Wpadłem na kogoś. Był dobrze zbudowany, wyższy i pachniał PRZECUDOWNIE. Jednak rozczarowałem się gdy uniosłem głowę, bo nie stał przede mną Draco.
Był to chłopak z jasnoniebieskimi oczami i kruczoczarnymi włosami, które układały mu się na boki tworząc fale. Jego rysy twarzy były dość rzadko spotykane, co pewnie imponowało dziewczyną ale też wzbudzało zazdrość u innych chłopaków. Miał równe białe zęby, a jego uśmiech był czarujący. Nie miał na sobie szaty tylko zwykły strój dzienny. Tyle że nadal nie wiedziałem kto to jest.
Patrzył na mnie i zwrócił się do mnie grzecznie:
-Hej, nie tylko ty lubisz powagarować jak widzę. Jestem Ursus Collins,miło było na ciebie wpaść Harry.
- Ja przepraszam po prostu się zamyśliłem. Jestem Harry. A no tak znasz mnie, przepraszam jeszcze raz. Nie chciałem. - odpowiedziałem ale bardzo dziwnie czułem się gdy patrzyłem na niego.
- Spokojnie Har, przecież nic się nie stało. Coś cię trapi? Może chciałbyś się spotkać i pogadać? Później oczywiście. - powiedział i spojrzał z ponownym szerokim uśmiechem, naprawdę zaczarowany.
- Jasne, znaczy no tak pewnie. W sensie... tak mam czas, jutro?
*CZEMU JA SIĘ TAK JĄKAM, Harry ogarnij się trochę*
- Jutro. To świetnie, jesteśmy umówieni w tym samym miejscu. Uważaj na drzewa jeśli nadal masz zamiar chodzić z opuszczona głową, chociaż szkoda żeby wszyscy nie mogli patrzeć na tą buźkę. Pa Harry. - powiedział i klepnał mnie w ramię żegnając się.
W tym samym miejscu co dziś, czyli spotkamy się przy sowiarni. Nie mam pojęcia jakim cudem moje nogi powędrowały tak daleko, ale teraz trzeba jakoś wrócić do pokoju.Wracając, myślałem tylko o Ursusie.
*jednak z tyłu głowy nadal wędrował Draco*
Ciekawe do jakiego domu należy, nie widziałem go nigdy wcześniej. Gdy tak maszerowałem z większą chęcią niż chwilę temu, spotkałem znajomą mi dziewczynę. Pansy spojrzała na mnie i podbiegła, podobno mnie szukała i zaczęła iść obok, dotrzymując mi kroku. Miała mi coś do przekazania, jednak nie spodziewałem się że aż tak może mnie to zdziwić. Prowadziła konwersacje sama ze sobą, to nie tak że zlekceważyłem całkowicie jej osobę, tylko nie potrafiłem przyjąć do siebie tych informacji.
Pov Draco
Siedziałem już trzeci dzień z rzędu zamknięty w pokoju i opłakiwalem nędznego Pottera. Znajomy mi trunek dotrzymywał mi towarzystwa.
-Draco? Draco! Co ty robisz do cholery. Pytają o ciebie, nie ma cię na lekcjach, a kucharki narzekają że ognista zniknęła. Mogę wejść? - krzyczała i uderzała w drzwi moja żałosna koleżanka. Kogo nagle obchodzi to że jestem nieobecny. Weszła. Gdy zobaczyła mnie, z rozpiętą koszulą, w spodniach od piżamy i przepełnioną łzami twarzą poczułem tą niespodziewaną empatię z jej strony. Siadła obok i bez słowa przytuliła się do mnie. Nie potrafię opisać jak czułem się w tamtym momencie, to było coś co nigdy tak naprawdę nie miałoby miejsca. Można by to porównać do mojego ojca, który też nigdy nie potrafił okazać trochę uczuć w moją stronę, pomimo że byłem jego synem.
-Nie daje rady, Pansy. Ilekroć myślę jak głupio się zachowałem, jak w ogóle mogłem pomyśleć że ktoś mnie pokocha, tym bardziej wypełnia mnie nienawiść do samego siebie. Jestem skończony, tak samo jak butelka. Pusta. Nie chciałabyś może przynieść mi jeszcze odrobinę, buteleczkę może? - powiedziałem ze łzami co było mało istotne.
-Nie, nie przyniosę, ale zrobię dla ciebie coś innego. Coś lepszego! - powiedziała i musnęła mój policzek. Wstała i ruszyła do wyjścia.
- Dwie butelki?
Pov Harry
- JAK TO PŁACZĘ?! Przecież to śmieszniej brzmi niż pewnie wygląda. Znaczy no Harry nie zrozum mnie źle ale żeby Ślizgon płakał, zwłaszcza z czyjegoś powodu i ZWŁASZCZA przez nieodwzajemnione uczucie, no... to się nie łączy. - powiedziała Hermiona chodząc w kółko po pokoju.
- Też nie rozumiem. Pansy po prostu podeszła i powiedziała mi to. Z początku myślałem, że to żarty ale później idąc do pokoju... usłyszałem jak kucharki krzyczą bo jakas ogniosta? się skończyła.
- No tak, Draco szuka ukojenia w alkoholu. Przecież opowiadała mi o tym...- powiedziała Hermiona po czym nagle gwałtownie obiema rękami zakryła sobie usta. - Ja już muszę iść!!! Pa Harry. - dodała donośnym głosem i wybiegła.
Co to do cholery znaczy że opowiadała?! Biedny Ron, siedzi w domu i tyle go omija. Może to nawet lepiej.Było około godziny 16 więc postanowiłem udać się do biblioteki w celu poszukania zagadnień do zapowiedzianego testu z OPCM. Hermiona rozpłynęła się w powietrzu, wiec nie było szansy na pomoc koleżanki z ławki.
Nuciłem fragmenty piosenek z orkiestry szukając czegoś nowego o sennych zmorach gdy nagle wpadłem na kogoś. Stał przede mną ten sam chłopak, z którym zderzyłem się przed południem.
- Słuchaj jeśli już tak lubisz na mnie wpadać to może poznamy się lepiej. - powiedział Ursus i uśmiechnął się. Kolana same się uginały pode mną. Nie mogłem wytrzymać presji, która wisiła w powietrzu wiec po prostu go wyminąłem.
Najwyraźniej na próżno bo przy swobodnym kroku w bok zostałem momentalnie złapany w pasie i przyciągnięty spowrotem na to samo miejsce, tyle że bliżej... dużo bliżej. Poczułem lekki oddech na swojej zaczerwienionej twarzy i gdy tylko chciałem się wyrwać z objęć, nie zdążyłem. Chwycił moją brodę i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułem fale ciepła przepływającą przez całe moje ciało, a myśli przepełniała pustka. Nie wiedziałem co czuć w tej krótkiej chwili. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego mi się to podobało, trzymał mnie na tyle mocno i ściskał moje usta że nie mogłem się oderwać. Nie chciałem,podobało mi się to.
Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - szepnął mi do ucha. Widziałem tylko że kątem oka patrzy w prawo, po czym muska mój lewy policzek i odchodzi. - do jutra, Harry Potterze.
*nie wiedziałem w tamtym momencie co mam ze sobą zrobić*
Odpuściłem sobie naukę po tym jakże ciekawym incydencie i wróciłem się do pokoju. Wszedłem do środka, a na łóżku czekał list z zieloną pieczątką.
Spodziewałem się wielu rzeczy, ale gdy otworzyłem korespondencję....Drogi Harry,
Chciałbym przeprosić za wcześniejsze zachowanie, niepotrafiłem przyznać że czuje coś do ciebie. Nie sądziłem że ty też możesz czuć coś do mnie. Szukałem cię, bo chciałem porozmawiać. Gdy zobaczyłem to czego nie chciałem, zrozumiałem że twoje uczucia były chwilowe. Harry, chce dla ciebie dobrze więc pamiętaj jedno ~ Nie pokazuj mu swojej słabości.
D.
Nigdy nie płakałem tak jak tego dnia, gdy zrozumiałem że straciłem swoją wiarę na lepsze jutro.
CZYTASZ
Bądź mój. ||Drarry
FanfictionPowraca chłopak który od początku pragnął przyjaźni z Harrym. Czy uda mu się spełnić cel?