Rozdział 12. Dobrze wiesz jaki jest Naruto

537 37 0
                                    

[POV Sasuke]

Od pogrzebu minęły już ponad dwa tygodnie. Stan emocjonalny Naruto się poprawił. Wśród znajomych zachowywał się jak zawsze, wesoło i radośnie. Dopiero w domu, gdy tylko ja go widziałem opuszczał maskę. Chodził lekko przybity i nie tryskał energią. Ale mimo to, zdarzało mu się uśmiechać i cieszyć z różnych rzeczy. Mówiłem mu, że nie musi przed nikim udawać i ma prawo okazywać smutek. On jednak zapewniał mnie, że jest już dobrze i nie zamierza się dalej dołować, ale nie umie jeszcze wrócić w pełni do stanu sprzed ataku na wioskę. A mimo to nie chce też by nie potrzebnie się o niego martwiono i dlatego udaje gdy jest taka potrzeba. Ja tylko kręciłem głową na jego wypowiedzi. Nasza relacja nieco się zmieniła od śmierci Tsunade. Nie chciałem go drażnić i się z nim kłócić. Więc nie drwiłem z niego. On się z tego bardzo cieszył przejmując inicjatywę rozwoju naszego związku i kierując go na bardziej czułe tory.

Konoha otrzymała ogromne wsparcie od wioski piasku. Udało się już odbudować dużą część budynków i wioska staje na nogi. Wykuto już nawet twarz VI Hokage, czyli Kakashiego. Prezentowała się dumnie, w masce. Zgodnie z planami, mój dom będzie gotowy za ok. tydzień. Do tego czasu będę dalej mieszkać u Naruto. Gdy mój brat opuścił szpital tydzień temu, blondyn chciał ugościć u siebie również jego, ale Kakashi stwierdził, że przecież nie mogą sie trzy osoby gnieździć w kawalerce i wyznaczył mu mieszkanie do czasu odbudowy. Byłem mu za to wdzięczny, ponieważ przy Itachim niemożliwe były by jakiekolwiek namiętne wieczory do których blondyn stał się ostatnio bardzo chętny.

Od kilku dni Kakashiego nie ma w wiosce. Udał się do wioski chmur na szczyt pięciu Kage w sprawie działań przeciwko Akatsuki. Wraz z nim pojechał mój brat, jako bezpośrednia osoba znająca temat. Wszyscy mieszkańcy wyczekiwali powrotu, gdyż obawiali się, że dojdzie do wojny, chociaż ta i tak już formalnie trwa.

— Cześć kochanie — przywitał mnie Naruto po obudzeniu.

— Długo śpisz — odparłem. Ja wstałem już godzinę temu i przeglądałem zwoje.

— A ty za to mógłbyś jeszcze pospać — mruknął. — Wolę się budzić obok ciebie.

— I tak leżałem jeszcze z pół godziny — powiedziałem spoglądając na niego. — Ale zrezygnowałem z czekaniem na twoją pobudkę.

— Mogłeś mnie obudzić — szepnął.

Spojrzałem na niego z podniesionymi brwiami.

— Nie zabiłbyś mnie?

— No może tylko troszkę — uśmiechnął się. — Co tam czytasz?

— To co zawsze — szepnąłem. — Zwoje Orochimaru.

— No znowu? — jęknął. — Siedzisz nad nimi od dwóch tygodni i znosisz nam dziwne rzeczy do chałupy.

— Dobra, wstawaj już — mruknąłem. — Dostałem informacje od Yamato, że mistrz Kakashi wraca dziś do wioski.

— To trzeba było tak od razu — powiedział zrywając się z łóżka. Potoczył się nieprzytomnie do łazienki i zniknął za drzwiami.

Ja wróciłem do analizowania zapisków. Chciałem sprawdzić, czy coś z arsenału Orochimaru nie byłoby przydatne dla wioski w walce z Akatsuki.

— No i po co ci ta maska? — zapytał Naruto wychodząc z łazienki i wskazując palcem na stół.

Obróciłem się i spostrzegłem przyniesioną przeze mnie wczoraj wieczorem maskę boga śmierci, jak zapisał Orochimaru.

— Zbieram wszystkie przedmioty opisane w tych zwojach — oznajmiłem. — Mogą się nam przydać.

Naruto prychnął oglądając się na maskę.

SasuNaru - Sprowadzę cię, czy tego chcesz czy nieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz