~10~

498 41 12
                                    

Siedząc na kanapie w rogu ogromnej sali  rozmyślałem o tym, co wczoraj przeczytałem. Wszystko się zgadzało. Dosłownie wszystko. Czułem się jakby nie opisywali tam zakochanych osób, tylko mnie. Tak jakby ktoś cały czas uważnie mnie obserwował, a następnie dokładnie opisał to, jak zachowuję się przy Ni-Kim i jakimś cudem sprawił aby to właśnie jego spostrzeżenia wyskoczyły mi na stronie głównej. Ale już mówiłem. Przecież to nie może być prawda. Riki nie może mi się podobać! Nie może. Po pierwsze i chyba oczywiste, jest chłopakiem. Po drugie, jest w zespole. Po trzecie, przyjaźnimy się. Po czwarte, przecież ani jemu, ani mi nie podobają się chłopcy.

Z drugiej strony kiedy przy nim jestem, czuję się bezpiecznie, ale jednocześnie też rumienię się i czuję, jak moje serce o mało nie wyskoczy mi z piersi. Nawet gdy chcę z nim porozmawiać o najzwyklejszej rzeczy, chociażby o grze, jąkam się. Tak jakby... przyciąga mnie do siebie. Jeszcze te symptomy o których wczoraj przeczytałem... czyli... czyli chyba jednak coś do niego czuję. Coś o wiele głębszego i o wiele mocniejszego niż przyjaźń. Czyli jednak Nishimura Riki... chyba mi się podoba:

- O czym tak intensywnie myślisz? - zapytał Sunghoon, który właśnie znalazł się obok mnie.

- Ja? A... nad niczym - powiedziałem uśmiechając się do chłopaka.

- Doprawdy? - brunet zadał pytanie, jednak jego ton głosu nabrał bardzo sarkastyczny ton, dlatego już wiedziałem, że mi nie wierzy - Tylko że stoję przed tobą od jakiś dziesięciu minut, a ty nawet nie zaregowałeś - stwierdził. No czyli stał tutaj dłużej niż przypuszczałem.

- Ale to naprawdę nic ważnego - zapewniłem chłopaka drugi raz. Oby nie wydarzyła się sytuacja podobna do tej z Jungwonem. Przecież jemu też nie powiem, że Ni-Ki mi się podoba. I stwierdzając tak, znów przed oczami pojawiły mi się te wszystkie spojrzenia. Wszystkich ludzi. Każdy się na mnie patrzy... zespół, moja rodzina, pracownicy wytwórni, fani, ludzie na ulicy. Na ten obraz który wrócił, wzdrygnąłem się.

- Na pewno wszystko okej? Bo wiesz, jeżeli coś się dzieje, to możesz ze mną pogadać. O wszystkim. Naprawdę - powiedział Sunghoon. Tak, żebyś się nie zdziwił czy faktycznie o wszystkim. Z jednej strony to miłe, a z drugiej... wiem że nie mogę.

- Okej, dzięki - powiedziałem do chłopaka i pokazałem mu mój najszerszy uśmiech, jaki potrafiłem zrobić. Tuż po tym jednak okazało się, że nasz trening dobiegł końca. I bardzo dobrze bo nie miałem dzisiaj najmniejszej ochoty na jakiekolwiek ćwiczenia.

Całą drogę powrotną znów myślałem nad moimi uczuciami. Nigdy nie podobała mi się żadna dziewczyna. Ni-Ki jest pierwszy... cholera, czyli chyba naprawdę podobają mi się chłopcy. Ale... nie czuję żadnego stresu, niepokoju czy strachu przed tym. A z tego co wiem, wiele osób się tym przejmuje. A ja - wręcz przeciwnie - cieszę się, że w końcu wiem na czym stoję. Ale Ni-Ki... Ni-Ki nie jest taki sam. Nie podobam mu się.

Odkąd od kilku miesięcy rozmyślając nad tym czy ten blondyn mi się podoba czy też nie, zauważyłem że tak naprawdę im dłużej rozważałem ten temat, tym bardziej smutniałem. Nie wiem dlaczego. Może przez tą pewność, że moje pragnienie nigdy się nie spełni? Że nigdy nie będę mógł bezkarnie godzinami patrzeć na chłopaka, nigdy nie będę mógł próbować jego miękkich i truskawkowych usteczek i nigdy nie będę mógł kreślić kółek na jego udzie? Zapewne tak. Dlatego na dłuższą metę nie lubiłem nad tym myśleć. Nie lubiłem i nie chciałem być smutny. Lecz teraz kiedy wiem, że mi się podoba, tak jakby... stałem się spokojniejszy. Nie wiem dlaczego. Przecież dalej nie będę mógł z nim być, a mimo to czuję... ulgę. I dlatego też dzisiaj po raz pierwszy od kilku tygodni, w drodze do dormu zastanawiałem się nad czymś innym. Czym mogę zająć po powrocie do dormu? Tak naprawdę nie miałem żadnych planów, a odkąd zostałem idolem i zadebiutowałem w zespole, jedyne czym mogłem się zająć to treningi czy ćwiczenie śpiewu. I tak nagle do głowy wpadł mi pomysł. Dawno nie byłem w mojej ulubionej lodziarni, więc może tam pójdę...? Tak, to dobry pomysł. I też mniejsze prawdopodobieństwo spotkania Rikiego.

Gdy tylko dojechaliśmy pod budynek oznajmiłem chłopakom, że wychodzę. Oczywiście nieobyło się bez dopytywania Heesunga gdzie idę i kiedy wrócę. Lecz w końcu mnie puścił.

Dawno w niej nie byłem, a lody tam są przepyszne. Dlatego przekraczając próg lodziarni, od razu poczułem przyjemny chłód i zapach owoców, śmietanki czy też czekolady. Podszedłem do lady i zamówiłem dla siebie lody o smaku mięty z czekoladą. Uwielbiam ten smak. Jest jednocześnie orzeźwiający, jak i słodki.

Zająłem stolik znajdujący się przy oknie, aby móc podziwiać widoki. Zawsze gdy gdziekolwiek miałem szansę zajęcia miejsca przy kawałku szyby który pozwalał mi na obserwowanie natury, zajmowałem je. Tak więc w spokoju czekając na swój deser patrzyłem przez okno na przechodniów. Jedni śpieszyli się i w pośpiechu przebierali nogami, a drudzy za to szli spokojnym spacerkiem. Na przykład pary. Zauważyłem dziewczynę i chłopaka którzy szli razem trzymając się za ręce i najwidoczniej prowadzili ożywioną rozmowę, co chwilę się do siebie uśmiechając. Takich par było o wiele więcej.

Zauważając młodą dziewczynę idącą w moim kierunku z pucharkiem lodów, oderwałem wzrok od dwójki. Odebrałem swój deser i podziękowałem kobiecie, a jako iż nie mogłem się ukłonić, po prostu skinąłem głową posyłając jej przyjazny uśmiech. Zaraz potem nabrałem na łyżeczkę trochę lodów, która chwilę później znajdowała się w mojej buzi. Były tak dobre, że zacząłem dziwić się dlaczego tak długo mnie tu nie było. Wiedziałem, że te lody są przepyszne, ale najwidoczniej zapomniałem ze aż tak!

Delektując się smakiem mięty i kawałkami czekolady, powróciłem do obserwacji przypadkowych ludzi na ulicy. I natknąłem się na coś, co trochę mnie zdziwiło i można rzec, że zainteresowało. Była to para, która trochę różniła się od poprzednich. Zachowywali się tak samo, czyli trzymali się za ręce, rozmawiali ze sobą co chwilę spoglądając na siebie z uśmiechem czy też dawali sobie nieśmiałe buziaki na policzkach. Jednak ta para różniła się tym, że byli to dwaj chłopcy.

Obserwując tę dwójkę, która tak bardzo wyróżniała się na tle innych, które przechodziły po tej ulicy, mimowolnie się uśmiechnąłem. Jednak po chwili wyobraziłem sobie, jak wspaniale byłoby spacerować tutaj z Ni-Kim. Rzucać sobie nawzajem nieśmiałe uśmiechy, pozwalać by nasze dłonie były ze sobą razem splątane i po prostu cieszyć się razem z nim z każdej chwili. Tylko szkoda, że to tylko moja wizja.

[ZAWIESZONE] 𝕋𝕙𝕚𝕤 𝕚𝕤 𝕞𝕪 (𝕓𝕠𝕪)𝕗𝕣𝕚𝕖𝕟𝕕 | Sunoo x Ni-Ki | ENHYPENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz