1768
Nieostrożnie odstawiona filiżanka stuknęła o spodeczek. Dźwięk ten wywołał nieprzyjemny dysonans w cichym pokoju. Starsza kobieta spojrzała na wnuczkę z dezaprobatą, a widząc jej nieobecne spojrzenie, ze zniecierpliwieniem zastukała palcami w wiśniowy lakierowany blat stolika, przy którym siedziały. Młodsza z kobiet otrząsnęła się z zadumy, a jej wzrok padł za okno, gdzie zielonowłosa istota, znajdująca się w ogrodzie – chcąc zwrócić jej uwagę – stroiła głupie miny i wymachiwała rękoma. Porywiste podmuchy marcowego wiatru utrudniały jej dawanie tych sygnałów i Pins przez chwilę obawiała się, że Evie zaraz odfrunie. Zerknęła na starszą kobietę, która nadal niewzruszenie popijała herbatę z porcelanowej filiżanki, jakby za oknem nic się nie działo. Pins wątpiła jednak, by oczu babci umknęło cokolwiek, co miało miejsce w posiadłości.
– Pinsuello, czy mogłabyś powiedzieć swojej siostrze, kiedy już stąd wyjdziesz, że w tym domu nie zachowujemy się jak tresowane małpki? – zapytała w tym momencie starsza kobieta tonem zupełnie obojętnym. – I na litość boską, niech wreszcie zmieni ten kolor włosów na coś odpowiedniego. Cavendish to dumne nazwisko.
– Tak, babciu. – Pins skinęła głową krótkim, dystyngowanym kiwnięciem, ale w jej zielonych, nakrapianych na złoto, oczach mignęło rozbawienie.
Starsza pani odstawiła filiżankę i oparłszy pokryte zmarszczkami dłonie o stolik, wstała z krzesła z niejakim wysiłkiem. Wolnym krokiem podeszła do kominka, bacznie obserwowana przez wnuczkę. Od kilku tygodni Pins zauważała, że babcia robi się coraz słabsza. Martwiło ją to. Nie wyobrażała sobie, że w jej życiu mogłoby zabraknąć tej drobnej i wyglądającej na kruchą, a jednak silnej kobiety, która z ogromnym poświęceniem wpajała całej ich piątce zasady dobrego wychowania. Tymczasem lady Cavendish szarpnęła za ozdobny sznur dzwonka, przywołując służbę.
– Możesz iść – powiedziała, odwracając się w stronę wnuczki. – Jutro o tej samej porze. Liczę, że tym razem się nie spóźnisz, Pinsuello. Dama nie każe na siebie czekać.
Pins westchnęła, wstając.
– I zachowaj zirytowane westchnienia dla siebie. Więcej opanowania. Przyślij do mnie Raven... za kwadrans – dodała.
Drobna dziewczyna w stroju służącej wsunęła się przez uchylone drzwi i bez słowa zaczęła ustawiać na tacy filiżanki, imbryk i talerzyk z leżącym na nim kawałkiem ciasta. Pins rzuciła mu tęskne spojrzenie – babka orzechowa była jej ulubioną – ale starsza pani ćwiczyła jej silną wolę. Dziewczyna spojrzała na pokojówkę, która odpowiedziała jej ledwo dostrzegalnym skinieniem głowy, by nie zdradzić się przed swoją panią.
Lady Cavendish uniosła kącik ust na ułamek sekundy. Jej czujne oczy wypatrzyły to drobne porozumienie pomiędzy dziewczętami i wiedziała już, że tego popołudnia Pinsuella i jej siostry mimo wszystko dostaną ciasto.
***
Korytarz prowadzący do galerii jeszcze nigdy nie wydał się Pins taki długi. Kiedy wreszcie dotarła na próg wielkiej sali wypełnionej obrazami i rzeźbami, wprost kipiała z niecierpliwości. Zdążyła zaledwie nacisnąć klamkę, kiedy ktoś szarpnął drzwi od drugiej strony, wyrywając klamkę z jej dłoni z taką siłą, że Pins aż się zachwiała. Ze złością pomyślała o szerokiej, bogato zdobionej koronkami sukni, która krępowała jej ruchy. W tym momencie szczupła blada dłoń wysunęła się przez powstałą szparę i, łapiąc Pins za nadgarstek, wciągnęła ją do galerii.
Za drzwiami dwie pary oczu wpatrywały się w nią bez słowa. Zdmuchnęła niesforny kosmyk, który wysunął się z misternie ułożonej fryzury i opadł jej na czoło.
CZYTASZ
Cavendish Pride
FanfictionSiostry Cavendish zostają uwikłane w wydarzenia, na które nie były gotowe, a ich losy wiążą się ściśle z pewnymi... osobistościami, o których lepiej nie wspominać w tej rodzinie. Oto opowieść o London, Evie, Raven, Pins i Lizzie. Osoba Pinsuelli Cav...