6. Ślizgoni w spisku z Ginny?

48 6 0
                                    

Pov Draco

*Oczywiście że nie płakałem, nie jestem na tyle głupi żeby użalać się nad sobą.*

Nie wiedziałem gdzie się podział.

Usłyszałem trzask w szklarni i to chyba logiczne, wiedziałem że tam siedzi ale myślę, że potrzebował chwili dla siebie. Nie wiem co złego powiedziałem ani dlaczego uciekł, ale lepiej dla mnie jeśli nie będę się zbliżał do niego przez jakiś czas. Zwłaszcza że wszyscy zaczęli podejrzewać że przyjaźnie się z Potterem.
Poszedłem o zmroku do pokoju wspólnego, myśląc o tym czy Harry wróci. Gdy wszedłem do środka, zastałem Blaise 'a i Pansy siedzących na kanapie i rozmawiających o czymś. Pewnie to było coś bardzo zabawnego bo Pansy płakała ze śmiechu.
- Co tam? A gdzie Potter? - powiedział Blaise i zaśmiał się.
- Pewnie już po amorach to poszedł do siebie! - zaśmiała się głośno Pansy i dalej zwijała się ze śmiechu. Od kiedy oni mają takie poczucie humoru? Wyśmiewcy. - Tak swoją drogą, dogadałam się z tą małą rudą z młodszego roku. Fajna babka w sumie, jak na gryfona. - dodała już spokojniejsza Pansy.
-O czym? Od kiedy w ogóle jesteś taka rozmowna?- spytałem bo zaniepokoiło mnie jej zachowanie.
- Nie....twoja....sprawa...Dracooo... - powiedziała dziewczyna i wstała, po czym poszła schodami do siebie. Czasami wątpię w to że jest akurat Ślizgonem.
- Stary nie wiem co kombinuję ale pilnuj siebie i tego kochasia.Tak wiem, ja też jestem z gryfonem spokojnie. Nie tylko ty masz inne gusta. - Powiedział chłopak i zaśmiał się, objął mnie przez ramię i poszliśmy do swoich sypialni.
Była prawie północ, wziąłem prysznic, a gdy wyszedłem, na moim łóżku leżał list. Sowy nie było więc pewnie za długo czekała na odpowiedź. Ciekawe od kogo, mógłbym się domyślić ale mam dużo adoratorów wśród uczniów, jednak liczę akurat na tą jedną osobę.

Pov Harry,

Myślałem że może być gorzej. Jak nie chciałem tak poszedłem do tajnego przejścia Hogwartu i tam zasnąłem w komórce, która miała tylko stare wełniane wory, nie chce wiedzieć po czym. Próbowałem zasnąć ale po godzinie odpuściłem, nie chciałem wracać do czasów dzieciństwa kiedy Dursleyowie osadzili mnie w komórce pod schodami, mój kuzyn Dudley budził mnie w nietypowy sposób,skacząc po schodach powodując przy tym dużo kurzu. Czekałem na dzień, w którym te schody się zawalą. Wracając, wyszedłem i zacząłem spacerować, przywołałem sowę żeby napisać list do Draco, przepraszając za moje zachowanie i prosząc o czas dla siebie. Nie chciałem żeby męczyło go poczucie winy, co było mało prawdopodobne bo przecież to Ślizgon.

Wysłałem sowę, która wróciła od razu, czyżby go nie było? Może znalazł sobie kogoś lepszego do spędzania czasu razem. Nie będę się użalał nad sobą, też mogę znaleźć kogoś lepszego niż on. Chociaż nie wiem czy potrafię...

*Nie podoba mi się Malfoy, ochyda.*

Po prostu myślę że mogę widzieć w nim przyjaciela, którego mogłem mieć już wcześniej. Szkoda że to wszystko tak się potoczyło.

Wróciłem do pokoju wspólnego Gryfonów pod peleryną niewidką. Była zakazana godzina, Flitch z P.Norris patrolowali razem z innymi nauczycielami korytarze. Wszedłem po cichu na górę żeby nikogo nie obudzić, jednak gdy wszedłem, wszyscy siedzieli w moim pokoju i rozmawiali. Co do..

- Ale chwila, co wy tu robicie? Jest późno? Może by tak do spania ludzie? - zapytałem i zdjąłem pelerynę z siebie.
- Harry! Gdzie byłeś?! - krzyknęła Hermiona, nie spodziewałem się jej. - Nawet Ron się martwił, tyle że jego nie ma. Będzie jutro przed południem. Tłumacz się! - dodała i przytuliła mnie mocno.
- Wiesz co może jutro, teraz tylko chciałbym iść spać, gdybyście mogli już pójść do siebie.... Było by mi niezmiernie miło. Dobranoc wszystkim. - powiedziałem z nadzieją że dadzą mi spokój i rzuciłem się na łóżko.

- Jeszcze do tego wrócimy. No już, wszyscy do siebie! - krzyknęła dziewczyna, a cały pokój wyszedł i zostałem tylko ja i moi współlokatorzy.
Rzuciłem zaklęcie wyciszające i poszedłem spać.

*
-Harry proszę porozmawiajmy!
- Daj mi spokój Malfoy. Jak mógłbym myśleć że ktoś taki jak ty okaże się takim śmieciem! Nie chce słyszeć że mnie kochasz! Ciebie też nikt nigdy nie pokocha!
- Harry ja przepraszam...
Cały we łzach Draco upadł na kolana i spojrzał na mnie z żalem.
- Kocham cię Harry.. Crucio.....! CRUCIO! - powiedział i padł na ziemię.

*
5:00

Wstałem z krzykiem , cały mokry, a serce biło mi dwa razy szybciej niż za zwyczaj. Czułem się jak po pierwszym spotkaniu twarzą w twarz z Voldemortem. Cieszę się że to był sen chociaż zazwyczaj moje retrospekcje miały miejsce, bądź prędzej czy później nastąpiły. Tylko nie wiem co zrobić żeby nie dopuścić do takiej sytuacji.

Wszyscy spali więc nie zrzucałem zaklęcia wyciszającego, przynajmniej mogłem swobodnie się poruszać wokół własnej osi. Na szafce nocnej leżał list, na liście leżała biała róża. Myślę że to mogłaby być odpowiedź na mój list do Malfoya.

Harry,

Uważaj na Ginny, prosiła ślizgonów o pomoc przy amortencji.

Ps. Pilnuje cię.

Kto to? Biała róża. Nie mam odpowiedzi od Draco.
Może to on? Biała róża może być znakiem jego włosów. Nie dociekam, za to muszę pilnować siebie żeby uniknąć rozmowy z Hermioną. Co mam jej powiedzieć?

* Słuchaj prawdopodobnie jestem gejem, podoba mi się Ślizgon i wstępnie się z nim przyjaźnie?*

No wykluczone. Wezmę prysznic i poczekam przed wielką salą na śniadanie. Wyślę list do Luny, może z nią porozmawiam w bibliotece.

7:40

Właśnie idę do biblioteki spotkać się z Luną. Odpisała, że chętnie spotka się ze mną, bo też ma mi dużo do powiedzenia.

- Harry dostałeś list? Świetnie, a domyśliłeś się? - zapytała pełna spokoju dziewczyna. Emocje pewnie schowała w środku.
-

To od ciebie ? Myślałem że..., a nie ważne. O co chodzi? - powiedziałem lekko zawiedziony. Oczywiście, myślałem że to od Malfoya, biała róża mogła oznaczać jego klarowną duszę, kolor włosów i biały uśmiech, a także połyskujące szare oczy,* które pięknie wyglądały w blasku słońca.*
Rozmarzyłem się, ktoś mnie wołał a ja myślałem nad wszystkimi zaletami, które mogły by opisywać tą fretkę. Nagle ktoś mnie uderzył co nawet zabolało...
-Harry! słyszałeś? Powiedziałam że masz uważać na Ginny! - powiedziała dziewczyna cienkim głosem, w którym było słychać zdenerwowanie pewnie spowodowane moją dekoncentracją.
- A to niby dlaczego? Skąd masz tak trafne informacje Luna? - spojrzałem, ściągając w tym samym czasie okulary i przecierając oczy ze zmęczenia. - Ślizgoni w spisku z Ginny?.
- Ktoś mi powiedział,dlatego napisałam list. To chyba logiczne, że jeśli chodzi o ciebie to musisz o tym wiedzieć. Jesteś taki nieogarnięty Harry. Muszę iść, trzymaj i czytaj. - powiedziała i wstając podała mi artykuł o miksturach. Ciekawe po co... Zacząłem czytać:

"Jak zapobiegać działaniu amortencji....? [...] "

*Naprawdę?!*

Bądź mój. ||DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz