Rozdział 3. Czego ty właściwie chcesz? [+18]

1.1K 67 83
                                    

[POV Naruto]

Kryjówka Orochimaru jest ogromna, jak labirynt. Jednak Sasuke prowadził dokładnie znając drogę. Nie ma się co dziwić, że poznał ją dobrze. W końcu tu mieszka. Ja szedłem niespokojnie, obawiając się zagrożenia, jednak on kroczył pewnie, niczego się bojąc. Po drodze uzgodniliśmy, że on się wszystkim zajmie, a ja będę jedynie zabezpieczać sytuację. Mimo moich protestów, że też mogę się na coś przydać, on pozostawał przy swoim.

Nagle Sasuke zatrzymał się i odwrócił. Z palcem na swoich ustach wskazał drzwi kilka metrów dalej. Zrozumiałem i kiwnąłem głową. Podeszliśmy tam cicho. Nagle usłyszałem kaszel, jakby ktoś się dusił. Sasuke stanął przed drzwiami wskazał mi bym stanął za nim, co niechętnie zrobiłem. Nagle z sali zaczął rozbrzmiewać śmiech, jednak i on zmienił się w kaszel.

Sasuke pokręcił głową i z pomocą kilku pieczęci wytworzył coś na kształt Chidori, ale nie takiego jak zwykle. Tym razem jego technika przybrała formę wiązki, który wystrzeliła i przebijając drzwi wpadła do pomieszczenia. Druga ręką Uchiha chwycił swoją katanę i błyskawicznymi ruchami pociął drzwi na małe fragmenty. Otworzyłem szerzej oczy w zdumieniu. W pomieszczeniu dostrzegłem Orochimaru leżącego na łóżku. Zakrywał się rękami, w które wbite była wiązka techniki Sasuke.

— Przyszedłeś, tak jak się tego spodziewałem — powiedział groźnie leżący na łóżku.

— Niczego mnie już nie nauczysz — oznajmił spokojnie Sasuke. — Nawet stojąc przed tobą, myślę że mogę nie okazać litości. — Po czym powoli wkroczył do pomieszczenia i aktywował moc przeklętej pieczęci.

— Widzę, że jesteś słaby, miałeś go zabić — wycedził Orochimaru zauważając mnie.

— Ty jesteś ode mnie słabszy, nie muszę ci dawać mojego ciała — odparł Sasuke.

— Masz charakter, ale wciąż jesteś tylko gówniarzem Uchiha! — powiedział wściekły.

— Dość rozmów, nie mam na to czasu — powiedział sucho Sasuke.

Po tym jego czarne znaki przeklętej pieczęci zrobiły się czerwone, a on wskoczył na łóżko z zamiarem ataku. W tym momencie złożyłem ręcę do pieczęci i krzyknąłem "Kage Bunshin no Jutsu!". Wytworzyłem cztery klony, bo więcej mogłoby zawadzać. W tym momencie z ust Orochimaru coś wyleciało, a jego ciało opadło bezwładnie na bok. Na środku pomieszczenia pojawił się ogromny wąż z głową przypominającą tą Orochimaru. Błyskawicznie wraz z klonem zacząłem tworzyć rasengana. Wąż zaatakował dalej stojącego na łóżku Sasuke, ale ten skutecznie uniknął ataku i skoczył przede mnie. Razem rzuciliśmy się na węża z którego wyrosły dziesiątki mniejszych. Sasuke odcinał ich łby swoją kataną, a ja skutecznie odrzucałem swoją techniką.

Niespodziewanie Sasuke schował swoją katanę i stanął przed wielkim wężem. Ściągnął z siebie swoją koszulę, a jego przeklęta pieczęć zaczęła oplatać całe ciało. Nie ruszając się pozwolił by węże go oplotły. Zdezorientowany zacząłem atakować je Rasenganem, jednak one mnie ignorowały skupiając się na Sasuke.

— Co ty robisz?! — wykrzyczałem, jednak nie dostałem odpowiedzi.

Po chwili kokon z węży, który powstał wokół niego zaczął się rozszerzać, a następnie pękł rozrzucając wszędzie fragmenty węży. Sasuke będąc już w pełnej formie mocy przeklętej pieczęci przy pomocy swoich skrzydeł zaczął zwinnie poruszać się po ścianach i odcinać goniące za nim węże. Otrząsnąłem się i ponownie przy pomocy klonów wytworzyłem rasengana i zaatakowałem wielkiego węża. Ten zapominając o mojej obecności spojrzał na mnie, co wykorzystał Sasuke i kilkoma płynnymi ruchami przeciął go na parę fragmentów.

SasuNaru - Sprowadzę cię, czy tego chcesz czy nieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz