Gdy się obudziłem była 7 rano.
Poniedziałek..., dzień który zawsze źle się zaczyna. Pierwsza lekcja zaczynała się o 9, więc miałem jeszcze sporo czasu dla siebie.
Postanowiłem wziąć prysznic i wystroić się żeby zaskoczyć Malfoya. Próbowałem mu dorównać, bo ten człowiek naprawdę z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakiwał. Zaczynam cieszyć się że dałem mu drugą szansę, mogę mieć kogoś przy kim czuje się sobą i dobrze mi z tym. Ubrałem schludny strój i uczesałem włosy, co prawda to nie w moim stylu i dziwnie się czuję. Poszedłem razem z resztą gryfonów na śniadanie przed lekcjami.Pov Draco
Oczywiście że nie wyszedłem wczoraj bez zaklęcia maskującego,chociaż ich mina gdy drzwi same się otworzyły po czym zamknęły była bezcenna. Musiałem powstrzymać się od śmiechu, bo inaczej by coś podejrzewali. Była 8 rano, a ja byłem w rozsypce, rozczochrane włosy, zwykłe czarne spodnie i mundurek, czarna szata i lakierki, umyłem zęby i użyłem perfum, po czym szybko wyszedłem żeby zjeść śniadanie. Gdy wchodziłem, moją uwagę przykuł stół Gryffindoru. Nie widziałem tam Harrego, za to na jego miejscu siedział ktoś mało mi znajomy. Nie zagłębiałem się w zaistniałą sytuację bo nie było czasu, musiałem zjeść i szybko iść do szklarni na pierwszą lekcję. Z tego co pamiętam dopiero eliksiry mamy z gryfonami i częścią puchonów więc dowiem się co to za tajemniczy lew siedzi po drugiej stronie sali.
Lekcje minęły dość szybko, odwołali nam latanie więc było więcej czasu na drugie śniadanie. Eliksiry... Nie potrafię się skupić na lekcji gdy nikt nie przygląda się moim poczynaniom. Profesor Snape zawsze to robił, przez co starannie wykonywałem wszystkie polecenia z podręcznika. Teraz, rozprasza mnie nawet mucha. Wchodząc do sali znowu zauważyłem tą osobę siedząca na miejscu Pottera. Pod pretekstem podchodzę do nauczyciela pytając o coś co wiem, tylko po to żeby spojrzeć na ucznia.Potter się uczesał?! Wygląda nieprzeciętnie cudownie. Wole go w wersji 90's. Bujna grzywa i niechlujny ubiór dodają mu uroku. Z dnia na dzień patrząc na niego zastanawiam się nad moją orientacją.... Do cholery z jednej strony szaleje za nim, a z drugiej przyjaznimy się, chyba.. No coż, wiem co będę robić po lekcjach. Napisze zaproszenie na błonie do sami wiecie kogo i porozmawiam z nim, tylko poproszę o inny wygląd, jak zazwyczaj. Chyba czas z nim porozmawiać otwarcie i zamknąć wcześniejszy rozdział. Tak na poważnie.
16:00
Właśnie siedzę w pokoju i myślę czy wysłać ten list do Harrego:
Drogi Harry,
Chciałbym spotkać się dziś z tobą na błoniach o 19 przy zachodzie słońca. Porozmawiajmy szczerze.
D.Że co? nie nie nie nie, nie wyślę tego. Tyle że... moja sowa właśnie odleciała z listem w dziobie. Czas płakać, zaszyć się w pokoju i spędzić tu czas do końca roku szkolnego.
Przecież jestem słowny, jak na odziwo ród Malfoyów przystało, zawsze i bez względu na wszystko pomimo zwątpienia, dotrzymujemy słowa. Tak też będzie tym razem.Pov Harry
Właśnie siedzę z Ginny, Deanem, Seamusem i Nevillem gdy do pokoju wlatuje sowa, bardzo dobrze mi znana. Na szczęście oni nie wiedzą do kogo należy.
- No stary, co to za szczęściara? Opowiadaj. - spytał Dean, a wszyscy chłopcy i Ginny zrobili wielkie wow gdy chciałem otworzyć list.
*HAHA SZCZĘŚCIARA no wiecie ma na imię Draco i pewnie znowu chce się ze mną przespać*
- Mógłbym prosić was o chwilę prywatności? Zagramy w magiczne szachy wieczorem? Luna też będzie. - powiedziałem otwierając im drzwi zaklęciem.
- Jasne Harry, do zobaczenia.- powiedziała Ginny i wszyscy wyszli.Błonie dziś o 19, sami, przy zachodzie słońca. "Ps. nie strój się, to nie randka ;)"
*Co do.... okej.... spokój i opanowanie.. przecież to nie randka. Szkoda..*
Poszedłem pod prysznic, tym razem nie układałem włosów i ubrałem zwykłe ciuchy. Stwierdziłem że, będę wcześniej i zrelaksuje się nad brzegiem jeziora. Szczerze to się boję, nie wiem co mogę usłyszeć, ani powiedzieć prosto w te piękne oczy Malfoya.
*O matko..., jak mogłem tak pomyśleć.*
Wychodzę i jest 18;30, czyli nie tak jak planowałem, on pewnie już czeka. Wziąłem Hedwigę żeby dotrzymała mi towarzystwa i polatała swobodnie.
**
Właśnie wychodzę zza muru zamku i już widzę te błyszczące się w słońcu włosy. Z daleka można poznać że to on, chodzi w kółko jakby myślał nad czymś, czyżby się stresował? Ciekawe dlaczego tak nagle mnie zaprosił, zamiast po prostu zgadać się na korytarzu, przecież to takie proste. Hedwiga poleciała na najwyższe drzewo i usiadła, gdy doszedłem do miejsca, widziałem ją jak spała.
- O cześć Harry, jesteś. Chcesz się przejść? mamy trochę czasu. Możemy też usiąść i porozmawiać.- powiedział faktycznie zestresowany Draco. Coś nowego.
- Usiądźmy błagam, musiałem iść do pokoju wspólnego Krukonów bo Cho prosiła o notatki z OPCM, później Luna potrzebowała pomocy w znalezieniu butów, to już 4 para w ciągu dwóch tygodni. I byłem jeszcze w sowiarni po Hedwigę, jest na koronie, śpi.Też jestem zmęczony- powiedziałem i pokazałem na gałęź drzewa, była biała, więc chyba ją zauważył pośród tych ogołoconych drzew.
Usiedliśmy pod drzewem. Jak na zbliżające się święta, śniegu nie było.Jak ci minął dzień? -zapytał cicho Draco. - przepraszam strasznie boli mnie gardło. Opowiadaj.
- No więc jak już mówiłem,pomagałem każdemu, tylko tyle. - wzruszyłem ramionami.
- Nie Harry! Jak tobie minął dzień, a nie innym. Jak się czułeś cały ten czas i o czym myślałeś, czy ty do cholery nie martwisz się o siebie?! czy nie potrafisz rozmawiać o sobie?Kim ty w ogóle jesteś w takim razie!? - Wykrzyczał na mnie oburzony Draco i wstał.
Patrzył na mnie z gniewem, a ja bez słowa wstałem i zacząłem biec wzdłuż jeziora do szklarni. Na moje szczęście była otwarta. Znałem ją na pamięć więc wiedziałem gdzie się schować, Draco niestety opuszczał te lekcje.Usiadłem w kącie na zapleczu z narzędziami i zacząłem trząść się z nerwów. Byłem zdruzgotany. Te słowa zabolały mnie i sprawiły że napłynęły mi łzy. Słyszałem jak Draco krzyczy... wołał mnie, był coraz bliżej co powodowało że słyszałem także.. jego załamanie w głosie? Czy on płakał? Nie. chociaż ciekawi mnie to, szturchnąłem nogą pierwszą lepszą skrzynkę co spowodowało na tyle hałasu żeby nakierować Malfoya.
Słyszałem kroki ale siedzialem cicho, szlochałem bo zabolały mnie słowa skierowane w moją stronę z jego ust.
Po chwili oddalił się.
Już nie biegł tylko szedł, szedł na brodę Merlina w innym kierunku. Skoro tak, jeszcze zobaczymy kto kogo będzie unikał. Ciekawe czy widział mnie czy naprawdę jest na tyle głupi żeby nie zorientować się że jestem akurat tutaj.
Idiota.
CZYTASZ
Bądź mój. ||Drarry
Fiksi PenggemarPowraca chłopak który od początku pragnął przyjaźni z Harrym. Czy uda mu się spełnić cel?