Rozdział 7

2.5K 169 112
                                    

Rozdział 7

Rodzina Leny przekonała ich, żeby zostali na noc. Twórczyni różdżek stwierdziła, że chciałaby się lepiej przyjrzeć skazie na magii Haydena, którą wyczuła.

– To nie jest normalne zanieczyszczenie magii – stwierdziła. – To coś jest złe. Nie mroczne. Po prostu złe. I może być dla ciebie niebezpieczne.

– Co masz konkretnie na myśli? – spytał, patrząc na nią.

– To – przyznała, wskazując na jego bliznę na czole. – To nie jest normalne. Powinien to zobaczyć jakiś specjalista od magii duszy.

– A nie magii umysłu? – odezwał się Severus.

Lena ma rację – odezwał się dziadek kobiety. – Na pewno wiesz, że to nie jest zwykła blizna? – Hayden skinął głową. Podejrzewał to od czasu, gdy miał wizje. Przez ostatnie trzy lata zdarzały się sporadycznie, ale możliwe, że powodem było jego odcięcie się od czarodziejskiego świata. To musiało osłabić tę dziwną więź pomiędzy nim a Voldemortem.

– Wiem, ale przez ostatnie trzy lata nie dokuczała mi – powiedział zgodnie z prawdą.

– Może i nie, ale może zacząć znowu. Mogę cię skontaktować z odpowiednią osobą.

– Jakiś twój znajomy?

– Ojciec mojej przyjaciółki. To Chińczycy. Azjaci są specjalistami, jeśli chodzi o magię duszy i umysłu, ale on jest jednym z najlepszych na świecie.

Hayden zastanowił się przez chwilę. Może faktycznie byłoby dobrze skonsultować się z kimś. Coś z tą blizną było bardzo nie w porządku i wolałby wiedzieć, o co dokładnie chodziło.

– Może to i dobry pomysł – przyznał w końcu. – Porozmawiać z kimś, kto zna się na tej dziedzinie magii. Może coś nam podpowie?

Mistrz Eliksirów nie wydawał się z początku szczególnie przekonany do tego pomysłu, ale czasem faktycznie dobrze było poznać inny punkt widzenia. Znał to doskonale z eksperymentów, które przeprowadzał. Wielokrotnie konsultował się ze swoim dawnym mentorem i nielicznymi kolegami po fachu. Rzadko miał styczność z czarodziejami pochodzenia azjatyckiego. Nawet na oficjalnych spotkaniach warzycieli nie rozmawiał z nimi zbyt często.

– Chyba nie zaszkodzi, o ile możemy liczyć na pełną dyskrecję – stwierdził.

Twórczyni różdżek skrzywiła się mocno.

– Rzadko macie kontakt z Azjatami, co? – spytała. Hayden przytaknął, a Severus dał do zrozumienia, że nie miał nigdy potrzeby bliższego kontaktu z nimi. Oczywiście, że w Hogwarcie bywali uczniowie o takich korzeniach, ale ich rodziny od jakiegoś czasu mieszkały na stałe w Wielkiej Brytanii.

– Azjaci to inna bajka – mruknął dziadek.

– To samo zawsze mówisz o Rosjanach – zauważył Klemens, patrząc na niego.

– Ale z nimi można się dogadać przy kielichu.

Jego wnuki tylko wywróciły oczami, słysząc to. Ich dziadek miał w Rosji wieloletniego przyjaciela, którego traktował jak brata. Obaj starsi czarodzieje odwiedzali się co jakiś czas i urządzali sobie wspominki, zaprawione jakimś trunkiem.

Lena zapewniła ich, że skontaktuje się z osobą, o której wspominała i da im znać o wszystkim. Wyjęła z szuflady dwa małe zwierciadła i podała im je.

– To dwukierunkowe lusterka? – spytał Severus, przyglądając się im.

– Nie po to tworzę artefakty, żeby ktoś je wyzywał od takich pospolitych lusterek – skrzywiła się. – Ale rozumiem skąd porównanie. Dwukierunkowe lusterka mają połączenie tylko pomiędzy sobą. Te natomiast są połączone z całą siecią i można prowadzić rozmowy w kilka osób – przyznała, wskazując na zwierciadło, stojące na kontuarze. – Jeśli wiecie, jak używać mugolskiego telefonu, to działa na podobnej zasadzie, tylko możecie się widzieć. To mnie zainspirowało.

OdbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz