mimo to warto kogoś tam wysłać, daleko to? — westchnęła Tsunade.

— Około dzień drogi stąd, tu masz mapę. — Usłyszałem jak Jiraiya podchodzi do biurka.

— A ty jak oceniasz szansę że faktycznie tam są? — zapytała po chwili kobieta.

— Ja bym zakładał że ich tam nie ma. Ale dla pewności bym tam kogoś wysłał. Może coś znajdziemy — oznajmił.

— W takim razie wyślę kogoś za kilka dni, mamy pilniejsze sprawy niż mało prawdopodobne poszlaki —powiedziała Tsunade.

Zacisnąłem pięść w złości. Jak ona może tak olewać sprawę. Od dłuższego czasu nie było żadnych informacji o Sasuke. A teraz bezpośrednio go widziano. Muszę sam się tym zająć.

— Może wybierzemy się na drinka? Tylko ty i ja — zaproponował Jiraiya.

Osłupiałem. Zamiast zająć się poszukiwaniem Sasuke, ten stary zboczeniec proponuje jej drinki...

— W sumie, czemu nie. Potrzebna mi przerwa — odparła.

Po nim mogłem się spodziewać lekceważenia powagi sytuacji, ale że Babunia Tsunade również olewa sprawę?! Prawie zdradziłem swoją lokalizację, ale w porę powstrzymałem uderzenie ręką w ścianę.

Usłyszałem jak oboje wychodzą z Gabinetu. Odczekałem chwilę i zdejmując panel sufitowy zeskoczyłem do pomieszczenia. Na biurku znalazłem mapę i zwój z raportem. Chwilę się zastanowiłem, jeśli to wezmę, to zorientują się. Jednak doszedłem do wniosku, że Tsunade najwcześniej jutro rano wróci do gabinetu skoro poszła na drinka. Więc mam trochę czasu na działanie. Szybko zgarnąłem raport i mapę, i upewniając się, że nikogo nie ma na korytarzu wyskoczyłem z gabinetu. Po drodze ledwo uniknąłem Shizune. Z ulgą odetchnąłem, gdy przeszła podczas gdy ja chowałem się w jakimś pustym pokoju.

Po dotarciu do mojego mieszkania pospiesznie zacząłem pakować wszystkie niezbędne rzeczy by ruszyć. Zgarnąłem kilka kunaiów, zapas jedzenia na parę dni i jakieś dodatkowe ubrania. Udało mi się to zrobić dosyć szybko. Rzuciłem okiem na mapę, by wiedzieć w jakim kierunku mam iść. Raport mogę przeczytać po drodze, nie mogę marnować cennego czasu. Chwilę się zawahałem. Może warto jakoś powiadomić Babunie, że idę. Ale przecież mi nie pozwoli i zatrzyma. Nagle wpadłem na genialny pomysł. Pospiesznie zacząłem przegrzebywać mój bałagan w celu znalezienia jakiejś kartki i czegoś do pisania. Szybko napisałem krótki list:

Babuniu Tsunade,

Nie wściekaj się na nikogo gdy przeczytasz ten list. Chociaż zapewne i tak na wszystkich się wyżyjesz za to co zrobiłem, pewnie też czymś rzucisz, może nawet ktoś trafi do szpitala.. W każdym razie usłyszałem jak Jiraiya mówi ci o możliwym miejscu pobytu Orochimaru. I nie, ero-sennin nie wie co zrobiłem, nikt nie wie. A mianowicie, wczoraj wyruszyłem z wioski we wskazane miejsce... wiem, że to głupie i nierozsądne, ale jak powiedziałaś, że wyślesz kogoś za kilka dni, to musiałem ruszyć, mimo iż się narażam. Nie martw się o mnie, jakoś sobie poradzę. Miejsce to jest ok. dzień drogi od Konohy, więc jak jutro nie wrócę, to wyślij kogoś za mną. Chociaż znając ciebie w trakcie czytania już posłałaś po Kakashiego i za godzinę wyruszą... nie chciałem robić kłopotu... ale musiałem wyruszyć. Przepraszam za problemy. Obiecuję, że nic mi się nie stanie.

Naruto

Tylko jak jej dać ten list by go jutro dostała? Zostawienie go w moim bałaganie może spowodować, że nikt nie znajdzie go przez rok. Muszę go komuś zostawić. Ale komu? Kakashi? Nie, on sam mnie powstrzyma. Jiraiya też odpada. Sakura tym bardziej, jeszcze będzie chciała ze mną iść. Sai? Nie.. kto wie co mu wpadnie do głowy po czytaniu tych wszystkich bzdetów o relacjach międzyludzkich. Zacząłem wysilać swoją głowę w poszukiwaniu dobrej osoby. Wiem! Hinata! Ona na pewno mi pomoże. Ale.. jak Tsunade coś jej zrobi? Muszę coś dopisać.

Ps. Nie krzycz na Hinatę, ma dobre serce, więc jestem pewny że nie czytała listu.

I gotowe, mogę ruszać. Pospiesznie włożyłem list do koperty i gotowy ruszyłem szukać Hinaty. Znalazłem ją dosyć szybko, przechadzała się samotnie na jednej z ulic.

— Hinata! — krzyknąłem machając do niej.

Gdy się odwróciła i mnie spostrzegła jej twarz zrobiła się czerwona.

— Na.. Naruto-kun.. — wyjąkała.

— Hinata, mam sprawę, mogłabyś dać to jutro po południu babuni Tsunade? — zapytałem wesoło pokazując jej kopertę.

Dziewczyna była w szoku, że ją o coś proszę.

— Ta-ak — odparła nieśmiało.

— Dzięki wielkie — powiedziałem szeroko się uśmiechając i podając jej kopertę. Zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze ja już biegłem w stronę bramy.

Gdy byłem już dosyć blisko wyjścia z wioski usłyszałem:

— Naruto! — Niechętnie spojrzałem w miejsce z którego dobiegał głos i się skrzywiłem. W moim kierunku biegła Sakura.. jej mi tu brakowało..

— Tak, Sakura? — zapytałem z niechęcią.

— Może pójdziemy gdzieś razem? — Zaproponowała przesłodzonym tonem.

Od kiedy Sasuke uciekł z wioski zaczęła być dla mnie miła. A po misji gdzie spotkaliśmy go w kryjówce Orochimaru bezwstydnie ze mną flirtuje i stara się zaprosić na randkę. Jak ona tak może, latała za Sasuke, a gdy tylko straciła jakiekolwiek nadzieje przestawiła się na mnie. I teraz mnie męczy. Kiedyś by mi się to podobało, gdy myślałem, że ją kocham. Ale wiem, że to nie to. Do nie dawna jeszcze udawałem. Ale tak jak ona po spotkaniu z Uchihą zmieniła swój obiekt westchnień na mnie, tak ja stwierdziłem, że nie będę już udawać zainteresowania jej osobą.

— Nie mam czasu, muszę lecieć — powiedziałem chłodno.

Spojrzała się na mnie zdziwiona. Zlustrowała mnie i gdy dostrzegła, że jestem przyszykowany jak na misję ostrym tonem zapytała:

— A ty gdzie idziesz?!

Zacząłem gorączkowo myśleć co jej odpowiedzieć. Gdy jej powiem, że mam misje na pewno mi nie uwierzy i będzie próbowała wyciągnąć ze mnie prawdę, albo od razu poleci do Tsunade wyjaśnić sytuacje. Myśl Uzumaki, myśl!

— Ja.. eee... Idę na biwak z Shikamaru i Kibą — palnąłem.

Dziewczyna chwilę się na mnie wpatrywała po czym wesoło zapytała:

— Mogę iść z wami?

Cholera.. Jeszcze bardziej się wkopałem.

— Nie, wiesz, to taki... eee... — zacząłem dukać — przyjacielski wypad, wiesz... męskie towarzystwo... gadanie o dziewczynach.

Haruno się zmieszała.

— No dobra, innym razem — powiedziała smutna po czym się oddaliła.

Ufff, mogę iść. Byleby nie poszła do Shikamaru lub Kiby. A nawet jeśli to nie zdążą mnie dogonić zanim zorientują się co planuje.

Zwinnie wymijając strażników wymknąłem się z Konohy. Przystanąłem na chwilę, by upewnić się że nikt za mną nie idzie. Wykorzystałem to na przejrzenie raportu. Nie wiele w nim było, jedyną poszlaką, że Orochimaru się tam ukrywa była informacja o dostrzeżeniu Sasuke i Kabuto. Ale mi to wystarczy. Jeżeli istnieje cień szansy, że Sasuke tam jest, to muszę spróbować. Bo jeśli go tam nie ma to i tak nic mi nie grozi. Schowałem raport do torby. Zauważyłem w jednej z kieszonek zdjęcie naszej drużyny. Noszę je ze sobą na misje od kiedy Sasuke uciekł z wioski. Smętnie popatrzyłem na miny naszej dwójki.

— Sprowadzę cię do wioski, czy tego chcesz czy nie — powiedziałem cicho patrząc na jego wykrzywioną grymasem twarz. 

SasuNaru - Sprowadzę cię, czy tego chcesz czy nieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz