12

396 14 0
                                        

Następnego dnia obudził mnie szept ukochanego.

- Navi... - Szepnął - choć, chcę ci coś pokazać.

Otwarłam jedno oko, chłopak leżał bokiem lekko pochylony nademną.

- Nie ma nic za darmo - mruknęłam. Na co chłopak pochylił się nademną i pocałował mnie. Wtedy otwarłam drugie oko i zaśmiałam się:

- Przekonałeś mnie...

Ubrałam się i zeszliśmy na dół. O dziwo nikogo nie było.

- Gdzie są wszyscy? - Zapytałam, chłopak uśmiechnął się do mnie tajemniczo po czym wyszedł na dwór. Wyszłam za nim.

- Jake, o co chodzi?

Chłopak stał metr odemnie i uśmiechał się tajemniczo. Dopiero po chwili zrozumiałam, co mu chodzi po głowie. Przemienił się w wilka. Skoczył w bok patrząc się na klif. Nie miałam pojęcia jak mam się przemienić, nigdy tego nie robiłam z własnej woli!

Chwilę stałam i myślałam, nagle poczułam dziwną siłę, zebrałam ją w sobie z całych sił, znowu poczułam jakby moj kręgosłup płoną, jak wybucham i nagle ujrzałam świat nieco z innej perspektywy. Zaczęłam się rozglądać. Byłam wilkiem.

- No brawo - usłyszałam głos Jacoba, w swojej głowie - zdolna dziewczynka.

- Cicho - parsknełam - skąd miałam wiedzieć jak się przemieniać skoro nigdy tego nie robiłam! Nawet teorii mi nie wytłumaczyłeś!

- Jesteś bardzo zdolna - usłyszałam głos Lei - mi to zajęło miesiąc... - Pożaliła się.

- Przypominam, że myśli słyszy cała wataha, nie ma czegoś takiego jak prywatnych rozmów. - Usłyszałam Setha. - Mi nikt nie powiedział i, potem przez tydzień chodziłem zażenowany.

Na jego słowa wybuchnęłam śmiechem.

- Gdzie jesteście?

- Polujemy na takiego jednego wampira, przybył do miasta kilka dni temu. Jacob pokaże ci wszystkie ważne szlaki i miejsca naszych narad.

- Zgoda.

- W takim razie. Ruszamy, spróbuj nadążyć księżniczko - zaśmiał się Jacob i skoczył między drzewa.

- Jeszcze zobaczymy kto będzie za kim kurz wdychał - zawołałam wojowniczo i ruszyłam za chłopakiem, czułam sie taka wolna i szczęśliwa. Czułam się, jak w prawdziej skórze. Szybko zrównałam się z chłopakiem, nie miałam z tym większego problemu. Mocniej wbiałam pazury w ziemię i z całej siły się wybijałam. Słyszałam myśli moich kompanów podczas polowania, ale skupiłam się głównie na Jacobie. Miał rację, nasze serca biją w tym samym rytmie, a nasze umysły, hymm jakby były jednym. Pokazał mi jak wchodzić do kogoś głowy i oglądac obrazy, pełne sceny. W ten spsoób wiem, jak wyglądała moja przemiana. Jacob przemieniający się i wspierający mnie, potem jak mnie znalazł. Byłam w szoku jak wyglądałam w jego wspomnieniu. Dzięki temu udało mi sie odtworzyć wspomnienia u mnie. Ból, moje "wierzganie", ich obecność i potem jak sie przemieniłam, jak zmęczona zemdlałam będąc wilkiem.

Odkryliśmy, że jest coś co udaje sie tylko naszej dwójce. Nie wspominam już o sercu i jendym umyśle, a o totalnym wpojeniu.

Odkryliśmy, że możemy przełączać się na swoje zmysły. Potrafię nagle spojrzeć oczami Jacoba na własną siebie.

Kiedy dzień dobiegał końca i wszystkie sprawy zostały załatwione zaczęliśmy się bawić i wygłupiać, przy okazji wiedząc, że reszta sfory zakończyła akcję i wrócili zmęczeni do domów, jako ludzie i, że nie są w stanie już nas słyszeć.

Zaczęliśmy szaleć, wyścigowaliśmy się i chłopak musiał mi przyznać, że jestem szybka, wiele razy na prostych go wyścignęłam. Nadeszła noc, wyścigowaliśmy się po plaży, zachwilę znowu wspinając się na klif i biegając między drzewami, przeskakując zwalone kłody.

W pewnym momencie kiedy poraz kolejny miałam wygrać wyścig Jacob skoczył na mnie, tak, że gryząc się przyjacielsko (to coś jak przepychanki u ludzie, niekiedy jak całuski) zaczęliśmy turlać się po ogromnej skarpie.

Kiedy wylądowaliśmy na ziemi ja leżałam na plecach, on mi na brzuchu.

- Oszukiwałeś! - Zaczęłam się śmiać i łapą pacnęłam go w pyszczek.

- Zdawało ci się!

- Głupek!

Na moje słowa wilk polizał mnie w nos i otarł pysk o moje ucho.

To było bardzo przyjemne. Obróciłam się na brzuch wstając i zaczęłam również ocierać się szyją o niego...

W sam raz kiedy przestaliśmy usłyszeliśmy głos Sama.

- Gdzie jesteście? Koniec tych zabawa, pora na szkolenie. Navi, jesteś jedną z nas, a z relacji Jacoba wiemy, że będziesz świetną wojowniczką.

- Z tobą łatwiej będzie nam polować na wampiry, tym bardziej, że znasz ich naturę lepiej niż my. - Wtrąciła się Leah.

- Mimo wszystko musimy cię nauczyć walczyć.

- A więc pora na szkolenie - zawołałam podrywając się do biegu, teraz wiedziałam nawet z ich myśli gdzie się znajdują, oprowadzka z Jacobem była bardzo przydatna. Obydwoje pobiegliśmy ku reszcie watahty.

- Oprócz niego pozostanie nam jeszcze rytuał przejścia i będziesz prawowitą obrończynią naszego plemienia. - Dodał Jacob biegnąc przy mnie.

*4 dni później*

Szkolenia szły mi bardzo dobrze, sfora była ze mnie zadowolona. Sądzili, że mam talent i predyspozycje do zostania alfą, byłam świetnym strategiem i w ciężkich chwilach zachowywałam zimną krew oraz rozsądek.

Poddawali mnie wielu próbom. Z dnia na dzień stresowałam się również coraz bardziej i musiałam uważać aby podczas telepatii nie przekazać swoich myśli innym, w końcu coraz bardziej zbliżał się dzień mojego ślubu... Wiedziałam, że z łatwością mogą wejść do mojej głowy. Więc poprostu o tym nie myślałam.

Tego wieczoru dowiedzieliśmy się, że pojawił się jakiś nowy wampir, wyczuliśmy jego odór z daleka, byłam w szoku, że jako wilk czułam jak wampiry śmierdzą, a wcześniej nic. Zaatakował jakiegoś człowieka, więc musieliśmy wkroczyć do akcji.

Biegliśmy przez las tropiąc go. Na czele był Sam, a po jego bokach ja i Jacob, reszta za nami. Mieliśmy nprawdę dużą grupę.

Bardzo szybko wyczułam jego obecność, reszta również. Po chwili dobiegliśmy do dużej polany, zatrzymaliśmy się w krzakach wampir jakby na kogoś czekał.

Wzbudziło to moje podejrzenia, jednak nie miałam na co czekać. Szybko wyczuł nasz zapach i zesztywniał. Powoli wyszliśmy z krzaków czając się na istotę. Wampir stał do mnie tyłem. Kiedy odwrócił się do mnie przodem, o mało mnie nie wryło.

- Kur*a - pomyślałam - znam tego wampira...

Wataha ~ ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz