Prolog

905 34 1
                                    


Witam w nowym opowiadaniu. Dla tych, którzy czytali "Miłosne równanie", przeprosiny za opóźnienia. W "SWC" zapowiadałam pojawienie się nowego opowiadania wcześniej, niestety życie weryfikuje i miałam ostatnio bardzo mało czasu na pisanie. Jednakże, jestem i mam nadzieję, że wszystko pójdzie już znacznie płynniej :)

Nie przedłużając, zapraszam na moją mroczną i gorącą świeżynkę. Mam nadzieję, że przypadnie Wam ona do gustu. Na początek wrzucę prolog i kilka pierwszych rozdziałów, a później, prawdopodobnie będę wrzucać rozdział raz w tygodniu. Przypuszczam, że będzie to niedziela, tak jak w przypadku SWC. Wtedy mam najwięcej czasu i szans na pisanie.

Kończąc, zapraszam do czytania i dzielenia się opiniami w komentarzach.

Pozdrawiam, V.S. :)


– Będę za tobą tęsknić. Kto będzie wysłuchiwał moich żali i przygarniał mnie, gdy po raz kolejny zerwę z Mattem? – rzuciła Ashley.

Stałam na wprost lustra, w którym odbijała się smutna twarz mojej przyjaciółki. Tafla znajdowała się na drzwiach szafy, którą właśnie opróżniałam, pakując swój dobytek do walizek rozłożonych na podłodze.

– Daj spokój. Przecież nie wylatuję w kosmos. Zawsze będziesz mogła mnie odwiedzić – odparłam, posyłając uśmiech w kierunku jej odbicia.

– Niby tak, ale będzie dzielił nas ocean, a wiesz dobrze, że nie ufam samolotom – wyrzucała, upijając łyk kawy z trzymanego przez siebie kubka. – Poza tym, tam jest zimno i wiecznie pada deszcz.

Widząc jej wydętą i wygiętą w podkowę dolną wargę, westchnęłam i zbliżyłam się do dziewczyny. Doskonale wiedziałam, że też będę tęsknić za jej blond lokami, radosnym uśmiechem i wesołymi ognikami w brązowych oczach.

– Wiem, Ash, mnie też nie jest łatwo. Będę tam całkowicie sama, ale to dla mnie prawdziwa szansa. Poza tym, jest kwiecień, więc i tam pogoda nie będzie najgorsza. Zresztą, nie ma o czym mówić. Praca nad renowacją takiej posiadłości... – urwałam, przywołując w myślach budynek, którym miałam się zająć. – To prawdziwy dar niebios. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, moja kariera wystrzeli do przodu – dokończyłam.

Dziewczyna poklepała mnie przyjacielsko po policzku.

– Wiem, Marie i wiesz, że tylko żartuję. To znaczy, naprawdę będę tęsknić, ale chcę żeby ci się tam powiodło – dodała.

Uśmiechnęłam się do niej i objęłam ją. Trwałyśmy w uścisku przez dłuższą chwilę, a dziewczyna mówiła do mnie, wtulając twarz w moje długie, ciemne włosy.

– Tylko pochwal się, jeśli wyhaczysz tam, jakiegoś przystojniaka.

Słysząc to, roześmiałam się i odsunęłam od niej, pukając się przy tym w czoło.

– Nie jadę tam nikogo wyhaczać, jak to ujęłaś, ale żeby pokazać, na co mnie stać – odparłam.

Ashley wzruszyła ramionami, po czym znów usiadła w fotelu, łapiąc w dłonie teczkę z informacjami dotyczącymi miejsca, do którego jechałam. Przerzucała zdjęcia budynku, zatrzymując się w końcu na moim przyszłym kliencie.

– No nie wiem. Jakbym to ja pracowała dla kogoś takiego, to raczej spakowałabym coś innego – mruknęła, przerzucając spojrzenie ze zdjęcia na szary sweter leżący w jednej z walizek.

Ja także skierowałam wzrok w tym kierunku, ale po chwili zbliżyłam się do dziewczyny i wyrwałam jej teczkę z rąk.

– Zwariowałaś. Pewnie nawet go nie poznam – odparłam, odkładając folder na biurko.

Piekielne zlecenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz