Rozdział III

1.6K 96 21
                                    

            Aurora wciąż nie mogła uwierzyć w swoją decyzję. Każdego ranka budziła się o świcie, gdy słońce leniwie powstawała zza horyzontu i przypominała sobie o tym, iż zawarła układ z Tomem Riddle. Tego samego wieczoru odnalazła go przy wyjściu z Wielkiej Sali, po czym uświadomiła z chłodem o przyjętej propozycji. Jedyną reakcją na te słowa był lekki, usatysfakcjonowany uśmiech na twarzy Ślizgona.

— Podjęłaś właściwą decyzję — uświadomił Sullivan, po czym zniknął za zakrętem jednego z ciemnych korytarzy.

Krukonka miała wrażenie, że żadna z zaproponowanych decyzji wcale nie była tak właściwa, jak zapewnił ją czarodziej. Na drugi dzień przygarnęła po zmroku jeden z kociołków z klasy profesora Slughorna, czując się niemal jak za dawnych czasów. Lecz zamiast podjęcia się tego zadania we własnej sypialni, wolała trzymać z dala od prywatnej przestrzeni wszelkie biznesy Riddle'a. Dlatego też odnalazła opuszczoną salę na siódmym piętrze, która niegdyś była bezpiecznym pomieszczeniem, gdzie warzyła po ciszy nocnej eliksiry.

Zabezpieczyła odpowiednio starą klasę, używając do tego znanych jej zaklęć, dzięki czemu nikt niepowołany nie mógł wkroczyć do środka. Ustawiła tam pod oknem stolik, zapaliła kilka świec i dla własnego komfortu wytarła kurz z ciemnego, poszarzałego blatu. Ustawiła skradziony kociołek wraz z kilkoma pierwszymi ingrediencjami, a obok tej scenerii położyła odpowiednią książkę, obitą w starą, pozaginaną i zakurzoną skórę. Tytuł pozostawał prosty oraz ozdobiony złotym atramentem — „Felix Felicis, wykonanie oraz zastosowanie".

Tego wieczoru rozpoczęła warzenie, zdobywając najważniejszy składnik do wywaru, czyli jajo Popiołka. Wyciągnęła ze słoika ukrytego w torbie jedno zamrożone jajo węża, pozostawiając resztę na inny moment w trakcie tworzenia Felixa. Rozpoczęła obrabianie pierwszego składniku, by wrzucić je do niepodgrzanego jeszcze kociołka. Następnie odnalazła skradzioną czułkę szczuroszczeta, którą precyzyjnie pokroiła w kostki i dorzuciła do jaj Popiołka, aby szybko włączyć ogień pod kociołkiem. Po wyciśnięciu soku z bulw cebulicy do grzejącego się już wywaru, pośpiesznie wyciągnęła skrytą w torbie chochlę i zaczęła mieszać substancję zgodnie ze wskazówkami zegara.

Mimo otwartej książki, spojrzała na nią tylko i wyłącznie raz, aby przeczytać instrukcję na początek warzenia i działała niczym dobrze naoliwiona maszyna. Czuła się w swoim żywiole, a dźwięk bulgoczącego eliksiru powoli stawał się najpiękniejszą muzyką, jaką w całym życiu usłyszała. Przez gorąco z palnika została zmuszona do zrzucenia ciężkiej, czarnej szaty na podłogę, a po kilku minutach zdjęła również szary sweter z herbem Ravenclaw. Podwinęła rękawy koszuli, rozpięła jej pierwszy guzik oraz poluzowała krawat, dodatkowo związała również długie, brązowe włosy w koka, którego utrzymywała drewniana, jasna różdżka czarownicy.

Tylko w takich momentach Aurora faktycznie czuła, że żyje. Posiadając w dłoniach władzę, jakiej wiele osób nie było w stanie doświadczyć, nawet trzymając między palcami własną różdżkę. Gdyby tylko tego zapragnęła, byłaby w stanie stworzyć truciznę zamiast Felixu dla Riddle'a. Uwarzyłaby eliksir tak, by wyglądał oraz pachniał dokładnie tak samo, jak płynne szczęście. Lecz między składnikami właściwego wywaru, dodałaby pnącze miesięcznika, odwłoki ważki i niedawno odnaleziony jad akromantuli, a wtedy...

Aurora pokręciła głową i zacisnęła usta. Nie mogła myśleć w ten sposób, zwłaszcza o Riddle'u. Posiadał zbyt dużo wpływowych znajomych w szkole, aby otrucie go uszło jej na sucho. Poza tym, nauczyciele z pewnością wykryliby w organizmie Ślizgona owe substancje, a samo zatrucie miesięcznikiem było widoczne już po samej skórze ofiary poprzez przebijające się przez skórę, czarne żyły. Sullivan zaczęła kontemplować nad tym, czy byłaby faktycznie w stanie zamordować Toma, czy też innego ucznia.

Bogowie • Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz