Rozdział 9

1K 43 42
                                    

Lloyd praktycznie nie zmrużył oka tej nocy. Nie dość, że cały czas rozmyślał nad tym, co się z nim dzieje, to na dodatek miał koszmary, z których szybko się budził.
Zmusił się do przyjęcia pozycji siedzącej. Był sam, gdyż jego ojciec wyszedł jakiś czas temu.
Chłopak popatrzył na swoje ręce. Były normalne. Nie było na nich śladu po wczorajszych wydarzeniach. Wstał z łóżka, mimowolnie zerkając na zegar. Było po 11.
Totalnie bez sił wyszedł z pokoju i udał się do kuchni, z której dochodziły go głośne rozmowy i śmiech oraz zapach śniadania.
- Lloyd - zawołali przyjaciele - Jak się czujesz?
- Jakbym nie spał całą noc - wydusił z siebie w odpowiedzi.
- Gotowy na nasz trening? - spytał Wu.
- To musi poczekać - powiedział Lloyd, sięgając po kawę - Wiem gdzie mogą ukrywać się Synowie Garmadona. Musimy się pospieszyć.
- Lloyd przecież ty ledwie stoisz na nogach - zauważyła Nya.
- Na twoim miejscu nie bagatelizowałbym tego, co się z tobą dzieje - powiedział Garmadon.
- Wszystko będzie dobrze. To nie jest teraz nasz największy problem. Musimy coś zrobić z gangiem i tym Nowym. - rzucił twardo Lloyd lecz po chwili dodał już spokojnym głosem - Obiecuję, że będzie dobrze.
- Z ciężkim sercem, ale niech będzie - oznajmił sensei i dodał pod adresem Lloyda - Masz uważać.
Chłopak zgodził się.
- Dobrze, Lloyd przygotuj się i jak będziesz gotowy, wyruszamy - oznajmił Kai i praktycznie wszyscy wyszli z pomieszczenia. W kuchni został Lloyd, Garmadon i Wu.
- Jak się czujesz? - zapytał Garmadon, gdy Lloyd usiadł przy stole ze śniadaniem - Nawiązując do tego, co się wczoraj stało.
- Dziwnie - odpowiedział chłopak - Wszystko jakby znikło.
- Po prostu panujesz teraz nad gniewem - powiedział Wu - Musiałeś odblokować moc bardzo silnymi uczuciami, które najwyraźniej teraz się uspokoiły. I dlatego musisz nauczyć się panować nie tylko nad mocą, ale i nad sobą. Inaczej skutki mogą być katastrofalne.
- Wiem - powiedział chłopak - Po prostu czasami nie mam już siły na to. Wieczna walka i zagrożenia. Chciałbym, żeby choć przez chwilę był spokój, abyśmy mogli zregenerować siły.
- Bardzo dobrze Cię rozumiemy synu - oznajmił Garmadon - Ja i Wu przechodziliśmy przez to samo. Niestety taki już jest los obrońców tej krainy. Musimy być silni i musimy polegać na sobie. Inaczej nic nam nie zostanie.
Chłopak pokiwał głową i przez chwilę wpatrywał się w ojca, widocznie chcąc o coś zapytać.
- Tato.... - zaczął niepewnie, a Garmadon wiedział, o co chodzi.
- Szczerze, sam do końca nie pojmuję, co się stało - zaczął - Po pokonaniu Oni, udałem się do Krainy Cieni. Spędziłem tam mnóstwo czasu, szukając odpowiedzi.
Pewnego dnia przede mną otworzył się portal wyglądający jak portal do Przeklętej Krainy lecz w mroczniejszy barwach. Sam nie wiem co to było.
Z portalu wyszedł Omega. Był skuty w jakieś dziwne łańcuchy. Chciałem go zaatakować, ale powiedział, że chce prosić o pomoc. Powiedział, że po przegranej zosłali zesłani na wieczną karę. Poprosił, żebym ich uwolnił, dzięki czemu będą mogli w spokoju odejść. Wzamian - oznajmił - że mogę o coś poprosić. Zastanawiałem się przez dłuższą chwilę nad tym i w końcu spytałem, czy mógłby mnie przemienić w człowieka, sprawić, że nie będę już czterorękim potworem.
Powiedział, że może to uczynić....
- Nie mów, że mu uwierzyłeś - przerwał wstrząśnięty Lloyd, ale Garmadon uniósł tylko rękę w geście, aby ten dał mu dokończyć - Zgodziłem się. To był po części impuls wywołany przez emocje. Użyłem mocy i uwolniłem go. Przywołał swoją laskę i lekko mnie nią dźgną, choć pewnie on nazwałby to zwykłym dotknięciem. Po chwili poczułem się słaby. Przed oczami zaczęły pojawiać się ciemne plamy i prawdopodobnie straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, nie byłem w Krainie Cieni. Leżałem na trawie. Obok zaczynały się kamienne schody. Okazało się, że byłem zaraz przy klasztorze. Wtedy spostrzegłem, że nie mam czterech rąk i że jestem..... normalny.
Nie wiem, która godzina była, ale był chyba wieczór.
Udałem się do klasztoru i tam spotkałem wszystkich. Tylko ciebie nie było, ale wyjaśnili mi wszystko. Szczerze powiem, że nieco się wtedy przeraziłem, ale najwidoczniej niepotrzebnie.
Starszy mężczyzna uśmiechnął się.
Lloyd patrzył na ojca, próbując ogarnąć wszystko co usłyszał.
- Przecież..... Jak...... Czy to wogule.... - zaczął mocno zdezorientowany chłopak.
- Jak wiesz w Ninjago wszystko może się wydarzyć - oznajmił Wu - Choć ja również nie dowierzałem. Ale dość z tym. Jeżeli chcesz lecieć z resztą, to lepiej leć się ogarnąć. Bo chyba zielony ninja nie pójdzie na akcje w piżamie.
Cała trójka zaczęła się śmiać i po chwili Lloyd udał się do pokoju, a dwaj bracia wyszli na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza i porozmawiać o ważnych sprawach.

Ninjago Przebaczenie  Czy mogę Ci zaufać? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz