Po wyjściu z domu Oikawy zatrzymał się na chwilę i włożył dłoń do swojej kieszeni.
„Prawie bym o tym zapomniał"Wyciągnął szybko zapalniczkę i oddalił się trochę od domu po szybko podpalił wszystkie torebki z używkami.
— To nie jest potrzebne mu do szczęścia... — powiedział sam do siebie i westchnął uśmiechając się.
Rzucił na ziemię pozostałości z narkotyków po czym zagrzebał je w ziemi nogą i ruszył w stronę akademika.
Oikawa od kilkunastu minut chodził bezcelowo po pokoju, myśląc co może robić. Chciał wrócić do normalności jednak nie miał pojęcia jak to zrobić, jedyne czego teraz chciał to żeby Iwaizumi był przy nim, zawsze go wyganiał bo uważał że tak było dla niego lepiej, jednak teraz czuł że go potrzebuje.
— Może wezmę prysznic..?
Po chwili namysłu podszedł do swojej szafy i wyciągnął czyste ubrania które przygotował mu ostatnio Iwaizumi, po czym wyszedł po raz pierwszy od dłuższego czasu z pokoju. Otarł oczy czując jak go pieką przez światło, jego pokój był stosunkowo ciemny. Przymykając oczy ruszył do łazienki i patrząc w lustro lekko sie wzdrygnął.
„Wyglądam okropnie... jak Iwaizumi mógł na mnie patrzyć..."Otarł swoje ciemne oczy jednak po chwili wybuchł płaczem i zjechał w dół po ścianie zwijając się w kulkę, źle się ze sobą czuł, chciał żeby wszystko było już okej, bał się że nie da sobie rady.
Iwaizumi po drodze nie myślał o nikim innym niż oczywiście o Oikawie. Tego dnia stało się to na co zawsze liczył, przynajmniej wygląda na to że tak się stało. Gdyby Oikawa nie dotrzymał swojej obietnicy wcale nie byłby na niego zły. Nigdy nie bywał zły nawet jeśli nie lubił kiedy ćpa. Wystarczyło mu teraz się cieszyć z chęci przyjaciela.
Niedługo później siedział już na wykładzie otoczony ludźmi których dalej nie do końca znał, ale nie miał ochoty ich poznawać. Co prawda często ktoś próbował go zagadać, Iwaizumi był dosyć popularny w swojej szkole, głównie ze względu na swoją drużynę siatkarską. Pamiętał jeszcze jak Oikawa tam z nim był. Uwielbiali tą grę... Później Tooru coraz rzadziej zaczął przychodzić na treningi aż w końcu kompletnie przestał to robić. Przestał robić wiele rzeczy. Takie myśli czasem męczyły Iwaizumi'ego na studiach, ale jego lekcje zazwyczaj trwały dosyć krótko i w zasadzie to robił tam niedużo, jednak je lubił. Tak mijał czas na wykładach aż w końcu mógł wyjść.
Oikawa dalej był smutny, jednak po pewnym czasie udało mu się wziąć prysznic i stał przy lustrze układając swoje lekko wilgotne włosy tak jak kiedyś zawsze to robił. Odkąd narkotyki przejęły jego życie nie zwracał uwagi na swój wygląd, więc jego włosy wyglądały jak totalny bałagan. Kiedyś za to zawsze je układał i bardzo o nie dbał, dlatego uznał że będzie to dobry krok na wrócenie do normalności. Wiedział że pewnie mu się to nie uda, ale obiecał sobie że da radę.
„Dawno tak o siebie nie dbałem jak dzisiaj..."Uśmiechnął się lekko patrząc na siebie w lustrze, wyglądał schludnie, jego włosy były ułożone, był ubrany w nowe jeansy i bluze Iwaizumiego, którą kiedyś mu dał. Jedynym problemem były jego mocno podkrążone oczy, widać było po nich że ostro przesadzał z narkotykami. Wyszedł z łazienki i znowu uderzyło go jasne światło, nie pamiętał nawet kiedy ostatnio wyszedł na dwór, nie chciał jeszcze tego robić więc poszedł do salonu i otworzył okno. Czując lekki wiatr i świeże powietrze, uśmiechnął się będąc dumnym że udało mu się chociaż zrobić krok w zadbaniu o siebie.
Hajime szedł z kolegami z drużyny na boisko. Grali zwykły mecz treningowy jak codziennie.
— Hej Iwazumi, pamiętaj że jutro mamy ważny mecz, jesteś dość rozkojarzony stało się coś? — zapytał jeden z jego kolegów z drużyny zauważając dziwne zachowanie chłopaka.
— Nic wielkiego, oczywiścię że się przygotuję... Dzisiaj wyjdę trochę wcześniej, mam jeszcze coś do załatwienia — odpowiedział i po chwili wrócił do gry.
Grał z nimi jeszcze jeden set po czym pożegnał się z nimi wcześniej żeby móc iść do Oikawy.
Brunet chodził po swoim domu i rozglądał się dookoła. Było tam czysto bo Iwaizumi bardzo dbał o porządek nawet w jego domu, bolało go to i źle czuł się z tym że przyjaciel tyle dla niego robił. Marzył już o normalnym życiu i spotkaniach z Iwaizumi'm, chciał być blisko niego nawet mimo że wiedział że nigdy nie będzie tak blisko jak chciał. Zaczął o tym myśleć, zastanawiało go to wszystko, zauważył że chłopak jest dla niego ważniejszy niż wszyscy kiedykolwiek, chciał być z nim bardzo blisko, nawet chyba za blisko jak na przyjaźń.
Westchnął i podszedł do okna wychylając lekko głowę, patrzył na okolice. Dużo się zmieniło od ostatniego razu kiedy patrzył przez okno, pogoda była słoneczna, za oknem w parku biegały jakieś dzieci.
„Wszyscy są tacy szczęśliwi... bez narkotyków? Czyli to prawda, one nie są potrzebne do szczęścia"Iwaizumi założył na siebie czarną torbę którą nosił na treningi i z uśmiechem zaczął biec w stronę domu przyjaciela. Śpieszyło mu się bo chciał jak najszybciej się z nim zobaczyć, nieważne było dla niego to że przecież widział go rano, po prostu gdy zobaczył że coś ruszyło się w stronę osiągnięcia sukcesu, chciał już w tym kierunku to zatrzymać. Gdy tak o tym myślał, nie zauważył dziewczyny która sama miała schowaną twarz w książce i skończyło się to zderzeniem.
— Auh! — dziewczyna spadła na ziemię upuszczajac lekturę.
— Przepraszam, mogłem być bardziej ostrożny — odpowiedział i pomógł jej wstać podnosząc jej książkę ktorą jej podał.
— Jestem Danielle a ty? — uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.
— Iwazumi, miło mi się poznać — odwzajemnił niepewnie uśmiech.
— Może gdzieś wyjdziemy? — zapytała dziewczyna, która najwyraźniej była zainteresowana chłopakiem.
— Oh wybacz, trochę się spieszę, ale mogę dać ci mój numer telefonu. Moglibyśmy się spotkać później
— Pewnie!
Po chwili podał jej numer telefonu, który zapisała w kontaktach.
— Będę już leciał, do zobaczenia Danielle!
— Do zobaczenia Iwaizumi!
Po chwili Iwaizumi ruszył w stronę domu swojego przyjaciela, powoli do niego biegnąc.
Tooru usiadł na kanapie w pokoju, patrząc bezcelowo w sufit. Jego umysł chciał teraz bardzo aby wziął kilka kresek, czuł ogromną potrzebę zrobienia tego. Zaczął się trząść i zasłonił swoją twarz rękami, czuł że zaraz nie wytrzyma jednak wiedział że nie ma żadnych narkotyków bo Iwaizumi zabrał mu wszystkie.
„Nie chce tego... stop... nie chce..."Łzy zaczęły spływać mu po twarzy, często tak miał kiedy kończyły mu się narkotyki, bez nich często czuł że nie może niczego i nie czuł żadnego szczęścia. Nie miał zamiaru się poddawać, chciał przestać myśleć o narkotykach, jednak chciał też wyjść teraz z domu i ruszyć w stronę miejsca w którym handlował diler. „Nie zrobie tego... Iwaizumi by tego nie chciał, obiecałem mu... nie poddam sie tak łatwo..!"
Usiadł po turecku i patrzył w dół. Obserwował łzy spadające z jego twarzy na rękę, bał sie sam siebie, nie wiedział co sie z nim dzieje.
CZYTASZ
I will end it, promise | iwaoi
FanfictionW deszczowy dzień około godziny dziewiętnastej, stał z parasolką przy przystanku, czekając na autobus. Iwaizumi chciał wcześniej odwiedzić przyjaciela, lecz nie mogł przez trening siatkówki. Można było przyznać, że miał idealne życie w poro...