Rozdział 18

816 34 73
                                    

- Musimy zacząć działać, bo ninja robią się coraz silniejsi - oznajmił Ukryty stojąc przy stole z mapą - Wy znacie lepiej tę krainę, więc zdam się na waszą opinię. Musimy wytypować dwa miejsca, które zaatakujemy. Najlepiej jeśli będzie to jakiś zaludniony obszar.
- Proponuję wiossskę Jamanakai - wysyczał Pythor, zbliżył się do mapy i wskazał pewien punkt na mapie - Ninja, często pomagali mieszkańcom, więc zniszczenie wioski może być dużym ciosem.
- Bardzo dobrze - ucieszył się dowódca - Czy jest jeszcze coś godnego uwagi?
- Jest jeszcze miasto o nazwie Stix - oznajmił Clouse - Jest dość duże, ale bez żadnej ochrony. Jest łatwym celem.
- Jest dość oddalone od Ninjago - zauważył Vangelis.
- To nie jest problem. Ninja się o tym dowiedzą. Zawsze się dowiadują.
- No dobrze, ale jaki jest plan ataku? - zapytała Ultra Violet.
- Do wioski Jamanakai udada się Cryptor z nindroidami - oznajmił Ukryty - Pythor i wojownicy cynobru będą czekać i w razie potrzeby udzielą wam wsparcia. Synowie Garmadona atakują Stix. Zdecydujcie sami, czy bierzecie wszystkich członków czy nie. Macie być brutalni. Chcę, żeby te wydarzenia przeraziły ninja i pokazały ich bezradność. Nie zawiedźcie mnie.
- A co ze mną? - zapytał Czaszkoksiężnik.
- Ciebię potrzebuję tutaj. Ale spokojnie. Będziesz miał czas się wykazać - Ukryty uśmiechną się i wyszedł z pomieszczenia.

-

- Przecież to nie ma sensu - oburzył się Lloyd - Tego się nie da zrobić.
- Czy mógłbyś choć przez chwilę nie narzekać, tylko się skupić? - spytał poirytowany Wu - W ten sposób nigdy nic nam się nie uda.
Dwaj bracia i Lloyd siedzieli na środku sali treningowej, a Misako przyglądała im się, siedząc na ławce.
- Lloyd uspokuj się. Gniew w niczym Ci nie pomoże - powiedział Garmadon.
- Tobie łatwo mówić, gdy już nie masz tej mocy - rzucił oskarżycielsko chłopak - Nie potrafię połączyć się z tą mocą. Nie da się i tyle.
- Nie da, czy nie chcesz? - Wu patrzył uważnie na bratanka.

Lloyd położył się na podłodze zmarnowany. Był wściekły, że nic mu nie wychodzi. Wolałby być teraz z przyjaciółmi, a nie siedzieć tutaj i próbować zrobić coś niemożliwego.
- Naprawdę nie możemy dać sobie z tym spokój? - zapytał.
- Nie - powiedział twardo jego ojciec - To zbyt duże ryzyko. Stanowisz zbyt duże zagrożenie dla siebie, przyjaciół i całego Ninjago. Nie można tego zaniedbać, bo konsekwencje będą poważne.
- Ale ja jedyne co robię to ćwiczę - podniósł głos chłopak i wstał - Nic tylko ćwiczenia, ćwiczenia i ćwiczenia. I na okrągło słyszę, że jestem zagrożeniem, że nie ma innej opcji, że to, że tamto. Może po prostu pójdę skończę ze sobą i będzie po problemie.
W pomieszczeniu zaczął wiać lekki wiatr, który wcale nie dochodził z zewnątrz.
- Lloyd uspokuj się - powiedział Garmadon lekko drżącym głosem wstając.
Chłopakowi zaczęły płonąć oczy i włosy, tak jak poprzedniego dnia w bazie Synów Garmadona.
- Nie mam ochoty się uspokajać - wykrzyczał zniżonym głosem - Mam już serdecznie dość tego wszystkiego. Nie chcę już być zielonym ninja. Nie chcę już być obrońcą tej głupiej krainy, w której nawet przez chwilę nie może być spokojnie.

Nagle światła w sali przygasły, tworząc półmrok. Trzy metry za Lloydem na ziemi pojawił się fioletowy okrąg z mnóstwem jakiś symboli. Dwaj bracia odsunęli się, trzymając broń w rękach.
Lloyd odwrócił się w stronę okręgu w momencie, gdy nagle wyłoniła się z niego czarna postać z wielkimi rogami. Oni.
- W końcu jakiś godny przeciwnik - powiedział Lloyd i rzucił się na postać, która jednym ciosem posłała chłopaka na przeciwległą ścianę.
- Widzę, że przybywam w najlepszym momencie - powiedziała postać niskim głosem.
- Kim jesteś? - spyatała przerażona Misako, podchodząc do swego męża.
- Nazywam się Heilitamer. Jestem Najwyższym Generałem Oni.
- Przecież Oni zostali pokonani - zdziwił się Wu.
- Pokonani zostali buntownicy Omegi - oznajmił Heilitamer - W rzeczywistości jest nas znacznie więcej. Omega był moim najlepszym dowódcom wojennym.

Wu, Garmadon i Misako otworzyli szerzej oczy ze zdziwienia.
- Proszę powiedz, że nie macie zamiaru nas najeżdżać - wyjąkał obolały, ale spokojny już Lloyd, podchodząc do rozmawiających.
- Spokojnie. Może się to wydać dziwne, ale my Oni wcale nie chcemy wojny - oznajmił demon - Ten przypadek z Omegą był dla mnie ...dosyć kłopotliwy.
Powiedzmy, że pewnemu osobnikowi nie spodobał się pomysł życia w pokoju i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczął podburzać moich generałów i zbierać małą armię, która miała podbić Ninjago. Przekonał nawet Omegę, który poprowadził atak. Na szczęście udało wam się ich pokonać. Ja prowadziłem dochodzenie, kto stał za tym wszystkim. Okazało się, że winowajców był mój najlepszy taktyk Maol. Kilka dni temu został wygnany z wiecznym zakazem powrotu.
- Wszystko fajnie, ale dlaczego nam to mówisz? - spytał zdezorientowany Garmadon.
- Bo Ukryty to Maol - zrozumiał Lloyd patrząc z przerażeniem na Generała Oni.
Rodzice i wujek chłopaka popatrzyli zaskoczeni na Lloyda, a następnie na demona.
- Zgadza się - potwierdził Heilitamer - I dlatego tu jestem. Przeze mnie macie teraz problemy i muszę wam pomóc się z nimi uporać. A dokładniej tobie młody Garmadonie.
Wzrok Oni zatrzymał się na Lloydzie, który stał przerażony.
- J- jak t-to mnie? - spytał chłopak, a jego strach w momencie zastąpił gniew - To przez ciebie mam moc Oni. To wszystko twoja wina.
- Uspokuj się, no chyba że znowu chcesz wylądować na ścianie - oznajmił Heilitamer - I owszem po części to moja sprawka. Ale w większym stopniu twojego dziadka. Nawet nie wiesz jak ogromne jest twoje przeznaczenie.
- Pierwszego Mistrza Spinjitzu? - niedowierzał Wu - Ale jak?
- Przecież Oni podążyli za nim tutaj i próbowali przekonać do powrotu. Ale się nie zgodził. Wtedy zostawiliśmy go i wróciliśmy - wyjaśnił demon - Ja jeszcze z nim chwilę zostałem, aby porozmawiać. Wtedy wyjaśnił mi wiele rzeczy. Wiedział co się ma wydarzyć, ale nie mógł nic zrobić, więc pogodził się z tym.
- O jakim przeznaczeniu mówisz? - dociekał Lloyd - Jestem już zielonym ninja, a złotej mocy się pozbyłem.
- Drogi chłopcze złota moc to zaledwie zalążek twoich zdolności - oznajmił Heilitamer - Jeszcze przed twoimi narodzinami ja, Pramatka i duch Pierwszego Mistrza Spinjitzu zdecydowaliśmy, że to ty będziesz wybrańcem. Że ty będziesz najpotężniejszym dziedzicem Oni i Smoka. Dziedzicem, który będzie stał na straży równowagi. Jednak żebyś osiągną maksimum zdolności, musisz osiągnąć ostateczną pełnię możliwości. Musisz odkryć co Cię blokuje i stawić  temu czoła.
Wu, Garmadon, Misako i Lloyd stali i niedowierzali słowom Generała Oni.
- Wybaczcie, muszę już wracać - oznajmił demon - A ty Lloyd pamiętaj. Nie poddawaj się. Nigdy.
Po tych słowach Heilitamer zniknął wraz z fioletowym okręgiem, a wszystko powróciło do swojego pierwotnego stanu.
- Ale....ja.... - Lloyd patrzył w miejsce, gdzie przed chwilą stał demon, a jego głowę zalewała ogromna fala pytań bez odpowiedzi. Po raz kolejny w swoim życiu czuł się zagubiony.

-

- Kai co tak słabo Ci idzie? - zaśmiała się Skylor. Ona, Vania i Harumi siedziały na ławce na zewnątrz i obserwowały jak reszta przyjaciół trenuje.
- Ja się chociaż nie wylegiwuję jak co poniektórzy - zawołał Kai spoglądając na czerwonowłosą, przez co Cole zyskał szansę i zadał cios czerwonemu - Ej tak nie można.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Jak się czujesz Vaniu? - spytała złotowłosą Harumi.
- Lepiej, ale wciąż jest ciężko uwierzyć w to, co się stało.
- Będzie dobrze - powiedziała czule Skylor - Masz jeszcze nas.
- Dzięki - powiedziała Vania i przytuliła obie dziewczyny.
- Słuchajcie odbieram jakąś dziwną transmisję - oznajmiła Pixal po chwili bezczynności.
Wszyscy zgromadzili się wokół niej, a nindroidka póściła nagranie:
- Ukryty planuje zaatakować miasto Stix i wioskę Jamanakai - oznajmił głos - Wioskę zaatakują nindroidy, a miasto Synowie Garmadona...
- To tyle - oznajmiła Pixal, wyłączając nagranie.
- To brzmi jak pułapka - stwierdził Cole.
- Tak czy siak musimy obronić ludzi - powiedziała Nya.
- Ale musimy być ostrożni - stwierdził Kai.
- Niekoniecznie to pułapka - oznajmiła nagle Harumi - To był Killow. Dziwi mnie to, ale już wtedy w metrze zachowywał się dziwnie.
- Myślisz, że nam pomaga? - zapytał Jay.
- On chyba chciał wtedy pogadać, ale rozpętała się kłótnia - oznajmiła białowłosa - Wydaje mi się, że on dalej sądzi, że ja wrócę.
- Mniejsza narazie o to - rzuciła Skylor - Znamy ich plany. Trzeba ustalić co robić.
- Chodźmy po Lloyda - stwierdził Zane i wszyscy udali się do klasztoru.

Ninjago Przebaczenie  Czy mogę Ci zaufać? [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz