10. Otwórz się na nowo.

42 2 0
                                    

(Pamiętacie żeby rozmawiać o swoich problemach.)

Pov Draco

Strasznie chciałem go przytulić. Chodziła za mną od trzech dni bezsenność i żal. Moje rany koił płacz, który nie towarzyszył mi od bardzo dawna.

Czułem pustkę, miałem nadzieję na lepsze jutro i chciałem mu powiedzieć o wszystkim ale musiałem udawać że mi nie zależy. Wiedziałem że jest z rudą,oboje dawali całej szkole znak że fabulous para w Hogwarcie wróciła. Nie bolało tak jak wtedy gdy olał mój list. Uznałem to za głupi żart więc w zasadzie nie powinienem przejmować się ani nim, ani niczym innym.

*szkoda tylko że co noc myślę, ze to ja powinienem być na miejscu tej wiewióry*

Była 7:00 AM więc miałem czas żeby się ubrać i zejść do salonu gdzie pewnie czekał na mnie przyjaciel, jeśli w ogóle można było go nim nazwać. Blaise był w porządku facetem, całkiem mądry i przystojny ale strasznie irytujący. Potrafił doradzić ale zawsze pilnuje siebie i tego co jest dla niego najlepsze, nie zważając na to co dzieje się innym. Cyniczny młody czarodziej zazwyczaj chodził ubrany na czarno a gdy miewał dobry humor, ubierał jeden ciemno-zielony element garderoby. Miał klasę i styl biorąc pod uwagę jego kolor skóry.

Idąc do WS zauważyłem jak ruda dobiera się do Pottera.

*zabiłbym ją tu i teraz*

On też musiał mnie zauważyć bo odepchnął ją na co ona tylko zmarszczyła brwi. Jego spojrzenie było hipnotyzujące, staliśmy około minutę wpatrując się w siebie co spowodowało lekkie zmieszanie naszego bliskiego grona. Miał takie piękne oczy, nienaganne uczesanie i jeszcze z daleka widoczne wilgotne usta.

Urwałem kontakt wzrokowy kiedy on zrobił krok do przodu, zachował się jak na 4 roku gdy chciał zbliżyć się do Hipogryfa ale mnie akurat spłoszył. No cóż, bywa.

W drodze do mojego stołu, słyszałem tylko kroki. Nie wiedziałem czy to on idzie za mną czy ktoś inny i dlatego olałem sprawę ale wielka ciekawość pokazała przewagę. Ukradkiem gdy usiadłem, lekko spojrzałem w stronę gryfonów i to faktycznie szedł on ze swoją panną.

*czasami jej zazdroszczę*

Pov Harry

Niechętnie stałem przed wejściem do sali z Ginny i rozmyślałem gdy ona tak po prostu mnie całowała.
Zaczęła muskać moją szyję, a ja tylko udawałem zadowolenie. Widziałem wiele osób przechodzących obok nas i wchodzących do  Wielkiej Sali ale byli mi obojętni. Chyba że mówimy o tym jednym, który nawet zatrzymał się żeby na mnie spojrzeć. Odepchnąłem ją od siebie, nie zważając na to czy się wywróci czy coś powie. Byłem teraz tylko ja i on, złączeni spojrzeniem na wieki, które wyjaśnia całą sytuację i pozwala nam na odbudowanie relacji. Jego wzrok nie mówił nic i mówił tak wiele. Dał mi znak działania, pozwolił na otworzenie zablokowanego przejścia, znalezienie nowego rozwiązania i pokazanie mi mojej prawdziwej życiowej wartości. Wiedziałem że teraz jestem pewny tego co czuje, to on pokaże mi mój właściwy kierunek i pokaże drogę do przyszłości. Nieświadomie zrobiłem krok..... to go speszyło, oderwał wzrok i wchodząc do sali tylko jeszcze raz spojrzał.

- Przepraszam za to. Ja... nie chciałem. - powiedziałem do Ginny gdy zdałem sobie sprawę że była świadkiem zdarzenia.
- W porządku, chodźmy do sali. - uśmiechnąła się i chwyciła mnie za rękę.

Szedłem za nim i tylko zerkałem na jego idealne kroki, a gdy usiadłem to mój wzrok nadal spoczywał na jego plecach. 

Po chwili dziwne krzyki zaczęły dochodzić ze stołu Ślizgonów. Słyszałem tylko że Draco krzyczał najbardziej, po chwili uderzył dość mocno rękami o blat i odszedł od stołu w kierunku wyjścia. Spojrzał na mnie dwuznacznie *przynajmniej tak to odebrałem* i zniknął za rogiem.

Czy poszedłem za nim? Oczywiście że nie. Szkoda tylko że szturchnęła mnie Hermiona i tylko przewróciła oczami w stronę drzwi, dając mi do zrozumienia że mam za nim iść.
No dobra czy poszedłem, oczywiście że tak, dostałem jej barkiem na tyle mocno że nie chciałbym żeby ta sytuacja się powtórzyła. Powiedziałem wszystkim, że spotkamy się na pierwszej lekcji i wyszedłem z sali.

Szedłem głównym korytarzem i tylko zerkałem to w prawo to w lewo.

*CHOLERA JASNA*

Ktoś nagle chwycił mnie za szatę i pociągnął do siebie. Upadłem ale nie na ziemię, na czyjeś dobrze zbudowane, ciepłe ciało. No oczywiście jakby inaczej.

Draco spojrzał na mnie i przytulił tak jak leżałem, na nim.

- Harry tak strasznie, strasznie cię przepraszam za wszystko co sprawiło ci przykrość!!! Nie wiem co się ze mną dzieje, po prostu często nie myślę nad tym co robię co doprowadza do takich sytuacji jaka zaistniała pomiędzy nami. Proszę Harry wybacz mi, proszę... - powiedział ze łzami w oczach i drżeniem w głosie.

*no co miałem powiedzieć, słuchaj Draco prawdopodobnie mi się podobasz ale nie chce tego rozpowszechniać, bo to jakieś moje chore urojenia? No wiesz co, nie spodziewałem się że nie  odziedziczę po rodzicach miłości w stosunkach mężczyzna kobieta, w zasadzie nawet nie zdążyłem bo wylecieli w powietrze*

Patrzył na mnie i był cały blady. Nie widziałem co powiedzieć więc po prostu się uśmiechnąłem. Idioto, a co jak sobie pomyśli że mnie to rozbawiło... nie nie nie, tak nie może być.

- Słuchaj Draco, sam się pogubiłem. Daj mi proszę trochę czasu, bo nie chciałbym pochopnie podejmować decyzji. Mam nadzieję że rozumiesz. - wydusiłem z siebie i wstałem, uwalniając się niechcianie z jego objęcia.

- Ahh... Oczywiście... Duma gryfona... czego więcej można było się spodziewać po takim kimś jak ty. Sądziłem że jeśli powiem ci jak naprawdę się czuje, to chociaż trochę mi zulży. Czy mi lepiej? Jasne. Pójdę już, pewnie ruda cię szuka Harry. - powiedział i udał się do wyjścia.

*NO TO CHYBA ŻARTY*

- T-Tak ja też powinienem iść... No, no cześć. - powiedziałem i spojrzałem na niego kątem oka poraz ostatni,

- Gdyby Hermiona pytała, powiedz że mnie nie znalazłeś-dodał i zniknął mi z pola widzenia.

*ON WIE?! No tak przecież każdy spodziewałby się, że sam nie zaszedłbym tak daleko.*

Chciałem wrócić jak gdyby nigdy nic do WS ale to by było bez sensu. Zapewne Ginny kleiła by się do mnie, a moja przyjaciółka dyskretnie próbowała się dowiedzieć o co chodzi. Zdecydowałem się więc na mały spacer po terenie szkoły. Nie obchodziły mnie konsekwencje ani to co mogłoby się wydarzyć, chciałem być w tym momencie sam myśląć o tym co by było gdyby.

Co gdybym w tamtym momencie bez słowa po prostu go pocałował, nie dał mu do zrozumienia niczego więcej niż po prostu tego że ja też czuje się skomplikowanie w jego obecności. Co gdybym pozwolił mu rozwinąć temat i wyjaśnić sytuację, pozwolić mu zmienić bieg wydarzeń. Co gdybym mu po prostu wybaczył?

Gdy tak szedłem z opuszczoną głową, niespodziewanie wpadłem na kogoś. Mogłem spodziewać się najgorszego ale to co się wydarzyło było ponad wszystko.

Bądź mój. ||DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz