Ustałam na ganku i rozejrzałam się po lesie. Słońce już zaszło, a zza horyzontu wyłonił się księżyc, idealnie w pełni. W tle było słychać cykanie świerszczy i wiatr uderzający o drzewa.
Wzięłam głeboki wdech, a kiedy wypuściłam powietrze z moich ust wyłoniła się para. Zaczynało się robić chłodno.
Nagle idealny spokój zmącił stókot butów po drewnie i rozmowy. Odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopacy byli gotowi do ruszenia. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i bez zbędnych gadanin ruszyliśmy wgłąb lasu.
Hoodie i Toby rozmawiali o księżycu i o tym jaka to jest idealna pora dla wilkołaków. W pewnym momencie brunet podszedł do krzaka czerwonych róż, który losowo rósł w lesie, urwał jedną z nich przy okazji się kalecząc i wręczył mi ją.
-Jest czerwona jak ty. - Powiedział Toby wzruszające ramionami, gdy spojrzałam na niego zdziwiona.
-Dzięki. - Uśmiechnęłam się i schowałam kwiat za pas, upewniając się, że się nie zniszczy.
Postanowiłam zająć sobie czas zadawaniem pytań Timowi.
- Więc~ Idziemy w jakieś konkretne miejsce? - Spytałam dorównując kroku brunetowi. Na chwilę spojrzał na mnie jakby zdziwiony, że o coś się pytam, ale po chwili wrócił mu obojętny wyraz twarzy.
-Wiemy gdzie byli widziani ostatnio, ale możliwie, że się przenieśli, więc będziemy szukać dookoła tego obszaru. . . Spokojnie już tam nie daleko. - Odpowiedział wyjmując z kieszeni papierosa i podpalając go.
-Huh. . . Wiesz, że fajki są dla ciebie złe? - Wskazałam na skręt w jego ustach.
- Ojeju, już się boję - Odparł nawet nie udając zmartwionego. Spojrzał na mnie z uniesiony mi brwiami i zaciągnął się dymem.
- Kiedyś skończysz z w szpitalu z rakiem płuc czy coś i tylko powiem ci "a nie mówiłam?" - Skrzyżowałam ręce i wbiłam wzrok w ziemię obrażona. Nie lubię gdy ktoś dla mnie ważny robi coś tak głupiego, a jednocześnie tak niebezpiecznego.
Usłyszałam jak Masky westchnął i porządnie się zaciągnął, po czym upuścił papierosa i go zdeptał by nic nie podpalić.
- Szczęśliwa? - Mruknął ciągle z głosem wypranym z emocji.
- Bardzo. - Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Przez chwilę nastała między nami dziwna cisza. Nawet Hoodie i Toby przestali się śmiać. Poczułam napięcie wypełniające powietrze. Wiedziałam, że nasze ofiary są gdzieś blisko. Przez chwilę staliśmy gotowi do ataku chociaż ciągle nie widziałam gdzie.
Nagle zdałam sobie sprawy na co wszyscy patrzą. Kawałek od nas, może 500 metrów było widać dym z ogniska. Usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka, a potem śmiech.
Wstrzymałam oddech widząc co to oznacza. Spojrzałam na Maskiego zastanawiając się kiedy zaatakujemy. Zobaczyłam uśmiech na jego twarzy zanim zakrył ją maską.
Powoli ruszyliśmy w tamtym kierunku.
-Cody, jesteś szybka? - usłyszałam szept Toby'ego.
-Uhm. . . Jestem w pierwszej piątce na wychowaniu fizycznym. . . Nie chwaląc się. . . - Odpowiedziałam również szeptem. Czy będziemy ich gonić? Przecież z łatwością możemy ich wziąć z zaskoczenia.
- Świetnie. Ja zaklepuje blondyna. - Toby spojrzał na chłopaka obejmującego rudą dziewczynę. Wyciągnął zza pleców dwie siekiery i ustawił się do biegu.
- Ja tego dużego. - Tim wskazał pistoletem na bardzo umięśnionego czarnowłosego typa. Przeładował pistolet i przygotował go do strzału.
- Zważywszy, że to twój pierwszy raz, dam ci wybrać. - Powiadomił mnie Hoodie. Spojrzałam na grupę zmarszczyłam brwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/208603414-288-k598481.jpg)
CZYTASZ
𝘒𝘪𝘭𝘭𝘦𝘳 𝘉𝘦𝘢𝘶𝘵𝘺 || 𝘊𝘳𝘦𝘦𝘱𝘺𝘱𝘢𝘴𝘵𝘢 [Wstrzymana]
Horror„Wtedy przed moimi oczami pojawił się obraz...Obraz w którym dźgałam tą cholerną sukę...I muszę przyznać, że mi się podobało" Ana Sofía jest jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole, ma bogatych rodziców, brata w drużynie koszykarskiej i sprzą...