✨ Epilog ✨

47 5 0
                                    

Niby wszystko było dobrze, ale miałem wrażenie, że coś się nie uda. Że coś znowu się stanie. Coś złego.

Wyszedłem właśnie ze szkoły. Dzień jak co dzień, a do tego towarzyszyły mi te niespokojne myśli. Szedłem do domu nie zwracając uwagi na nic dookoła. Przez chwilę chyba Hoseok szedł za mną, ale szybko odpuścił. Zbliżyłem się do przejścia i nagle poczułem jak uginają mi się nogi. Złapałem się ręką o jakiś słup. Po drugiej stronie zobaczyłem Jungkooka, na co się uśmiechnąłem. Gdy zauważył, że coś jest nie tak, od razu podbiegł. A raczej podbiegłby, gdyby nie czerwone światło. Wszedł na ulicę, a zaraz potem dało się słyszeć trąbienie i ostre hamowanie. W jednej chwili znalazłem się obok niego i odepchnąłem na bok. Przez głowę przeleciała mi myśl, że teraz moja kolej, aby go uratować. Byłem w takim szoku, że nie było mnie stać na nic innego. W momencie, gdy rozpędzone auto mnie uderzyło obudziłem się.

Byłem w klasie, ciężko oddychałem. To był tylko sen? Ręka zaczęła mi się strasznie trząść. Coś podobnego śniło mi się pół roku temu, po tym wypadku. Naprawdę bałem się, że nasza znajomość przyniesie same najgorsze rzeczy.
Dziwne, że żaden z nauczycieli mnie nie obudził. Może próbowali, ale się nie udało. Zasnąłem na dwie godziny. Aktualnie była przerwa, więc napisałem do Jungkooka czy wszystko dobrze. Odpisał niemal od razu, że tak. Nie chciałem zbytnio panikować, w końcu to tylko sen.

Ciastek: Hyung coś się dzieje?

BadPink: Co? Niee

Ciastek: Zaraz będę

BadPink: Co? Nie musisz, naprawdę ...

Ehh... Nie przekonam go teraz do niczego. Poczekałem jakieś 20 minut, a potem wyszedłem przed bramę. Jego widok od razu mnie uspokoił. Przytuliłem go zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.

- Jin, znowu te twoje złe przeczucia?

- Przepraszam. Mówiłem, że nie musisz.

- Dobrze wiem, że się martwiłeś. Przynajmniej tak mogę cię uspokoić.

Zaciągnąłem go na bok, aby nie stać w przejściu. Za murkiem nikt nie powinien nas zauważyć. Nawet nie wiem za ile następna lekcja, ale to nieważne.

- Cały czas się boję, że przeze mnie znów coś ci się stanie. - usiadłem na ziemi.

- To przecież nie była twoja wina. - kucnął obok. - Jeśli już to tego kierowcy, co tak jechał chociaż miał czerwone.

- Dlaczego nie może znaleźć się ktoś kto powie, że to wszystko przeze mnie? To takie trudne powiedzieć prawdę?

- To nie jest prawda. Ile razy mam ci jeszcze to powtarzać? Co muszę zrobić żebyś w końcu przestał się zadręczać?

- Nie wiem. - głos mi się załamał. - Proszę powiedz mi, że to tylko zły sen. Że tak naprawdę... - przerwał mi, kładąc swoje usta na moich.

- Naprawdę chcesz żeby to był tylko sen? - pokręciłem głową. - No to nie płacz już tylko chodź. Jak się przejdziemy to poczujesz się lepiej.

- A co jeśli coś się stanie?

- Nie stanie. Obiecuję.

To nie tak, że mu nie wierzyłem, ale on nie ma wpływu na wszystko co się dzieje. Zresztą ja też nie. Wstałem, lekko się chwiejąc i poszliśmy. Napisałem do Hoseoka, żeby się nie martwił czy coś. Szedłem cicho za chłopakiem nadal czując mały niepokój. Co jakiś czas rozglądałem się nerwowo. Zapewne coś się stanie, gdy stracę czujność. Jak zwykle poszliśmy coś zjeść. Wzięliśmy tteokbokki na pół, bo sam chyba bym tego nie zjadł. Nigdy nie jadłem za wiele, gdy się denerwowałem.

- Hyung, przecież jestem tu i nic mi nie grozi. Uspokój się wreszcie. I nie przepraszaj.

- Ale ja... Ehh... Chyba czułbym się lepiej, gdybyśmy byli znów w jednej szkole.

- Już o tym pomyślałem. - uśmiechnął się. - Powiedziałem rodzicom, że wszystko pamiętam i nie zamierzam niczego zostawiać. Kazałem im mnie ponownie przepisać. Im też musiałem tłumaczyć, że to nie twoja wina. Tylko, że z nimi poszło jakoś łatwiej.

Ulżyło mi, że pozwolili nam się znów spotykać. W ogóle jak jesteśmy razem, to czuję się lepiej. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym znów go stracił. Później udaliśmy się do mnie. Na szczęście nadal nikogo nie było. Rzuciłem się na moje łóżko, albo już nasze. Przez ostatni tydzień lądowaliśmy u mnie. Tak jak myślałem, położył się obok mnie. Objął mnie w pasie i zaczął się przyglądać.

- Wiesz, że cię kocham?

- Wiem. Ja ciebie też. Nieważne co się stanie, zawsze tak będzie.

- Ahh... Jak tak mówisz to czuję motylki w brzuchu. - przybliżył się.

- Od kiedy lubisz takie słodzenie? - zaśmiałem się i również na niego spojrzałem. - Chyba nie chcesz skończyć jak przez ostatni tydzień hm?

- Co? Nie, bo już w ogóle nie będę mógł siedzieć. Po prostu poleżmy tak sobie.

- Okej, ale chociaż weź coś włącz, bo za cicho będzie.

Jak powiedziałem tak zrobił. W tym czasie jeszcze wysłałem kilka wiadomości do Hoseoka. Wydaje mi się, że Yoonseok coraz bliżej.
Spędziliśmy więc resztę dnia, leżąc w spokoju na łóżku. Do szczęścia wystarczyła mi sama jego obecność. Zerknąłem na kwiatka na moim parapecie. Cieszę się, że go dostałem. Przynajmniej będzie mi o nim przypominał nawet, gdy nie będzie go w pobliżu. Zacząłem bawić się jego włosami, zatapiając się w jego pięknych oczach. Moje wszystkie zmartwienia wyleciały w jednej chwili.

- Obiecujesz, że nigdy mnie nie zostawisz?

- Obiecuję. A ty, że więcej o mnie nie zapomnisz?

- Obiecuję. W końcu teraz oboje mamy swoje niezapominajki. Ale tak w razie czego... - podniósł się i sięgnął po coś. Dał mi bransoletkę podobną do swojej. - To tak gdyby kwiatek uschnął. - znów się położył.

To wystarczyło, abym nie miał żadnych wątpliwości, że będziemy razem szczęśliwi do końca.







===========

No i koniec ^^

A może nie? 👀

Forget-me-not || ᴶᶤᶰᵏᵒᵒᵏ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz