~Poziom III pt.1~

204 25 32
                                    

W nocy

Była godzina 2:10, obudziły mnie krzyki dochodzące z pokoju George'a. Wstałem z mojego wygodnego i cudownego łóżka i udałem się do pokoju przyjaciela.

Wszedłem, zapaliłem światło i ujrzałem Dream'a leżącego na Georgu, to był piękny widok, ok? George był cały czerwony niczym pomidor a Dream sobie spokojnie spał.

-Dlaczego się drzesz debilu?!-zapytałem.

-No bo Dream się na mnie położył!

-DOBRA ALE DLACZEGO KRZYCZYSZ! PRZECIEŻ CIE NIE ZJADA!

I w tym momencie dostałem laga mózgu. George pokazał mi swoją rękę na której były odbite zęby, najprawdopodobniej były one Dream'a.

Nic nie mówiąc, zgasiłem światło i poszedłem do swojego pokoju. Położyłem się i próbowałem przywrócić mój cudowny sen o ananasach w bikini.

Rano

Obudziłem się o godzinie 8 rano. Nie mam pojęcia dlaczego ale trudno. Trochę sobie poleżałem w łóżku myśląc o niczym, leżałem tak z 10 minut. Potem wstałem i udałem się do łazienki by się ogarnąć.

Gdy już to zrobiłem, usiadłem przy stole, patrzyłem na George'a który był na krześle na drugim końcu stołu, nic nie mówiłem.

-Co się gapisz? Podobam Ci się?-powiedział gryząc kanapkę.

-CO? NIE FU! obrzydliwy jesteś...

-To co chcesz?

-Kanapkę...

-Ale to jest tost...

-To jest kanapka...

W tym momencie Dream rzucił nożem w moją stronę ale nie trafił, przy tym krzyknął „DAJ MU SPOKUJ ON JETS DALTONISTĄ!"
Zawału dostałem. Ten nóż był tak ostry że się wbił w ścianę za mną.

-POJEB*ŁO CIĘ!?-Krzyknąłem.

-Tak.-powiedział kręcąc się w kółko.

-No właśnie widzę...

Godzina 10:20

Już za 10 minut powinno pojawić się kolejne zadanie na zdjęciu drzewa. Przez ten czas oglądaliśmy telewizje. Jakoś dzisiaj nie chciało mi się robić tego poziomu ale już bardzo chciałem znowu spotkać Karla.
Po tych myślach pojawiła mi się łezka w oku.

Co jeśli nam się nie uda i nie spotkam Karla? Albo co jeśli Bóg nas oszuka..?

Zabrzęczał telefon ale nie przyszło powiadomienie. Szybko otworzyłem zdjęcie na którym powinno pokazać się zadanie, zacząłem czytać.
Na drzewie pisało:
„Widzę że nadal podejmujesz zadania! Uratuj 3 osoby, jedna z nich, nadesłana przeze mnie powie ci jakie jest kolejne zadanie, powodzenia!"

Dobraaa ale gdzie mamy szukać tych osób potrzebujących pomocy? I jak im pomóc?

-Myślę że to obojętne jakie osoby, a Bóg jedną z nich da nam specjalnie.-powiedział Dream.

Okej, czyli musimy w ciągu tygodnia jakoś uratować 3 osoby. No będzie ciężko, ale damy rade.

Ubraliśmy się i poszliśmy pospacerować w różne miejsca by znaleść jakiś ludzi potrzebujących pomocy.
Chodziliśmy w różne miejsca, ale nie mogliśmy nikogo takiego znaleść.

Podczas szukania zgłodnieliśmy, więc poszliśmy do KFC. (Fani Maka, nie spinajcie się)
Kupiliśmy duży kubełek skrzydełek, usiedliśmy na jakiejś ławce i jedliśmy.

Już prawie kończyliśmy, ale nagle zauważyłem że jeden pan przechodzący niedaleko, upadł na ziemie, najprawdopodobniej zemdlał lub coś takiego. Szybko pobiegliśmy do niego sprawdzić. Miałem racje, stracił przytomność. George zadzwonił po pomoc a ja z Dream'em próbowaliśmy go obudzić.
Już pogotowie miało wysyłać karetkę, ale mężczyzna się obudził. George odwołał zgłoszenie i się rozłączył. (Nie wiem jak to działa tam u nich, ok?) Myślę że jedna część zadania była wykonana. Tak naprawdę to uratowaliśmy temu panu życie, raczej powinno zaliczyć.

Mężczyzna podziękował nam, zaproponował nam lody za pomoc, ale już nie mieliśmy ochoty, odmówiliśmy. Za to dał nam po 2$ (2 dolary to prawie 10 zł chyba, nwm)

Była już godzina 16:27, byliśmy już zmęczeni trochę, dlatego uznaliśmy iż mamy tydzień na wykonanie zadania, kolejną część postanowiliśmy zrobić jutro lub kiedy indziej.

———W domu———

Dream położył się na kanapie w salonie, włączył TV, George poszedł spać, a ja udałem się do kuchni by zrobić sobie płatki z mlekiem.

Potem rozmawiałem z Dream'em o zupełnych pierdołach. Przy tym oglądaliśmy jakieś dziwne seriale w telewizji. Nawet nie wiem o czym były. Nagle z innego pokoju wyszedł George, widać było że chyba chciał pójść przed siebie ale przewrócił się. Widok cudowny, ja z Dream'em wybuchliśmy śmiechem.

-TO NIE BYŁO ŚMIESZNE!-krzyknął Gogy z podłogi

-Było, było- powiedział Dream śmiejąc się

Ale George mimo że sam zaczął się śmiać, rzucił w naszą stronę swoim śmierdzącym kapciem. Śmierdział jak cholera, nie polecam. Oddałem mu z mojego, ale ten się udusił. Nie miało to tak wyglądać, nawet to śmieszne nie było... ale Dream ze śmiechu płakał i rzucał się po podłodze jak jakaś ryba która potrzebuje powietrza- znaczy potrzebuje wody.

Czajnik się odpalił, George leżał martwy, a ja siedziałem z poważną miną, to nie było śmieszne!

| Game for Love | KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz