3

118 20 9
                                    

Oikawa obudził się rano leżąc na ziemi przytulony do lampki, która była gorąca od ciągłego działania. Nic nie pamiętał odkąd Iwaizumi wyszedł z jego mieszkania, czuł tylko ogromny ból głowy, był nie do zniesienia. Przez chwile leżał jeszcze w tym miejscu nie mogąc się ruszyć, jednak kiedy udało mu się wstać po kilkunastu minutach, poczołgał się do szafki z której wyjął leki przeciwbólowe i połknął dwie tabletki.
„Wczoraj troche zaszalałem, ciekawe jak się czułem"

Usiadał na ziemi patrząc w dół z lekkim uśmiechem, często po tym jak zapominał zdarzeń z wcześniejszego dnia zastanawiało go to jak sie czuł, ciekawiło go czy dzięki większej ilości narkotyków jest szczęśliwszy, czy może smutniejszy, nie wiedział o tym ponieważ duża ilość zawsze kończyła się utratą przytomności.

Iwaizumi już dawno nie spał i był zajęty odpisywaniem na grupie z kolegami z drużyny siatkarskiej, przed tym myślał żeby odwiedzić Oikawe, chociaż na kilka minut, wiedział że inaczej nie będzie mógł się na niczym skupić ponieważ ciągle będzie o nim myślał. Przynajmniej wynagrodzi mu to że wcześniejszego dnia przyszedł do niego tak późno.

Brunet nadal siedział w tym samym miejscu czekając aż ból się złagodzi i starając sie nie myśleć o tym uczuciu, które mu przeszkadzało.
„Iwaizumi ma dzisiaj urodziny" przypomniał sobie i na tą myśl lekko się uśmiechnął, wiedział że nie jest w stanie zrobić mu jakiegoś specjalnego prezentu, nie miał za dużo pieniędzy, nie umiałby wyjść spokojnie do sklepu. Postanowił że tego dnia posłucha chłopaka i postara się zjeść całe jedzenie, które ten pewnie jak zawsze mu przygotuje. Postanowił też nie brać tego dnia narkotyków, co było najtrudniejszą i najmniej wykonalną rzeczą jaką mógł zrobić.
„Byłby dumny, bardzo... ale czy umiem powstrzymać się od tego uczucia?"

Chłopak wyszedł z domu idąc do domu Oikawy, o wiele szybszym tempem niż wcześniejszego dnia, śpieszył się bardziej bo wiedział że za niedługo zaczynie mu się wykład w akademiku. Iwaizumi lubił swoje życie, miał studia, prace na pół etatu która pozwalała mu zarobić i mieć czas dla siebie, oraz pasje. I mimo tego że wszystko to wymagało od niego porządku i zaangażowania, chciał tego porządku.
Po chwili otworzył drzwi do domu Tooru i wszedł do środka.

Właściciel domu słysząc otwierające się drzwi i kroki wiedział już że to jego przyjaciel, chciał podnieść się i ruszyć do niego, jednak ból głowy nasilił się kiedy tylko lekko sie uniósł, nie chciał żeby chłopak widział to że źle sie czuje więc siedział tam i czekał aż sam wejdzie do jego pokoju.
„Iwa chan pewnie sie martwi, dlatego przyszedł dziś tak wcześnie" pomyślał cicho wzdychając.

Iwaizumi nie zatrzymując się już w kuchni tak jak wczoraj, od razu poszedł na górne piętro i wszedł do jego pokoju. Widząc chłopaka siedzącego przy szafce, podszedł bliżej i stanął przed nim.

— Cześć — uśmiechnął się lekko i kucnął siadając obok. — jak się dziś czujesz?

Oikawa spojrzał na niego i szerzej się uśmiechnął, wiedział że lepiej nic mu nie mówić o tym jak czuje się naprawde, tym bardziej w jego urodziny. Uważał że tego dnia nie powinien niczym się przejmować, tym bardziej nim.

— dobrze, Iwa chan wiesz jaki dzisiaj dzień? — zapytał kładąc rękę na jego włosach i szybko je poczochrał po czym jego ręka upadała bezsilnie w dół. — twoje urodziny! Sto lat iwa chan!

Chciał go przytulić, jednak ból był mocny i nie wiedział jak może się to skończyć, nie chciał się wywalić. Ostatecznie postanowił jednak spróbować to wytrzymać i pochylił się lekko w jego strone po czym przytulił się do niego opierając głowę na jego ramieniu, ból stał się silniejszy i przeszedł po nim lekki dreszcz.

— huh..? — chłopak siedział chwilę bez ruchu, oczywiście że zapomniał, miał inne sprawy na głowie pozatym ten dzień nie był dla niego aż tak ważny jak mogłoby się wydawać. — Cóż... Faktycznie — zauważył i uśmiechnął się tylko obejmując go jedną ręką lekko zdziwiony ze Tooru pamiętał, to był miły gest.

Nawet bardzo miły. Tak miły że Iwaizumi czuł już łzy napływające mu do oczu, łzy szczęścia oczywiście. Ale nie pozwolił im wypłynąć więc tylko zamknął oczy dalej przytulając przyjaciela.

Tooru nie puszczał go i złapał trochę mocniej przez ból, był zawiedziony tym że nie może spędzić z nim urodzin tak, jak kiedyś zawsze to robili. Kiedy byli młodsi spotykali się razem a on zawsze przynosił Iwaizumiemu jakiś prezent który kupił za uzbierane pieniądze, poczuł smutek wiedząc że tego już nigdy może nie zrobić.

— Przepraszam... nic dla ciebie nie mam — zaśmiał się smutno i powoli puścił przyjaciela.

— Gdybyś coś miał, byłbym zły głupku — odparł i uśmiechnął się do niego, udawał że nie widzi że jest w złym stanie, udawał że nie wie że wczoraj gdy wyszedł znowu coś brał.

Wszystko dlatego, że zdawał sobie sprawę z tego że Oikawa jest zadowolony gdy uda mu się go rozweselić, na szczęście przez te lata Iwaizumi opanował doskonale ukrywanie prawdziwych uczuć przed drugim.

Brunet powoli się podniósł i spojrzał na Iwaizumiego uśmiechając się, nie wiedział co zrobić żeby chłopak był dumny, chciał teraz wziąć jedną kolorową tabletkę albo szybko zrobić kilka kresek kartą na stoliku, czuł że musi to zrobić. Nie umiał się powstrzymać więc szybko wyciągnął z kieszeni jedną tabletkę i połknął ją od razu, została mu tylko jedna, dlatego schował ją wcześniej do kieszeni, czuł się źle z tym że ją wziął jednak działał pod wpływem chwili.

— Przepraszam... — powiedział i zaśmiał się patrząc na chłopaka, uzależnienie kierowało już jego ciałem.

Hajime zmarszczył lekko brwi i popatrzył na niego poważnie, wiedział że tego nie kontroluje ale wiedział też że musi go powstrzymać.

— Oddaj mi resztę, mogłem ci je zabrać wcześniej — spojrzał na kieszeń chłopaka po czym znów przeniósł wzrok na jego oczy które jak zazwyczaj miały rozszerzone zrenice i przekrwione białka.

— To ostatnia... — powiedział uśmiechając się bardziej.

Czuł smutek jednak na zewnątrz nie umiał pokazać prawdziwych uczuć, jedna tabletka potrafiła skontrolować jego życie. Przetarł oczy i cicho się zaśmiał.

— Nie wezmę więcej Iwa chan...

„Chciałbym nie brać więcej..."

I will end it, promise | iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz