Rozdział 17

802 32 118
                                    

- Musieliście się tam żreć? - rzucił zdenerwowany Killow - Nie mogliśmy normalnie porozmawiać?
- Przecież to oni zaczęli - rzuciła w obronie Violet, po czym zwróciła się do Ukrytego - Skąd wiedziałeś, że to podstęp?
- Mówiłem, musicie skupić się na szczegółach, a nie na całości - wyjąkał obolały Ukryty, przykładając lód do głowy - Zapamiętajcie jedną ważną rzecz: aby pokonać wroga, trzeba go poznać. Lecz nie tylko jego taktykę, ale i historię, filozofię, a nawet...sztukę.
- O czym ty mówisz? - spytał zdziwiony Killow.
Ukryty przewrócił oczami.
- Jeżeli masz wroga to musisz wiedzieć jak go pokonać - zaczął - Ekstremalnie głupim pomysłem będzie zwykłe go atakowanie bez jakichkolwiek informacji o nim. Najpierw należy dowiedzieć się o przeciwniku jak najwięcej. Najlepsze są informacje z jego życia prywatnego, ale trzeba na nie bardzo uważać. Kiedy ma się już jakieś informacje, trzeba je przeanalizować i na ich bazie układać plan. Można wtedy ustalić taktykę, która uwzględni słabe punkty przeciwnika i jego możliwe zachowanie. Później należy wprowadzić plan w życie i za jednym uderzeniem wyeliminować wroga. Bez zbędnego przemęczania się.
W pomieszczeniu zapanowała cisza, a każdy analizował wypowiedź dowódcy. Każdy oprócz Killowa.
- Kłótnia nie była potrzebna w takim razie - drążył dalej temat widocznie podenerwowany.
- Co Ci tak na niej zależy? Zakochałeś się czy co? - rzucił zdenerwowany Ukryty i chciał się zerwać z fotela, ale od razu opadł spowrotem na niego, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu - Zdradziła was. Działa z ninja.
- My też ją zostawiliśmy - nie dawał za wygraną wielkolud - Więc po części jesteśmy kwita. A ja jestem lojalny - dodał i zaczął podchodzić do Ukrytego, który wyciągną tylko rękę w kierunku przybliżającej się postaci.
- Pamiętaj tylko wobec kogo - oznajmił, a jakaś siła uniosła nieco Killowa, który chwycił się za szyję próbując złapać oddech - Bo nieposłuszeństwo stoi blisko zdrady. A tego byśmy nie chcieli.
Po tych słowach opuścił rękę, a wielkolud runął na ziemię, łapczywie łapiąc oddech.

-

- Jak to zniknął? - krzyknęli razem Kai, Jay i Nya.
- Nie wiem - Harumi starała się zachować spokój, co jej nie wychodziło - Po rozmowie z senseiami, wybiegł z sali. Słyszałam go w pokoju, jak się w przebierałam, ale teraz go nie ma. Wszystkie inne rzeczy są na swoim miejscu. Okno było otwarte.
- Musimy go jak najszybciej znaleźć - oznajmił Garmadon, który właśnie wchodził do kuchni z bratem i żoną.
- Dobrze - powiedział Kai - Zróbmy tak. Zane, Pixal, Vania i Cole zostają w klasztorze i próbują coś znaleźć przez satelitę..
- Ale ja chcę iść - oburzył się Cole.
- Cole, ktoś musi zostać z Vanią - powiedziała spokojnie Nya - Jest osłabiona i bezbronna, a przy tobie czuje się bezpiecznie.
- No dobrze - zgodził się ostatecznie chłopak, a złotowłosa uśmiechnęła się do niego.
- Reszta dzieli się na grupy i leci przeszukać miasto - ciągnął Kai - Harumi, ty też zostajesz.
Białowłosa chciała coś powiedzieć, ale ktoś ją uprzedził.
- Harumi leci ze mną - oznajmił Garmadon, a wszyscy popatrzyli na niego - Chyba wiem gdzie poleciał Lloyd, a na dodatek z nami napewno porozmawia.
- A więc postanowione - stwierdził Wu - A teraz ruszajcie nie ma czasu do stracenia.
- A co z obiadem? - rzucił nagle Jay? - Jestem strasznie głodny.
- Zjemy i polecimy - oznajmił Garmadon - Może Lloyd sam wróci do tego czasu.

- Skąd wiesz, gdzie znaleźć Lloyda? - spytała Garmadona Harumi, gdy wylądowali smokiem przed jakimś dużym lasem.
- Może i byłem jaki byłem i poświęcałem Lloydowi mało czasu, to jednak udało mi się znaleźć trochę czasu na choć częściowe odpokutowanie wszystkich grzechów - oznajmił smutno mężczyzna - Gdy Lloyd pierwszy raz pokonał mrocznego władcę ratując mnie tym samym, dostałem szansę na odnowienie nici porozumienia z synem. Można powiedzieć, że zacząłem poznawać go od nowa. Stąd wiem, gdzie mógł się udać.
- C-czy mogę o coś spytać? - zapytała niepewnie dziewczyna po chwili ciszy.
- Pewnie - oznajmił Garmadon.
- Czy....jak byłeś zły..... - zaczęła niepewnie - Czy miałeś jakiś wpływ na to co robiłeś? Czy czułeś, że robisz źle i chciałeś to powstrzymać, ale nie mogłeś?
Garmadon westchnął, zatrzymał się i odwrócił się do Harumi, kładąc dłonie na jej ramionach.
- To co zrobiłem to nie jest twoja wina - powiedział spokojnym i czułym głosem - Pamiętaj. To, że na początku kierowałaś mną, żebym pomógł Ci się zemścić, nie powoduje, że jesteś winna. To wszystko jest wina wydarzeń z mojej przeszłości. Nie zadręczaj się tym.
- Ale to ja Ci powiedziałam, że aby osiągnąć prawdziwy potencjał musisz.... - w oczach Harumi zaczęły się zbierać łzy.
- A ja uwierzyłem i nawet nie spróbowałem tego powstrzymać. Nie zamartwiaj się tym. Tego co się stało nie zmienisz. Możesz jednak stać się lepszą osobą. Zależy to tylko od ciebie. A teraz chodźmy. Musimy jeszcze znaleźć Lloyda - powiedział Garmadon, po czym uśmiechnął się i przetarł łzy, spływające dziewczynie po twarzy.

Po kilkudziesięciu minutach dotarli do końca lasu i muru z bramą.
- Co to za miejsce? - spytała Harumi.
- Mój stary klasztor - oznajmił mężczyzna, podchodząc i otwierając bramę. Ich oczom ukazał się duży, zarośnięty budynek w oddali oraz kilka mniejszych - Lloyd polubił to miejsce. Wiele razy, gdy coś złego się stało, przychodził tu odpocząć, i przemyśleć wiele spraw. Miejsce popadło w ruinę, ponieważ się poświęciłem i wydaje mi się, że od tego momentu Lloyd tu nie przychodził. Za dużo dobrych wspomnień stąd pochodzi. Wspomnień ze mną. Ale mam nadzieję, że jednak tym razem tu przeszedł. Zacznijmy szukać w klasztorze.

- Pusto? - spytał Garmadon, gdy wyszedł z budynku, gdzie czekała już Harumi patrząca na coś w oddali.
- W środku go nie znalazłam - powiedziała przerażona - Ale chyba wiem gdzie jest.
Dziewczyna wskazała ręką na to, na co patrzyła.
Za klasztorem wznosiła się wysoka góra, z której spływał niewielki wodospad. Na najwyższej skale, zaraz obok wodospadu ktoś siedział. Ktoś w zielonym stroju, ale dziewczyna wszędzie rozpoznałaby te blond włosy. I ich właściciela.

Chłopak siedział na skale przy samej krawędzi i spoglądał w dół.
- Szybko, zanim się coś stanie - zawołał Garmadon i stworzył smoka, żeby szybko dostać się do Lloyda.
Okazało się, że na szczycie znajduje się dość duża polana, którą przecina niewielka rzeka, zamieniająca się w wodospad.
Lloyd nawet nie spojrzał na nadlatujące osoby, które wylądowały na polanie i zaczęły się do niego powoli zbliżać. Patrzył w przepaść, obracając nóż w ręce.
- Lloyd? - zaczęła drżącym głosem przerażona Harumi - Proszę Cię nie rób nic głupiego.
- Nie potrzebnie tu przyszliście - powiedział głosem bez emocji chłopak wciąż nie patrząc na swoich rozmówców. - Narażacie się na niebezpieczeństwo.
- Lloyd przecież nic nikomu nie zrobiłeś - powiedziała dziewczyna.
- Jeszcze - rzucił chłopak - Nie wiesz co się ze mną dzieje. Nie wiesz co się może stać.
- Nie nie wiem - oznajmiła Harumi, a jej serce biło tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć - Ale wiem, że nie jesteś taki jak ja czy zła wersja twojego ojca. Ty potrafisz się przeciwstawić złu. Nieraz już dałeś radę.
- Ale to jest coś innego - zaprotestował - tego się nie da pokonać.
- A próbowałeś? - spytała Harumi będąc już zaraz obok Lloyda i kładąc dłonie na jego ramionach - Czy pozwalasz, aby to przejęło kontrolę nad tobą?
Chłopak milczał. Było widać, że to wszystko go przerasta.
- Lloyd posłuchaj - powiedział jego ojciec - Wiem co czujesz. Znam to uczucie, kiedy przez twoje ciało przepływa czyste zło, a ty nic z tym nie możesz zrobić. Kiedy za wszelką cenę chcesz to powstrzymać, ale nie możesz.
- Ale ja nawet nie mam jak się przeciwstawić - powiedział głośno chłopak - To po prostu przychodzi i mnie odcina. Nic wtedy nie mogę zrobić.
Lloyd zaczął płakać, a stojąca za nim dziewczyna, przytuliła go od tyłu.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza, mącona jedynie przez wodospad.

- Dlatego chcemy cię nauczyć jak zapanować nad tą mocą, żeby nie uwalniała się samoistnie i nie przejmowała nad tobą kontroli - powiedział Garmadon, gdy Lloyd się uspokoił - Uwierz mi, gdyby był jakiś inny sposób, to napewno byśmy go wykorzystali. Ale nie ma.
Harumi odsunęła się od chłopaka, gdy ten wyszeptał, że chce wstać, po czym odwrócił się do swojego ojca i dziewczyny, którą kochał. Przetarł łzy, a Garmadon podszedł i przytulił go.
Po chwili wypuścił syna i spojrzał na jego twarz.
- Wracamy? - spytał, a chłopak pokiwał potwierdzająco głową.

Ninjago Przebaczenie  Czy mogę Ci zaufać? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz