Na dobre rozpoczęcie weekendu.
Rozdział 9
Hayden miał szczerą nadzieję, że Mistrz Shen zdoła mu pomóc. Nie chciał mieć w sobie odłamka Voldemorta. Napawało go to obrzydzeniem równie wielkim, co cała sytuacja z Dumbledorem i było to po nim widać. Właśnie dlatego Severus zabrał go na spacer po czarodziejskiej chińskiej dzielnicy. Młodszy mężczyzna musiał czymś zająć myśli, w oczekiwaniu na kolejne spotkanie z Mistrzem Magii Umysłu.
Chiński Mistrz zaproponował im nocleg w swoim domu, na który przystali. Byłoby wielkim nietaktem odmówić takiej propozycji. Tym bardziej że rozpoczęto przygotowania do rytuału, nad którym obradowało kilka osób.
– Czemu nie możemy brać udziału w rozmowach? – zastanawiał się Hayden.
– Czasem rozmowy idą najlepiej, kiedy nie ma przy nich obiektu rozważań – odparł Severus.
Hayden skrzywił się.
– Właśnie poczułem się jak rzecz – stwierdził.
– Wybacz, ale to jest logiczne. Poza tym nic byśmy i tak z tego nie zrozumieli. Mogę się założyć, że rozmawiają w ojczystym języku.
Młodszy czarodziej niechętnie przyznał mu rację. Nie znał żadnego języka obcego. Nie miałby nawet pojęcia, od czego zacząć. Osobiście uważał, że to wielka strata, że w szkole nie było takich możliwości. Hogwart był świetną szkołą, ale skupiał się stricte na magii.
– Czemu wzdychasz? – spytał nagle Severus i Hayden zdał sobie sprawę, że faktycznie westchnął.
– Pomyślałem, jak strasznie niedouczony jestem – wyjaśnił. – Nie skończyłem szkoły, nie mam żadnego dyplomu, nie mam też wielkich możliwości na żadną karierę. Może, kiedy i o ile wojna się skończy, to mógłbym wznowić naukę magii, zdać egzaminy i cieszyć się, że udało mi się dobrnąć do końca. Było miło.
– Wszystko przed tobą.
– Na razie przede mną jest wizja dwóch koszmarnych osób, z których każda ma co do mnie jakieś okropne plany. Różnica polega na tym, że jedna z nich nie ma pojęcia o mojej... przypadłości.
– Naszym zadaniem jest, żeby żaden z nich się nie dowiedział, że masz się dobrze i wodzisz ich za nos.
– Voldemort nie ma nosa – zauważył Harry. Severus nie zdołał zachować powagi i parsknął cicho. – Zaśmiałeś się.
– Przesłyszałeś się. – Mistrz Eliksirów nie miał zamiaru się przyznać, że uwaga chłopaka go rozbawiła. Zignorował nawet, że Hayden nazwał Czarnego Pana po imieniu. Ta sytuacja była paradoksalnie zabawna.
– Wcale nie – upierał się. Severus widział, że jego kochanek jest wyjątkowo rozbawiony tą sytuacją. Z dala od problemów w osobie Czarnego Pana i Dumbledore'a mogli zachowywać się swobodnie i Mistrz Eliksirów poczuł jakąś dziwną ulgę. Tutaj nikt ich nie znał, dla mieszkańców wyglądali zapewne jak dwójka turystów i nikt nie zwracał na nich szczególnej uwagi.
Pomimo całej sytuacji Hayden świetnie się bawił. Taki wypad do Azji to było dla niego coś. W Hogwarcie było kilku uczniów pochodzenia azjatyckiego, ale to nie było to samo, co bezpośrednie obcowanie z kulturą. Szczególnie ciekawiły go tutejsze smoki. Poruszały się z prawdziwą gracją i młodzieniec nie mógł się na nie napatrzeć. Jeden z mniejszych smoków pozwolił mu się nawet dotknąć.
CZYTASZ
Odbicie
FanfictionCzy twoje życie może nagle okazać się życiem kogoś innego? Co w sytuacji, kiedy okazuje się, że tak naprawdę nie powinieneś istnieć, a za twoje narodziny odpowiada magia? Odpowiedzi na te pytania musi znaleźć Harry.