Rozdział 2

1.3K 47 39
                                    

Ultra Violet i Killow stanęli do siebie plecami. Byli przerażeni i nie wiedzieli co ich czeka.
- Nie, nie. Spokojnie. Nie mam złych zamiarów. To znaczy mam bardzo złe zamiary ale nie w stosunku do was - odezwał się ponownie głos, po czym po całym pomieszczeniu rozległy się synchroniczne odgłosy, tak jakby ktoś uderzał czymś metalowym o ziemię. W rzeczywistości były to kroki nieznajomego.
Z mroku wyłoniła się postać w czarnej szacie z kapturem zaciągniętym na głowę tak, że nawet w pełnym słońcu nie było widać jego twarzy.
W tym momencie światła w pomieszczeniu zapłonęły, na chwilę oślepiając przybyłych. Nieznajomy ponownie się zaśmiał.
- Nie zwracajcie proszę uwagi na bałagan - powiedział spokojnym głosem - od czegoś swoje plany trzeba zacząć.
-Skąd masz części Pana E? - rzucił oskarżycielsko Killow.
- Spokojnie - oznajmił nieznajomy - Nie chcemy chyba zaczynać naszej znajomości od problemów.
- Jakiej znajomości? - spytała Violet - To, że nam pomogłeś wcale nie oznacza czegoś więcej.
- A szkoda - odezwał się nieznajomy - Myślałem, że chcecie się zemścić na ninja. Skoro nie chcecie...
Killow i Violet popatrzyli na siebie.
- Zemścić? - zapytali.
- Co w tym dziwnego? - zaczęła zakapturzona postać - Upokorzyli was, pokonali. Każdy pałałby rządzą zemsty.
- A co ci do tego, co? - zapytała z podejżliwością Violet.
- Nic specjalnego. Spełnie się w życiu. Pomogę komuś - powiedział nieznajomy i zahihotał złowrogo - A tak naprawdę mam plany. Duże plany, ale do tego potrzebuje sojuszników. Wielu sojuszników.
- Hmmm... Pod nieobecność szefowej - zaczął Killow, ale nagle przerwał i zwiesił głowę, a krew zaczęła w nim buzować (co natychmiast wyczuł nieznajomy i uśmiechnął się czego nie było widać) i dodał z wyczuwalnym w głosie gniewem - Pod nieobecność szefowej ja dowodzę gangiem i jeżeli obiecasz, że pomożesz ją pomścić to jesteśmy z tobą.
- Zgoda - powiedział nieznajomy po czym wyciągną do uścisku rękę. Była ona czarna z mocnymi, czerwonymi tatuażami.
- Tylko jest jeden problem - ciągnął Killow - prawie wszyscy członkowie gangu siedzą w więzieniu, z którego uciekliśmy.
- Hmmm... - zamyślił się nieznajomy - Macie jeszcze kogoś?
- W naszej starej siedzibie powinno siedzieć jeszcze kilkunastu mechaników - oznajmiła Ultra Violet.
- Dobrze więc - powiedział nowy - Wy udajcie się do starej bazy i zorganizujecie jakikolwiek sprzęt, a ja udam się do więzienia.
- Niech będzie - zgodziła się Violet - Jak wogóle mamy się do ciebie zwracać?
- Nazywajcie mnie Ukrytym.

-

Było południe. Lloyd wchodził właśnie do windy w budynku Borg Industries.
Kiedy winda ruszyła za szybą ukazała się panorama miasta. Miasta, na które co chwila spada jakieś nieszczęście. W tym momencie przypomniał sobie swój ostatni sen.
- Dlaczego ona mi się śniła - zaczął się zastanawiać - I czy to było prawdziwe? Nie, niemożliwe. Przecież to nielogiczne. Dlaczego miałaby żałować? Robiła to wszystko specjalnie. Manipulowała mną, żeby zdobyć maski. Żeby wskrzesić mojego ojca.
Ale ona płakała.
Powiedziała, że naprawdę coś do mnie poczuła.
W głowie Lloyda rozpętała się wojna. Z jednej strony chłopak nienawidził dziewczyny, za to, co zrobiła, z drugiej strony chciał jej wybaczyć.
W pewnym momencie chłopak krzyknął i uderzył pięścią w szybę. Szkło pękło, ale pozostało na miejscu. Zielony ninja poczuł palący ból. Spojrzał na rękę. Była poraniona, a po palcach spływała krew.
Nagle winda stanęła i drzwi otworzyły  się.
- Świetnie - mruknął chłopak pod nosem i szybko założył rękawiczkę.

- Witaj Lloyd - zawołał radosnym głosem meżczyzna, gdy chłopak wyszedł z windy - Miło Cię widzieć.
- Pana również - powiedział Lloyd idąc w stronę biurka - Nie przeszkadzam?
- Ależ skąd - oznajmił Borg - Co cię do mnie sprowadza?
- Naprawiamy Perłę i poszukujemy kilku części do silnika - oznajmił zielony ninja i pokazał listę Cyrusowi - Nie wiesz gdzie możemy je znaleźć?
- To dość antyczne elementy - zaśmiał się mężczyzna - Mogę wam załatwić nowsze tylko, jeżeli macie starsze układy systemowe to będziecie potrzebować jeszcze przetworników.
- My się u ciebie nie wypłacimy - powiedział Lloyd.
- Daj spokój. Ile to razy ratujecie to miasto. Chyba mogę się jakoś odwdzięczyć.
- To bardzo miło z twojej strony. A co do tych układów to Zane i Nya wymieniali je ostatnio.
- To dobrze - powiedział Borg, podjechał do biurka i wcisnął jakiś guzik - Będzie mniej roboty. Wogóle wszystko u was w porządku?
- Oczywiście. Wszyscy mamy się dobrze - potwierdził chłopak - Obecnie zbieramy siły po ostatnich wydarzeniach, ale wszyscy są cali.
- Bardzo mnie to cieszy - powiedział mężczyzna.
Drzwi do windy ponownie się otwarły i do pomieszczenia wszedł biały nindroid.
Mężczyzna wręczył mu listę części i poprosił go o przygotowanie ich do wysyłki. Następnie nindroid wrócił z powrotem do windy. Lloyd w tej chwili zaczął się nad czymś zastanawiać.
- Coś się stało Lloyd? - spytał Cyrus, widząc, że chłopaka coś dręczy.
- Słucham? - bąknął zdezorientowany - Nie... Wszystko jest... Tak naprawdę to nie wiem. Muszę spytać. Jak idzie odbudowa miasta po.... incydencie z moim ojcem?
- Niestety prace na tę chwilę stanęły przez brak materiałów i kilka innych problemów - oznajmił mężczyzna i podjechał do okna zapraszając do siebie Lloyda - Jest kilka budynków, które zostały tylko przeskanowane w poszukiwaniu ofiar.
Chłopak rozglądnął się po okolicy, a jego wzrok przykuły pewne ruiny stojące bardzo blisko wieży.
Nagle przed jego oczami mignął obraz Harumi stojącej na dachu budynku. Poczuł nagły ból głowy i natychmiast chwycił się za nią i odsunął się od okna.
- Lloyd co się dzieje? - spytał Borg.
- Sam nie wiem - wyjąkał chłopak - Co z tymi ruinami?
- Z tymi? To praktycznie sterta gruzu, a na dodatek stoi nad gazociągiem. Jest zaplanowane totalne sprzątanie, ale nie ma ludzi do tego. Skan nie wykrył żadnych ofiar, choć przy takim stanie to bardzo ciężko coś wykryć.
Lloyd popatrzył na niego zszokowany. Poruszył ustami, ale nic nie powiedział.
Po chwili spytał - Czy jest możliwość abym pożyczył na chwilę taki skaner? MUSZĘ sprawdzić pewną rzecz.
- Jeżeli to ma sprawić, że przestaniesz się tak czymś martwić, to raczej nie będzie z tym problemu - powiedział Borg - Są w każdym z mechów budowlanych. Weź jednego tylko proszę cię, uważaj tam bo wszystko może wylecieć w powietrze. Na dole będzie na ciebie ktoś czekał. Zaprowadzi cię.
- Naprawdę nie wiem jak ci się odwdzięczę - powiedział Lloyd.
- Rób dalej to co robisz najlepiej. Tyle wystarczy - powiedział mężczyzna po czym uśmiechnął się i dodał - Do zobaczenia Lloyd.

Ninjago Przebaczenie  Czy mogę Ci zaufać? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz