Rozdział 7. Całe życie w kłamstwie

533 45 17
                                    

[POV Naruto]

Lekko uchyliłem powieki. Czułem się cały obolały i nie mogłem się ruszać. W klatce piersiowej coś mnie kuło. Moja głowa była ociężała, nie mogłem jej podnieść. Więc widząc jedynie sufit, leżałem dalej. Co jakiś czas ciszę przerywał kaszel. Ale nie zwracałem na niego uwagi, nie miałem na to siły. Nie pamiętałem co się wydarzyło, nawet się nad tym nie skupiałem.

Nie wiem ile tak leżałem, ale powoli odzyskiwałem władzę nad ciałem, poruszałem rękoma, starałem się obejrzeć pomieszczenie. Ale zakres ruchów mojej głowy był zbyt mały, by dostrzec coś poza sufitem. Więc trwałem tak.

Po jakimś czasie drzwi od pomieszczenia gwałtownie się roztwarły. Instynktownie skierowałem w tamtą stronę głowę.

— Itachi! Sasuke uciekł! — wrzasnęła Tsunade po zamknięciu drzwi.

Co? Sasuke, a faktycznie. Byłem z nim na misji poszukiwania Itachiego. Właśnie, co jego brat tu robi? Właściwie to gdzie ja w ogóle jestem? I dlaczego jest tu Tsunade?

— Cholera! — powiedział mężczyzna podnosząc się do siadu. — Trzeba go znaleźć.. — urwał kaszląc.

— Dowiedział się prawdy — odparła Tsunade. — Zresztą ja też..

— Nie jest to istotne — powiedział przejęty Itachi. — Musimy go znaleźć, nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy.

— Wyślę grupy poszukiwawcze — oznajmiła Tsunade.

— Nie! On może być niebezpieczny — wtrącił jej Itachi. — Ja muszę iść.

To powiedziawszy spróbował wstać z łóżka, ale dostał napadu kaszlu. Tsunade podbiegła do niego i pomogła mu go opanować.

Cała sytuacja spowodowała, że zaczęły wracać mi siły. Chodziło o Sasuke, czegoś sie dowiedział i uciekł. Powoli siadając na krawędzi łóżka powiedziałem:

— Ja pójdę.

Oczy obojga zwróciły się na mnie. Tsunade pospiesznie okrążyła łóżko Itachiego i zaczęła badać moją klatkę piersiową. Spojrzałem tam i ujrzałem niewielką ranę, a wokoło niej czarne i fioletowe plamy rozchodzące się jak pajęczyna.

— Ja pójdę — powtórzyłem.

— Nie ma mowy — oznajmiła Hokage — Jesteś ranny.

— Mi nic nie zrobi — rzekłem. — Muszę iść.

Tsunade wykonując jakieś pieczęcie i smarując ranę lekami tylko pokręciła głową.

— To może być dobry pomysł- wtrącił się Itachi. — Obserwowałem ich, Naruto może z nim porozmawiać.

Spojrzałem dziwnie na Itachiego. Nagle przypomniało mi się wszystko. Pobiegłem pomóc Sasuke w walce z nim. I ja oberwałem Kunaiem rzuconym przez starszego z braci.

Gniewnie uniosłem rękę w kierunku bruneta i ostro powiedziałem:

— Ej ty! Walczyliśmy! Oberwałem od ciebie!

Itachi zachowując kamienną twarz oznajmił:

— To nie jest istotne. Musisz znaleźć mojego brata. Może mu wpaść do głowy jakiś głupi pomysł. Zagraża i sobie, i mieszkańcom.

— On nigdzie nie idzie — powiedziała twardo Tsunade.

— Muszę iść. Tylko ja mogę tu pomóc — żachnąłem się.

— Sam widzisz jak skończyłeś, gdy ostatnio po niego poszedłeś — warknęła Hokage.

— Obiecuje, że tym razem nic mi się nie stanie

SasuNaru - Sprowadzę cię, czy tego chcesz czy nieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz