Prolog

3.3K 185 71
                                    

1 września, rok 1944

            W zamku Hogwart, znajdującym na odległych, chłodnych wzgórzach Szkocji miało miejsce uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Przestraszona grupa pierwszorocznych uczniów zebrała się w Wielkiej Sali, obserwując ogromne pomieszczenie z niezwykłym podziwem w oczach, nie mogąc nacieszyć się każdym, drobnym szczegółem znajdującym się w sali, w której studenci codziennie jadali posiłki. Starsi uczniowie szeptali między sobą, dyskutując w spokoju o swych wakacjach, lecz żadna z wymienionych przez nich informacja nie była koniecznie szczęśliwa. Niemalże każdy, nawet i czarodzieje czystej krwi pozostawali przygnębieni obecnie panującą wojną. Wiele z tych, którzy mogli poszczycić się szlachetnym rodem czystej krwi nie odczuwali wobec trwającej sytuacji smutku, a wściekłość. Reagowali złością na fakt, iż zmuszeni byli do życia w czasie wojny, która nie dotyczyła ich społeczeństwa. Niektórzy Ślizgoni nie posiadali w sobie ani krzty skruchy, wyśmiewając głośno trwającą wojnę nawet przy uczniach mugolskiego pochodzenia, którzy stracili w czasie bitew swe drogie, kochane rodziny.

Albus Dumbledore, wicedyrektor oraz uwielbiany przez uczniów nauczyciel Transmutacji przewodził Ceremonią Przydziału, wyczytując z długiej listy nazwiska młodych czarodziejów, którzy następnie niepewnie podchodzili do postawionego stołka. Starszy mężczyzna zakładał im w tamtym momencie Tiarę Przydziału na głowy, oczekując z niecierpliwością werdyktu. Każdy z wywołanych domów reagował głośnym wiwatem, a niektórzy z opiekunów klaskali z uśmiechami na twarzach, witając młodych uczniów.

Niedługo po zakończeniu ceremonii, wszyscy studenci w ciszy oraz z głębokim szacunkiem wysłuchali powitalnej przemowy dyrektora Dippeta. W momencie, w którym respektowany czarodziej wypowiedział ostatnie słowo, na długich stołach w Wielkiej Sali pojawiła się cała masa gorących, wciąż parujących posiłków. Głodni uczniowie z apetytem zabrali się do jedzenia, mogąc już w spokoju i klasycznym, hogwardzkim harmiderze porozmawiać na interesowane ich tematy.

A pośród tego wszystkiego, w pomieszczeniu znajdowały się jedynie dwie osoby, które nie zamieniały z żadną drugą osobą słowa. Zamiast tego, zajmowali swe miejsce w ciszy i spokoju. Pierwsza z tych osób przy stole podopiecznych Salazara Slytherina, za to druga na miejscu studentów pod opieką Roweny Ravenclaw. Dwójka siedziała niemalże perfekcyjnie wyprostowana, mierząc wzrokiem postawione przed sobą puste talerze.

Tom Riddle, a także Aurora Sullivan spoczywali na miejscach całkowicie zamyśleni, znajdując się w zupełnie innym miejscu, niż Hogwart. Ta ambitna dwójka, która dzierżyła na piersiach błyszczące odznaki Prefekta Naczelnego nie myślała o tak przyziemnych rzeczach, jak szkoła, nauka oraz to, co założą na siebie w czasie pierwszego dnia szkoły.

Oboje głęboko rozmyślali o swoich planach, które wykraczały poza umiejętności wszystkich obecnych uczniów w Hogwarcie, a nawet i ich nauczycieli. Zdawali sobie sprawę z tego, iż ten rok będzie początkiem czegoś wielkiego, co zapewni im na wiele lat ogromną chwałę i poczucie boskiej potęgi.

Bogowie • Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz