Zaskoczona Raven cofnęła się. Evie uniosła ręce, krzyżując palce w obronnym geście, Pins wycelowała kuszę w postać wewnątrz pentagramu, i tylko London zachowała zimną krew. Podczas swoich misji nieraz musiała błyskawicznie dopasować się do zaistniałej sytuacji, często bezpośredniego zagrożenia życia. A ten mężczyzna – czy kim też była ta istota – był skrajnie niebezpieczny. Kiedy buchnął płomień, London dostrzegła na moment jego prawdziwą naturę, jakże różną od postaci kulturalnego dżentelmena, który obecnie stał pośrodku pomieszczenia, uśmiechając się czarująco.
– Ależ dziewczęta! – rzekł teraz karcącym tonem, wciąż z uśmiechem na wąskich wargach. – Nie ma powodu do strachu. – Rozejrzał się dookoła i lekko skrzywił nos, po czym opuścił pentagram, z gracją przestąpiwszy narysowaną na podłodze linię.
Młodsze Cavendishki cofnęły się o krok, a London płynnym ruchem sięgnęła po jeden ze swoich sztyletów.
– Gdzie jest Lizzie? – zapytała, mierząc przybysza zimnym spojrzeniem błękitnych oczu.
– Bezpieczna. Nie musicie się o nią martwić. – Jeszcze raz omiótł spojrzeniem wnętrze chaty. – Wybrałyście interesujące miejsce do wezwania mnie. Wpadłyście na to same, czy ktoś wam podpowiedział?
– Same –odpowiedziała hardo Pins, ale ucichła pod spojrzeniem najstarszej siostry.
– Ty musisz być Pins. – Przybysz zwrócił się do rudowłosej. – Lizzie mnóstwo mi o tobie opowiadała. – Przysunął sobie jedno z nielicznych krzeseł i usiadł na nim.
– Pewnie na torturach.
– Hmm. – Mężczyzna jakby w zamyśleniu potarł gładko ogolony policzek. – Nie przypominam sobie żadnych tortur pomiędzy jedzeniem ciastek a żarcikami na temat moich braci.
– Nie zdążyłam wypowiedzieć inkantacji – zauważyła Evie. – Jak...?
– Och, czekałem na wasze wezwanie. Być może pospieszyłem się nieco, ale sprawa przedstawia się tak, że wy chcecie czegoś ode mnie, a ja chcę czegoś od was.
London uniosła brwi. Pins napięła mięśnie, wzmacniając uścisk na kuszy.
– Czego może od nas chcieć władca piekieł? – zapytała milcząca dotąd Raven.
Przybysz przez chwilę milczał, jakby ważył słowa. W końcu odezwał się.
– Mam problem, który chyba mogłoby mi pomóc rozwiązać Silverstone.
– Nasz ojciec ma siedzibę w Londynie – warknęła Pins. – Jeśli potrzebujesz Silverstone, to zwróć się do niego. I oddawaj Lizzie!
– Właśnie – zawtórowała jej Evie.
– Problem w tym – kontynuował mężczyzna – że nie bardzo mogę załatwić to oficjalnie... Z różnych względów.
– Jakich? – W głosie Raven zabrzmiała ciekawość. Domyślała się, o co chodzi Szatanowi. Jako jedyna z sióstr z zapałem zgłębiała historię organizacji, którą prowadził ich ojciec.
London potarła czoło między brwiami, wyraźnie próbując coś sobie przypomnieć.
– Czy chodzi o to, że jesteśmy pośrodku?
Przybysz skinął głową.
– Nie powinienem wspierać Silverstone w ich działaniach, to mogłoby zachwiać delikatną równowagą, dzięki której ta organizacja w ogóle może istnieć. No i jest jeszcze Minerwa... – Przerwał, jakby powiedział zbyt wiele.
CZYTASZ
Cavendish Pride
FanfictionSiostry Cavendish zostają uwikłane w wydarzenia, na które nie były gotowe, a ich losy wiążą się ściśle z pewnymi... osobistościami, o których lepiej nie wspominać w tej rodzinie. Oto opowieść o London, Evie, Raven, Pins i Lizzie. Osoba Pinsuelli Cav...