W deszczowy dzień około godziny dziewiętnastej stał z parasolką przy przystanku, czekając na autobus. Iwaizumi chciał wcześniej odwiedzić przyjaciela ale nie mógł przez jego trening siatkówki. Można było łatwo stwierdzić że miał idealne życie w porównaniu do Oikawy, o którego wtedy tak bardzo się martwił. Robił wiele rzeczy i często miał wiele na głowie, mimo tego wciąż pamiętał o przyjacielu. Widząc nadjeżdżający pojazd tylko cicho westchnął robiąc przy tym małą mgiełkę ciepłego powietrza po czym wszedł do autobusu jadącego w stronę domu przyjaciela.
„Nie zdążyłem mu napisać że dziś będę trochę później... Rozładował mi się telefon. Oby się o mnie nie martwił" pomyślał.
Oikawa siedział zamknięty jak zawsze w swoim pokoju, patrząc w ekran jasnego telefonu oświetlającego pomieszczenie i cicho się śmiał, tak naprawdę bez żadnego powodu.
„Iwa chan... dzisiaj też pewnie do mnie przyjdzie, czemu to robi?" pomyślał i podszedł do stolika siadając przy nim, po czym wyciągnął z kieszeni mały woreczek wypełniony proszkiem i rozsypał jego zawartość na stolik układając kreski kartą do gry. Zaśmiał się czując ten znajomy zapach i zrobił to co zawsze.
Gdy autobus zatrzymał się przy jego celu, Hajime wysiadł i szybko zwinął parasolkę idąc pod dom przyjaciela, przed wejściem zerkając jeszcze na okno pokoju Oikawy. Po chwili lekko zmoknięty podszedł do drzwi jego domu, jak zwykle nie pukając ponieważ doskonale wiedział że chłopak nie ma ochoty nawet mu otwierać.
— Oikawa jestem!
Odłożył parasol obok grzejnika i zaświecił światło w przedpokoju ściągając kurtkę. Jego przyjaciel nie raczył nawet do niego wyjść, siedział w swoim pokoju tak jak zawsze kiedy ten do niego przychodził.
— Zrobię ci coś do jedzenia dobra? — znowu nie usłyszał odpowiedzi.
Oikawa uśmiechnięty słysząc jego głos schował ukrywane wcześniej w kieszeniach worki do małej torby rzuconej obok jego łóżka i oparł się o siedzenie cicho się śmiejąc.
„Iwa chan nie lubi kiedy biorę narkotyki... ale ja nie umiem sie powstrzymać! Chwila... ja nawet nie chce się powstrzymywać! To takie wspaniałe uczucie.. jestem taki szczęśliwy!"
Rozglądnął się po swoim zabałaganionym pokoju, który nie widział światła od dobrych kilku dni czekając aż przyjaciel wejdzie do pomieszczenia.Iwaizumi w tym czasie przygotowywał mu jakieś kanapki i herbatę. Zdawał sobie sprawę z tego że chłopak prawdopodobnie zje dosłownie kawałek, ale mimo wszystko zawsze tak robił, cieszyło go to że w ogóle coś zjadł.
Dom Oikawy nigdy nie był w za dobrym stanie, ale Iwaizumi często sprzątał takie pomieszczenia jak kuchnia, salon i łazienka, omijając pokój przyjaciela z nadzieją że kiedyś sam się za niego weźmie. Martwił się o przyjaciela, chciał żeby wszystko wróciło do normy, ale czy to możliwe?
Trzymając naczynia wszedł po schodach na górne piętro i ruszył do jego pokoju po czym położył kanapki na stoliku i spojrzał w jego stronę.
— Ogarnąłbyś w końcu swój pokój Shittykawa. — westchnął.
Patrzył na kanapki które dał mu chłopak, to było oczywiste że ich nie zje, nigdy nie jadł całego posiłku zawsze kończyło się na kawałku przez to jak Iwaizumi prosił go aby chociaż spróbował.
„On dobrze wie że nie chce.. czemu zawsze dba aby nie zapominać o jedzeniu dla mnie?" pokiwał głową na swoją myśl.
Spojrzał lekko w górę i zauważając twarz chłopaka bardziej sie uśmiechnął, był przystojny i widać było że miał powodzenie u dziewczyn jak i chłopaków, podziwiał go skrycie za to że dbał o siebie i umiał też zadbać o niego, mimo że sam nie chciał nigdy od niego pomocy.
CZYTASZ
I will end it, promise | iwaoi
FanfictionW deszczowy dzień około godziny dziewiętnastej, stał z parasolką przy przystanku, czekając na autobus. Iwaizumi chciał wcześniej odwiedzić przyjaciela, lecz nie mogł przez trening siatkówki. Można było przyznać, że miał idealne życie w poro...