~11~

522 48 18
                                    

☏Dedykacja dla _Boommie_

Gdy minęła godzina, którą poświęciłem na granie w najróżniejsze gry, po tym czasie wyłączyłem urządzenie w kształcie prostokąta stojące na moim biurku i poszedłem zrobić sobie kolację.

Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę kuchni, a gdy zacząłem stawiać już pierwsze kroki w pomieszczeniu, usłyszałem Heesunga:

- O, Sunoo! Oglądasz z nami film?! - krzyknął starszy wyginając swoją głowę do tyłu i kładąc ją na oparciu kanapy w taki sposób, aby mieć mnie w zasięgu wzroku bez potrzeby wstawania czy też obracania całego ciała.

- A jaki? - zapytałem, kiedy znalazłem się w salonie.

- Nie wiem, ale pewnie jakiś horror - stwierdził chłopak.

- Emm... a kto będzie? - zadałem kolejne pytanie.

- No wszyscy. Ja, Sunghoon, Jungwon, Jake i Ni-Ki - odpowiedział brunet.

- Ni-Ki... - szepnąłem bardziej sam do siebie odwracając wzrok w losowy punkt.

- Tak, spokojnie. On też będzie - zaśmiał się chłopak.

- Emm... - zacząłem zastanawiać się nad jakąś dobrą wymówką dzięki której mógłbym uniknąć spotkania blondyna - muszę jeszcze się pouczyć! - powiedziałem po chwili.

- Ostatnio coś dużo się uczysz - przejrzał mnie chłopak. No to już po moim planie ucieczki - trochę odpoczynku ci nie zaszkodzi - dodał. Tak więc nie miałem innego wyjścia niż zostać z nimi.

Usiadłem obok Jaya i leniwie rozłożyłem się na kanapie. Naprawdę nie chcę tu być. Nie chcę ryzykować by czerwona barwa pokryła całą moją twarz przez Rikiego. Nie chcę ryzykować tym, że w końcu mogę stracić nad sobą panowanie i w jakiś sposób ujawnić moje uczucia. Tak samo jak podczas ćwiczeń z nim nad Let Me In.

Jednak po chwili uspokoiłem się, bo gdy większość się już zjawiła, rozpoczął się temat wyboru filmu, w co mi także kazali się zaangażować, aby film był odpowiedni dla każdego. No i oczywiście jak to stwierdził Heesung ,,odpowiedni dla nieletnich".

Jednakże po jakiś piętnastu minutach zorientowałem się, że nigdzie nie ma Ni-Kiego. A też miał być. Nie żeby mi to przeszkadzało... w zasadzie to sam nie wiem czy cieszę się z jego nieobecności, czy też może smucę. Mimo wszystko zaniepokoiłem się:

- A gdzie jest Riki? - zapytałem chłopaka siedzącego obok mnie.

- Poszedł się umyć - odpowiedział mi, nie odrywając wzroku od telewizora.

Aha! Tak więc przez jakiś czas mogłem być spokojny, bo zazwyczaj chłopak spędzał około 30 minut pod prysznicem.

Rozsiadłem się już wygodnie na kanapie i lekko zadowolony, skoncentrowałem się na filmie. Był to jakiś mało znany horror i wyglądał na stosunkowo nowy. Kliknąłem przycisk ,,OK" na pilocie i spojrzałem na nazwę. ,,Nie bój się ciemności". Wydaje się nawet fajny, ale pod względem tego, czy był straszny to tak średnio. Bardziej bawiły mnie te stworki, niż w jakikolwiek sposób straszyły.

W pewnym momencie przypomniałem sobie, że zapomniałem zamknąć okna w pokoju. Tak, wiem. Głupie. Ale zanim poszedłem spać, lubiłem przewietrzyć swój pokój, lecz nie na tyle aby panowała w nim temperatura niczym na antarktydzie. Musiało być idealnie.

Zacząłem iść w kierunku mojego pokoju, jednak zanim dojdę do tego miejsca, muszę minąć łazienkę. Tak więc kierując się do pomieszczenia, liczyłem też w myślach na to, aby nie daj Boże Ni-Ki nie wyszedł z toalety. Ale oczywiście moje modlitwy jak zwykle poszły na marne.

Już miałem minąć łazienkę i nawet już wypuściłem powietrze, które do tej pory nerwowo wstrzymywałem, jednak w pewnym momencie poczułem czyjąś rękę na nadgarstku, a chwilę później gwałtowne szarpnięcie. Jak się właśnie okazało, był to wyższy ode mnie blondyn:

- Musimy... porozmawiać - powiedział zgrywając obojętnego, jednak jego zawahanie przy wypowiadaniu drugiego słowa, sprzedało go.

Chłopak bez żadnych innych i dla niego zapewne zbędnych wyjaśnień, zaczął prowadzić mnie przez korytarz, czyli musiało być to coś ważnego. Ja tak naprawdę nie stawiałem żadnego oporu. A będąc szczerym, w takiej sytuacji choć trochę powinienem go stawiać, bo w końcu ostatnio unikałem go jak tylko mogłem. Ale jeżeli chce prawdopodobnie poważnie porozmawiać, no to muszę jakoś to przeżyć. A może nie chce mnie już znać po tym co zrobiłem? Może chce mi powiedzieć, że jestem okropny i obrzydliwy i nie chce nawet na mnie patrzeć?

I właśnie po tych zdaniach uświadomiłem sobie, że mogę rozbić naszą przyjaźń. Nie powinienem być wtedy taki... nachalny. W ogóle nie powinienem tego robić! Tak nie może się stać! To mój mały Ni-Ki! Nasza przyjaźń nie może się zakończyć! Uwielbiam go... Można nawet powiedzieć że nie mogę bez niego żyć.

W końcu blondyn zaprowadził mnie na miejsce i obaj weszliśmy do jego pokoju. Chłopak zamknął drzwi, a następnie przekręcił kuluczyk który był w zamku. Podszedł do mnie i położył na moich ramionach swoje dłonie, używając przy tym lekkiej siły i tym samym dając mi do zrozumienia, że mam usiąść na łóżku:

- Słuchaj... - zaczął stojący przede mną chłopak, schylając się na tyle, żeby jego twarz znajdowała się na tej samej wysokości co moja. Zazwyczaj gdy jakieś zdanie rozpoczynał właśnie od tego słowa, oznaczało to początek dłuższego i poważniejszego monologu. A ja poczułem, jak coraz bardziej się czerwienię a moje serce zaczyna wystukiwać coraz to szybszy rytm. Musiałem mu powiedzieć, co jest tego powodem. Już nie mogę dłużej tego przed nim ukrywać, co i tak słabo mi wychodzi. Najwyżej mnie znienawidzi.

Tak więc nie do końca zdecydowany, ale przygotowany na wszelkie obelgi jak i również wyrzucenie z pokoju, odwróciłem wzrok od wyższego, aby łatwiej mi było wszystko powiedzieć, tym samym przerywając jego wypowiedź:

- Ni-Ki ja... przepraszam że... no. Nie wiem co się ze mną stało. Po prostu przepraszam. Nie wiem... ale... kiedy jes- - nie zdążyłem dokończyć tego co miałem na myśli, ponieważ coś mi przerwało. Coś mnie uciszyło na tyle, że nie mogłem wypowiedzieć już nawet ani jednego słowa. Dopiero po paru sekundach zdałem sobie sprawę, że był to właśnie Ni-Ki. A bardziej jego dwie miękkie poduszeczki, które w tym momencie były lekko przyciśnięte do moich. Ale przecież on nic do mnie nie czuje. Może z nadmiaru tych emocji mam jakieś... halucynacje?

Spojrzałem przed siebie i jednak się nie myliłem. Blondyn... pocałował mnie. Jego twarz była bardzo blisko mojej, ale przez rozmazany obraz udało mi się dostrzec, że ma on zamknięte oczy co ja także uczyniłem, aby móc bardziej skoncentrować się na tej chwili. Na chwili, o której nawet nie miałem odwagi marzyć. Chciałem jak najdokładniej poczuć smak jego truskawkowych usteczek. Były one jeszcze bardziej delikatne i mięciutkie, na jakie wyglądają. Były idealne. Po kolejnych paru sekundach poczułem, jak jego różowe i soczyste usta, odklejają się ode mnie:

- Sunoo, po prostu... ja... ty... - zaczął plątać się chłopak, ale wiedziałem co miał na myśli. Dlatego chcąc go choć trochę uspokoić, po prostu zbliżyłem się do niego, szybko a zarazem delikatnie, ponownie złączając nasze usta.

A odsuwając się, dostrzegłem jego błyszczące oczy, co oznaczało że Riki się cieszy. Co także można było powiedzieć o mnie. Tak więc korzystając z tego że był blisko, niewiele myśląc, po prostu przytuliłem go w pasie. Czy to oznacza że w końcu będę mógł mieć chłopaka dla siebie? Że będzie mój? Naprawdę... oby to nie był sen, proszę.

Chwilę później poczułem, jak blondyn jedną swoją rękę kładzie no moich plecach, przyjemnie kreśląc na nich malutkie kółka co powoli zaczynało doprowadzać mnie do obłędu, a drugą na moim ramieniu. Ja za to mogłem poczuć bijące od niego ciepło, które było cholernie przyjemne.

[ZAWIESZONE] 𝕋𝕙𝕚𝕤 𝕚𝕤 𝕞𝕪 (𝕓𝕠𝕪)𝕗𝕣𝕚𝕖𝕟𝕕 | Sunoo x Ni-Ki | ENHYPENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz