Prolog: Gdyby wzrok mógł zabijać

17 1 0
                                    

1 października, ok. 02.00 w nocy 

     Gdyby wzrok mógł zabijać, to w tym momencie Eli padłaby trupem na progu własnego domu. Ostatnim obrazem, jaki zabrałaby ze sobą do grobu, byłyby gniewnie zmrużone oczy nowego sąsiada. To przez nią chwilę temu został brutalnie powalony na ziemię, zakuty w kajdanki i przyszpilony do maski radiowozu. Gdyby nie ona, nie musiałby w środku nocy jechać na posterunek policji i udowodnić, że w istocie dopiero wprowadził się do domu obok.

- To pomyłka do cholery. To mój dom - powtarzał stanowczo opanowanym głosem, podczas gdy mniejszy o jakieś czterdzieści centymetrów funkcjonariusz z trudem starał się go wcisnąć na tylne siedzenie radiowozu. Nie stawiał oporu. Eli podejrzewała, że gdy ma się około dwóch metrów wzrostu i skrępowane ręce, po prostu ciężko jest wsiąść do Fiata Bravo.

     Gdy ten ludzki tetris dobiegł końca, wzrok mężczyzny wrócił do zastygłej w drzwiach niczym posąg Eli. Stała tam boso, ubrana w ogromne spodnie od dresu i sprany t-shirt. Jej rozczochrane ciemne włosy sterczały we wszystkich kierunkach, a na brodzie widać było resztki zaschniętej śliny. Obok niej stał wąsaty funkcjonariusz. Od blisko dziesięciu minut próbował wydobyć z niej dodatkowe informacje. Bezskutecznie. Po tym jak opowiedziała o przebiegu wydarzeń poprzedzających zatrzymanie, cała energia ją opuściła. Gliniarz westchnął zrezygnowany, przejechał ręką po wąsach, w końcu stwierdził:

-Proszę mi podać nr telefonu. Zadzwonimy do pani nad ranem - gdy tylko dostał, czego zażądał, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę samochodu. 

   Uwaga Eli skupiła się na wielkoludzie na tylnym siedzeniu. Siedział pochylony ze zwieszoną głową, jakby zrezygnowany. Cały czas coś mówił niezmiennie spokojnym głosem.

- ...mieszkam tu od tygodnia. Nie moja wina, że ta wiedźma... - w tym momencie policjant trzasnął mocno drzwiami, skutecznie ucinając jego słowa.   

-Wiedźma?!- Eli wyrwała się z otępienia. Tym razem to ona mordowała wzrokiem, aż do momentu gdy radiowóz zniknął z podjazdu.



Oko w okoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz