Siedziałem z Jungkookiem u mnie w pokoju w niezręcznej ciszy. Nadal nie odpowiedziałem na jego pytanie, mając nadzieję, że w końcu odpuści. Zawiesiłem wzrok na mojej roślince. Znowu czułem jak zbiera mi się na płacz. Zacząłem szybko mrugać, żeby nie dać im płynąć.
- Od kogo go masz? Ładny jest.
- Od ciebie.
- Oh... Przepraszam. Znaczy, a z jakiej okazji?
- Bardzo dla mnie ważnej. Może kiedyś sobie przypomnisz.
Spojrzałem na niego ze słabym uśmiechem. Był naciągany, ale nie chciałem mu więcej pokazywać swojej słabej strony. Przymknął na chwilę oczy i złapał się za głowę. To chyba znaczy, że coś mu się przypomina. Przez to wszystko zapomniałem o Hoseoku. Ciekawe jak mu idzie z Yoongim. Może znowu odpuścił, bo nie był w humorze. Napisałbym do niego, ale zapewne nie doczekałbym się odpowiedzi. Westchnąłem tylko.
- Jin... - położyłem mu rękę na ramieniu i słuchałem tego, co tym razem zobaczył. - Byliśmy razem na jakiejś imprezie?
- A żeby to jednej. - prychnąłem.
- Jakiś chłopak do mnie podszedł... Zaczął zaczepiać i wtedy ty się na niego rzuciłeś...
- Oh... Pamiętam to. To było jeszcze zanim... Yyy na początku naszej znajomości. Jakieś dwa lata temu. Chanyeol wielki pan szkoły zaczął się czepiać, że jakiś małolat się pojawił i kazał swojemu koledze się ciebie pozbyć. Rzuciłem się na niego żeby nic ci nie zrobił. Jak się zorientował, że jesteś ze mną to niemal uciekał przede mną całą resztę imprezy. - cicho się zaśmiałem na to wspomnienie.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- No jak to? Miałem pozwolić żeby przyjaciela mi pobili?
- Czyli byliśmy przyjaciółmi?
- Tak, byliśmy. Trafne stwierdzenie.
- Pokłóciliśmy się o coś głupiego? Dlatego wszedłeś na tą ulicę, a ja za tobą?
- Co? Nie nie nie. To było zupełnie inaczej. Opowiem ci innym razem. - znów się zatoczył.
- Dałem ci ten kwiatek, a ty się na coś zgodziłeś. Byłeś tak szczęśliwy, że aż skakałeś z radości. Co to było?
- Za dużo pytań zadajesz. Chodź coś zjeść. - złapałem go za rękę i zaprowadziłem do kuchni.
W tym samym momencie ktoś otworzył szeroko drzwi do domu, aż się odbiły od ściany. Chyba był zły. Wyjrzałem zza ściany i zobaczyłem przyjaciela. Chyba się przestraszyłem. Wytrzeszczyłem oczy, a potem przełknąłem głośno ślinę.
- Hosiek? Co ty tu robisz? - nic nie powiedział. Patrzył na mnie z mordem w oczach. No to po mnie. - Co się znowu stało? - starałem się być spokojny. Jungkook przysłuchiwał się temu z kuchni.
- Ja tu się obrażam na cały dzień, a ty masz mnie gdzieś i idziesz do tego swojego kochanego Jungkooka! To się stało! To ja cię miałem ignorować, a nie ty mnie! Przez ciebie znowu zepsułem z Yoongim! - podszedł do mnie. Może powinienem się bać, ale zamiast tego się uśmiechnąłem. - No i z czego się cieszysz?!
- Cieszę się, że nie stało się nic złego. - przytuliłem go.
- Uhh... Nienawidzę cię. - odwzajemnił uścisk.
- Ja ciebie też.
- Idziemy coś zjeść?
- Właściwie to właśnie zeszliśmy, żeby coś zrobić. Chcesz to możesz pomóc. - wróciłem do młodszego.
- My? - poszedł za mną i wtedy zrozumiał. - No tak, mogłem się tego spodziewać. Siema Kook, przypomniałeś sobie wszystko?
- J-jesteśmy w trakcie. - chyba sam się go przestraszył. Jednocześnie patrzył na niego podejrzliwie.
Jung zajął miejsce naprzeciwko niego, a ja obok nich. Zaczął gadać od rzeczy jak gdyby nigdy nic, a ja z Jeonem spoglądaliśmy po sobie. Jak zaczął gadać to był w swoim małym świecie. Cicho się zaśmialiśmy. Przez chwilę poczułem się jak dawniej, ale potem uderzyła mnie brutalna rzeczywistość. Kopnąłem Seoka pod stołem, a ten zajęczał boleśnie.
- Ałaa... Za co to?
Spojrzałem na niego porozumiewawczo, niemo pokazując na młodszego. Wrócił na ziemię i zalał go falą pytań. To był wielki błąd z mojej strony.
- To co pamiętasz? Dobrze się czujesz? Co o tym myślisz? Pamiętasz coś związanego ze mną? Jak ci się żyje w nowej szkole? Jak się czujesz z faktem, że zapomniałeś o swoim chłopaku? Co rodzice ci powiedzieli? Masz nowych znajomych?
- Dobra stop. - zakryłem mu ręką usta i pokręciłem głową. - Weź, bo zaraz się przegrzeje.
- Chwila. Jaki chłopak? - o nie, o nie, o nie nie nie...
- Żaden. Przesłyszałeś się. - odpowiedziałem szybko. Hosiek wziął moją rękę.
- No jak to jaki? Twój. Jin nic ci nie powiedział? Byliście razem. Albo może nadal jesteście, bo teoretycznie momentu zerwania nie było.
- Jung Hoseok!! - wstałem gwałtownie.
- Tak się nazywam. Czekaj. Nie powiedziałeś mu? Czemu?
- No właśnie... Czemu? - młodszemu załamał się głos. Może się domyślał, ale usłyszeć coś takiego, to nie łatwe.
- Ja... Nie mogłem. - czekałem na chwilę, w której ucieknie, ale jak widać będę musiał mu w końcu wytłumaczyć. - Zapomniałeś o mnie, więc czy to nie byłoby dziwne? A skoro zapomniałeś to chyba znaczy, że nie czujesz już tego samego. - znowu łzy w oczach. Tak jest Jin, zrób z siebie ofiarę. Poczułem jak starszy mnie obejmuje.
- Jak bardzo cię to uderzyło? - ten to zawsze coś palnie.
- Chyba jeszcze to do mnie nie dotarło. Poczekałbym kilka minut. Naprawdę? Jakoś nie dociera to do mnie. - jeśli wcześniej moje serce nie złamało się całkowicie, zrobiło to teraz. - Ja... Nie rozumiem jak ktoś mógł mnie polubić w ten sposób.
- Jinnie, nie smuć się tak. Znowu będziesz na skraju depresji? Nieładnie młody, złamałeś mu serce. - z tego wstydu nie otworzę oczu, nie ma takiej opcji. - Nawet nie wiesz co on przeżył. Codziennie przy tobie siedział, cały zapłakany i siłą trzeba go było wyciągać. Nic nie chciał jeść.
- Hoseok... - mruknąłem cicho.
- No co? Taka prawda. W dodatku powtarzał, że on powinien tam leżeć, a nie ty. Że zrobiłby wszystko, abyś znów się obudził i był z nim. Potem pokłócił się z twoimi rodzicami, bo kazali mu więcej nie przychodzić, a on się martwił bardziej niż oni. Poszedł do domu dopiero kiedy się dowiedział, że najprawdopodobniej straciłeś pamięć, a oni zagrozili, że cię wywiozą jak jeszcze raz go zobaczą. To się nazywa miłość. Jeszcze dałeś mu kwiatka z okazji tego, że zostaliście razem. W dzień wypadku dostałeś od niego bransoletkę z tym samym kwiatkiem, ale niestety twoi rodzice zapewne ją zabrali.
- Hoseok... Musiałeś? To za dużo na raz. Nawet dla mnie. - w końcu zerknąłem na niego. Był w niemałym szoku. Miał takie odległe spojrzenie, a chwilę później zaczęły mu lecieć łzy.
Skończyło się na tym, że po długim, wspólnym płaczu musieliśmy dać sobie czas. Miałem czekać, aż znowu będzie chciał się spotkać. Tak szczerze to mogło nie nastąpić już nigdy. Jednak w pełni go rozumiałem i uszanowałem jego decyzję. Przynajmniej będę mieć czas na ochrzanienie przyjaciela.
CZYTASZ
Forget-me-not || ᴶᶤᶰᵏᵒᵒᵏ
FanfictionPo wypadku już nic nie było takie samo... ...do czasu × wiek zmieniony × bts nie istnieje