Dej tu

41 4 6
                                    

   Po wybiciu 6 rano wszystkie animatroniki się wyłączyły, a ja spokojnie wyszłam przez okno, by nikt z pracowników mnie nie zauważył. Jednak po odejściu z tego miejsca pomyślałam, że mi mało, oraz że chcę kontynuować swoją przygodę z tą Pizzerią. Poszukałam w necie i w gazetach ogłoszeń o pracę strażnika w tym budynku i znalazłam tego, czego szukałam, nieważne, że dopiero o 12 rano a zaczęłam o 7 (bo zahaczyłam w między czasie o monopolowe), ale ważne, że znalazłam. Po tym udałam się do pizzerii, by się trochę tam rozejrzeć i przy okazji zdobyć pizze, po którą tak naprawdę wczoraj przyszłam. Kiedy weszłam do restauracji, przestraszyłam się bardzo plakatu z animatronikami, które wyglądały inaczej w nocy, niż teraz. Teraz były czyste, poskładane, uśmiechnięte i przede wszystkim nie chciały mnie zabić (lub uprawiać bara bara)..
-Dzień dobry! Witamy w  Pizzerii Freddy'ego Fazbear'a!- powiedział jakiś koleś
-Oh Shit! Nie zabijaj!!- ja odkrzyknęłam podskakując i ustawiając się w bojowej pozie.
-Nieważne... Tam jest sala dla gości; a tam do imprez urodzinowych! Miłego pobytu!- powiedział uśmiechnięty gość z ciemnobrązowymi włosami wskazując kolejno różne korytarze.
- Na pewno to miejsce wygląda lepiej teraz, niż na kamerach..- pomyślałam, potem poszłam dalej, by zająć jakiś stolik. Skierowałam się do sali dla gości, bo do małych kiosków na urodziny podbijać nie chciałam. Gdy zajęłam stolik, gdzie były nawet wygodne krzesła, zobaczyłam TO, tańczące upośledzone kaczki podobne do tych, które chciały mnie tej nocy zabić, więc krzyknęłam:
-JEZU CHRYSTE AAAAAAAAAAAAA!!!!
I zaczęłam biegać po sali, najpierw wbiegłam na scenę, gdzie się zderzyłam z robotami, więc dostałam jeszcze większego ataku paniki i pobiegłam dalej do kibla krzycząc, a w kiblach OCZYWIŚCIE musiały być plakaty z innymi upośledzonymi animatorkami, więc wybiegłam z kibli i pobiegłam do jednej z sal urodzinowych, gdzie urodziny miał jakiś Willam. Jak się tam znalazłam, popatrzyła na mnie toy Bonnie, która przytulała się prawdopodobnie do jubilata, gdzie OCZYWIŚCIE musiałam na nią wpaść, ale zamiast ataku paniki dostałam ataku śmiechu, bo pamiętacie co robiła w nocy z toy Chicą? 😎😗
Potem, zaczęłam biegać po całym pokoju, małe dzieciaki ryczały, bo po niektórych przebiegałam i rozdeptywałam, rodzice biegali za mną, by mnie uspokoić, co powodowało większy ryk, bo więcej dzieci było rozdeptywanych. Krążąc tak po sali z chmarą zombie-rodziców zamiast dzieci został tylko ogromny dywan, a animatronik po prostu wyszedł, GENIUS. Tak czy inaczej, przez hałas przyszedł zarząd pizzerii, najpierw chmara strażników zatrzymała rodziców, a wtedy mogłam odpocząć, więc to zrobiłam, przyjechała policja i zaaresztowała każdego rodzica (było ich 18) i wszystkim postawiła zarzuty znęcania się nad dziećmi, no bo co ja poradzę, nie mielibyście traumy po tym, co zaszło? Bo ja tak! Tak czy inaczej, wracając do historii, mną zajęto się dopiero po dwóch godzinach, gdy policja wyciągnęła z radiowozu, bo tam się przekimałam, oraz dali mandat za nietrzeźwość, bo wypiłam trochę wódki, która była słabo schowana w schowku pod fotelem( te trochę, oznacza w moim języku menela coś około 2 flaszki, ale cóż, mam mocną głowę, więc nawet po tym kaca nie mam, bo DUŻO, to 10 flaszek, ale to dłuższa historia, jeżeli chodzi o moją odporność na alkohol). Po tym zabrali mnie do dyrekcji restauracji, gdzie miałam nawet ciekawą (jak na moje bardzo surowe standardy) rozmowę.
-Ciekawa sprawa, no nie?-powiedział dyrektor, pokazując kolejno nagrania z kamer- Najpierw włamujesz się do mojej pizzerii, by ukraść pizzę, ale okazuje się, że wypełniasz wartę nowozatrudnionego strażnika, którego nawet nie ratowałaś! Zdechł zaraz po tym, jak drzwi do pizzerii się za tobą zamknęły. I powiedz, co ja mam z tobą zrobić....- westchnął stary dziad po 60-cte.  -Emm... to jest skomplikowana sprawa.. hehehm..- powiedziałam zestresowana
-Cóż, ale to nie zmienia faktu, że przetrwałaś, więc mówię jedno, będzie pracować z i innym strażnikiem, masz tę fuchę.
-O boże... Serio? Z kim?- powiedziałam podekscytowana
-Z Mikem, Mikiem Schgmidt.
-Kim? A zresztą, nieważne, poznam go na dyżurze, tooo na razie!  
-Ale czekaj czekaj! mam tu dla ciebie strój strażnika, no wiesz, żebyś wyglądała jak na pracownika przystało- powiedział dyro, podając czarną torbę dla mnie i z powrotem siadając.
-Nar... Znaczy do widzenia!- odpowiedziałam wychodząc z biura. Sprawdzając godzinę na moim legendarnym już zegarku ( czyli podróby zegarka porshe) pokazywał mi 15 aj am. Postanowiłam więc nie wracać do domu, bo miałam w dupie, co się tam dzieje z rodzicami, szerze mówiąc nie wiedziałam, czy jeszcze w ogóle żyją, ale są rzeczy ważne i ważniejsze (czyli hajs i zabawa), A praca jest i tym pierwszym i tym drugim, więc odpowiedź nasuwa się sama, zostaję menelem z pod ławki pod pizzerią, tylko że z hajsem (na wódkę). Użądziłam się trochę na mojej ławce, i byłam gotowa pracy, bo wybiła zaraz potem 10 aj em.

II Noc, pierwsza legalna warta
   Poszłam się przebrać gdzieś w krzakach, przebranie strażnika było nawet wygodne, tak czy inaczej, poszłam już do Pizzeri. Ostatni kucharze i kelnerzy już wychodzili, gdy ja i jakiś inny gość wchodził ze mną do pizzeri, prawdopodobnie to był Mike. Razem weszliśmy do pokoju z kamerami i tak się zaczęła nasza warta.
-Too.. Ty jesteś Mike?
-Zgadza się, a ty?
-Zuza..
-Słyszałem od szefa, że masz już małe doświadczenie, podzielisz się nim ze mną? 
-Dobra.. Tak się składa, że upośledzone kaczki do nas idą z prawej strony, wiesz, tam gdzie jest kuchnia. Trzeba będzie poświecić latarką, by uciekły, a jak nie, to zamknąć drzwi. Dobra teraz praktyka.- powiedziałam, wskazując kamerę, a następnie drzwi
-Dobra! To na 3, 1.. 2.. 4! Już!
-Menelu,  powiedziałaś 4..
-O ciul...

II Noc (powtórka, bo spierdoliłam sprawę)

-Ehhh, serio? Musiałaś?- powiedział wnerwiony Mike
-No co! Szybkie były!
-I mało mnie to obchodzi!  Po prostu nie spierdolmy sprawy TYM razem.
-Ktoś Ci kiedyś mówił, że nie umiesz się bawić?
-Trudno nazwać bolesną śmierć zabawą!
-Aaa spierdalaj!- powiedziałam zirytowana na Mike'a, otwierając drzwi do budynku.- Bo jeszcze Ciebie tutaj zostawię samego! Mike pierwszy wszedł do pizzerii, po chwili rozmyślań nad swym życiem, zamknęłam drzwi za nim, nie wchodząc do środka. Po tym podeszłam do szyby w pokoju z kamerami, obserwując jak Mike gadał do siebie myśląc, że mówi do mnie. Potem spojrzał za siebie i zaczął panikować. Kiedy spojrzał na szybę, za którą stałam i zaczął na mnie krzyczeć, a ja w odpowiedzi na to zrobiłam szyderczy uśmiech i wystawiłam środkowy palec, odchodząc w dal by ukraść pizzę z innej restauracji.
LOL
  W tle było słychać, jak Mike wiszczał prawdopodobnie z bólu, ale miałam to w dupie, bo od początku był tylko wrzodem na moim tyłku.
 3 aułers lajter..
-Ło KuRłA..- powiedziałam najebana po 11 butelkach dobrej japońskiej whiskey (długa historia, jak to zdobyłam), bo moja przyjaciółka Julie do mnie zadzwoniła, więc odebrałam.
-KURWA NARESZCIE!!! Mam z tobą kontakt!
-Dobra.. Też się cieszę..
-No dobra, dzwonię, bo usłyszałam, że menelujesz pod pizzerią i masz wolny staż w pracy, więc..
-Dobra, tak się składa że jestem UlUbIeNiCą SzEfUńCiA, to masz tę fuchę, oraz gdzie będę spać?
-Na suszarce, albo w budzie z psem.
-Tooo.. ja wolę suszarkę..
-Jasne, to ja zaraz tam u ciebie będę, moim nowym Passatem!
-Nie gadaj! Ale NeVeR mInD, potem opowiesz.
   Po tych słowach szybko się spakowałam, a przy okazji wytrzeźwiałam i miałam lekkiego kaca, ale lekkiego! Po 10 minutach ten menel po mnie przyjechał ciemnozielonym Passatem i driftem zaparkowała równo półtora metra przed moim nochalem wieśnioka i po tym wrzuciłam moją małą torbę z skromnym menelowym dobytkiem na twarz Julii i wsiadłam do środka.
-Nosz kurw.. Ech... Nieważne...
-Miło ciebie nareszcie widzieć po tych 6 miesiącach.
-Widzę, że jesteś strażnikiem.
-No ShIt ShErLoK kurde, tak jestem XD, tak czy inaczej czy ty nie powinnaś być w Niemczech?
-Achhh... Długa historia..
-Mam czas.
-No dobra.. Moja delegacja najpierw  się wydłużyła, a potem poszła w pizdu.
-Jak to? Wywali Cię?-zapytałam zdziwiona, bo tak się składa, że moja przyjaciółka była jednym z najbardziej wydajnych pracowników w swojej pracy, a pracowała w niemieckiej bankowości. Miałam na serio dużego Mind fuka, ale chciałam wiedzieć, co ją do tego skłoniło, by tu wrócić.
-Emm.. Dali mi urlop.. pourazowy...
-Pourazowy? Co się stało? Mo bo cóż, wyglądasz na markotną...
-Too nie jest dobre miejsce na taką rozmowę, ale zapomnijmy o tym na chwilę, to co, jakie są warunki stażu? Chcem trochę zarobić na urlopie!
  Po tych słowach zaczęłam opowiadać o mojej pracy i jak widać; Jula była zadowolona.

Opowieści z Pizzerii Spierdolenia: czapter łanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz