=Jungkook=
Po tym jak chłopak uciekł zostałem sam z burzą myśli. Wiedziałem o jego istnieniu od kiedy przywróciłam wszystko w telefonie, czyli jakoś od trzech miesięcy. Teraz nagle go spotkałem, i to nie raz, a on pobiegł. Przynajmniej wiem, że mnie zna. Trochę mi go szkoda w tym momencie. Poszedłem w tym samym kierunku co on. Mogę nawet czekać na niego pod drzwiami jeśli będę chciał, ale nie w tym problem. Po zobaczeniu tych zdjęć mam sprzeczne uczucia. Rodzice mi wmówili, że już wszystko pamiętam, ale kiedy pokazałem im te zdjęcia zareagowali strasznie dziwnie.Za wszelką cenę muszę poznać odpowiedzi na kilka pytań. Jak się nazywa? Kim dla siebie byliśmy? Wrogowie czy przyjaciele? Dlaczego trzyma mnie na dystans? Dlaczego ani on ani rodzice nie chcą mi tego powiedzieć?
Wyszedłem z parku i kręciłem się przy pobliskich domach. Ignorowałem wiadomości przychodzące od rodziców czy Tae - mojego kolegi z nowej klasy. Wyciszyłem telefon, żeby nic mnie nie rozpraszało. Starałem się sobie wszystko przypomnieć jak ostatnio, ale na marne. Wtedy przynajmniej na niego wpadłem, a teraz? A teraz... zobaczyłem jak wychodzi z jednego z budynków. W dodatku nie był sam. Szedł przyczepiony do chłopaka swojego wzrostu, w jasnobrązowych włosach. Szedłem za nimi w odpowiedniej odległości. Jedyne co udało mi się usłyszeć to "...spokojnie... Pomyśl, że już sobie poszedł... wypadek... unikanie ... bym go zostawił...". Potem nagle stanął zapłakany i rzucił się na drugiego. Czy ja go nękałem? Bał się mnie i wepchnął pod auto? Nie... To niemożliwe. Prawda? Zacząłem się poważnie niepokoić. Nie, nie, nie to na pewno nie tak. Przecież gdybyśmy się nie lubili, nie mielibyśmy tylu zdjęć razem. Dlaczego to musi być takie... takie... UGH.
I dlaczego jak na nich patrzę to mam ochotę ich rozdzielić?
Może byliśmy razem, a potem był wypadek i skorzystał z tego, idąc do innego? Nic już nie wiem.Poszli dalej, a ja za nimi. Widać, że byli ze sobą blisko. Jeny jak ja się zachowuję. Jak jakiś stalker. Ale czy to źle, że chcę znać prawdę? Dowiem się tego, nieważne w jaki sposób. Chociaż może nie dzisiaj, bo czułem się zmęczony.
=Jin=
Czułem się beznadziejnie z tym wszystkim. Wydarzyło się za dużo na raz. Najchętniej to bym się przespał i pomyślał o tym w trakcie snu, ale było za wcześnie jak dla mnie. Zresztą mieliśmy iść coś zjeść.Zajęliśmy wolne miejsca i już po chwili pojawiła się przy nas kelnerka. Ja wziąłem tteokbokki i kimchi, a Hoseok japchae i kimpab. Ten pyszny zapach sprawił, że zaburczało mi w brzuchu. Faktycznie dzisiaj nic jeszcze nie jadłem.
Jedzenie to coś co zawsze odciągnie moje myśli w innym kierunku, przynajmniej na chwilę. Niestety musiał się pojawić ktoś kto zepsuje cały nastrój. Namjoon...- No cześć, co tam? - obrócił krzesło tyłem i się dosiadł.
- Nie masz swoich przyjaciół? - mruknąłem cicho opierając się na ręce.
- Tak się składa, że Yoongi mnie wystawił, a my jesteśmy kuzynami. Chyba można czasem dołączyć i pogadać. - podkradł nam jedzenie.
- Pytanie tylko, skąd zawsze wiesz gdzie akurat jesteśmy?
- Mam szczęście, że przechodzę obok i was widzę. Zresztą jesteście przewidywalni. O tej godzinie zawsze coś jecie.
Hoseok zaczął go wypytywać o Mina, a ja już nic więcej nie mówiłem. Jakiś znudzony byłem. Chociaż może lepsze określenie to zmęczony. Nawet nie wiem czym, przecież przespałem się w parku. Jeny jak to dziwnie brzmi. Ledwo zjadłem swoją porcję, a Jung nadal był zajęty rozmową z Joonem. Poszedłem niezauważenie do łazienki. Obmyłem twarz zimną wodą, co zdecydowanie mnie rozbudziło. Niestety nadal myślałem o Jungkooku. Może na razie będę starał się go unikać, ale gdy na niego wpadnę to nie ucieknę. Zresztą drugi raz to by chyba nie przeszło.
Wróciłem do stolika i zobaczyłem, że Namjoona nie ma.- Nareszcie poszedł?
- Tak. Powiedział, że Yoongi jednak na niego czeka. Coś źle zrozumiał najwyraźniej. Idziemy? Chyba nie najlepiej się czujesz.
- Najchętniej to bym poszedł spać.
- Nawet siedemnastej nie ma.
- To chodźmy do ciebie w coś zagrać, bo nie mam zamiaru zanudzać się oglądaniem, a potem pójdę spać. Jakieś moje rzeczy na pewno masz. - ziewnąłem.
- Niech będzie. Tylko nie rycz jak znowu cię ogram. - uśmiechnął się.
- To było tylko jeden raz. W dodatku w podstawówce. Mógłbyś przestać mi to wypominać. Dawno i nieprawda.
- Może i dawno, ale prawda. - zaczął się śmiać, a potem uciekać.
Zacząłem go gonić również się śmiejąc. Złapałem chłopaka przed samym domem i zamknąłem w uścisku.
- Teraz nie wyjdziesz.
- A ty nie wejdziesz. Klucze mam w kieszeni, do której nie dosięgam.
- To sobie postoimy, dopóki nie przeprosisz.
- Pff ciekawe za co. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Odwrócił się do mnie przodem i powiedział, że ja mam mu je wyjąć. Sięgnąłem ręką do tylnej kieszeni nadal go trzymając. W ten sposób weszliśmy do środka, choć było to trudne. Opadłem z nim na kanapę w salonie i w końcu puściłem. Stwierdziłem po raz n-ty, że był wygodny. Jednak on zjechał na podłogę po czym wstał.
- Jesteś pewien, że chcesz grać? Daję ci minutę jak odlecisz.
- Może nawet mniej niż minutę. - wziąłem poduszkę. - Jeszcze jak przyniesiesz mi koc to będzie idealnie. - uśmiechnąłem się ledwo widocznie, a on prychnął. Zamknąłem oczy i już po chwili czułem jak zasypiam.
CZYTASZ
Forget-me-not || ᴶᶤᶰᵏᵒᵒᵏ
FanficPo wypadku już nic nie było takie samo... ...do czasu × wiek zmieniony × bts nie istnieje