Rozdział 7

1.2K 44 45
                                    

Witam
Zanim rozdział to chcę podziękować RozowaPanna za pomoc przy opisie wyglądu jednej z postaci.
Rozdział zawiera dzięki temu dwa bonusik 😏.
Wrzucam go dopiero teraz, bo wymagał ode mnie dużo więcej wysiłku, ale mam nadzieję, że długością i akcją wam to zrekompensuje.
Życzę miłego czytania 😊

******

Po długim i spokojnym locie, Lloyd w końcu dotarł na miejsce. Wylądował na jednym z budynków i zszedł na dół po drabinie.
- Co mi odbiło, żeby schodzić po drabinie z ciężkim workiem? - powiedział do siebie. Słońce zbliżało się ku zachodowi w momencie, gdy zobaczył grupę ludzi siedzących przy paleniskach.
Podszedł do nich, a wokół dało się słyszeć szepty - Zielony ninja? Mamo mamo patrz, to Lloyd. Niemożliwe.
Chłopak uśmiechnął się, stanął obok nich i otworzył worek.
Wszyscy będący w pobliżu zaczęli gromadzić się wokół niego.
- Tylko spokojnie. Dla wszystkich starczy - powiedział Lloyd rozdając jedzenie.
Gdy wszyscy wzięli coś do jedzenia, chłopak zerknął do worka. Zostały w nim jeszcze dwa banany. Zabrał je i schował do kieszeni bluzy.
- Wiem, że to może głupie pytanie, ale czy mogłabym wziąć również worek? - Lloyd usłyszał kobiecy głos obok siebie i odwrócił się w jego kierunku.
Zobaczył starszą kobietę, ubraną w takie same ubrania jak reszta osób w tej dzielnicy.
- Ależ oczywiście - oznajmił, po czym dwukrotnie złożył worek i podał kobiecie - Jest aż tak źle?
- W chłodniejsze noce - powiedziała kobieta - My wytrzymiemy, gorzej z dziećmi.
- Mogę spróbować zorganizować jakieś koce - powiedział Lloyd, który chciał pomóc tym ludziom.
- Bylibyśmy naprawdę wdzięczni - wzruszyła się kobieta i udała się do swoich dzieci.
Lloyd podszedł na mostek i oparł się o drewnianą baryjerkę. Spoglądał na niczym niezmąconą taflę wody w kanale, gdy z zamyślenia wyrwał go znajomy lecz zmęczony i przepełniony żalem kobiecy głos. Głos osoby, która wywróciła jego życie o 180 stopni.
- L-loyd?
Ciało chłopaka sparaliżował strach, a serce zaczęło bić o wiele szybciej.
Stał odwrócony plecami do osoby, która wypowiedziała jego imię.
Po chwili, która dłużyła się w nieskończoność, zebrał resztę swojej odwagi i odwrócił się do stojącej dwa metry dalej osoby.
Łza mimowolnie spłynęła po jego policzku.
- H-harumi.

Zakapturzona dziewczyna miała na sobie ciemnofioletową narzutę. Ubrana była w swój czarno-granatowy strój, prawdopodobnie kombinezon. Długie sznurowane buty sięgały jej do kolan.
Ciężko było zobaczyć zarys jej twarzy. Widoczne jedynie jasne kosmyki opadały jej na policzki. Ciemna narzuta delikatnie powiewała na wietrze sprawiając wrażenie peleryny.
Zsunęła z głowy kaptur. Nie miała na twarzy czerwonej farby, a włosy spięła, jak przy ich pierwszym spotkaniu. Na szyji miała luźno zawiązaną czarną chustę.

(Pozwolę sobie zamieścić zdjęcia/szkice jak sobie wyobraziłem jej wygląd, żeby wam też było łatwiej)
1)

(Pozwolę sobie zamieścić zdjęcia/szkice jak sobie wyobraziłem jej wygląd, żeby wam też było łatwiej) 1)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ninjago Przebaczenie  Czy mogę Ci zaufać? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz