Uśmiechnął się szeroko i złapał za rękę Oikawe.
— Tak już zostanie, wiem o tym
Znów zbierało mu się na łzy, ostatnio tak często chciał płakać ze szczęścia, najchętniej mógłby robić to cały czas. Nie mógł przestać myśleć jak bardzo się cieszy z coraz lepszego stanu przyjaciela, to było dla niego coś niezwykłego na co zawsze liczył.
Tooru spojrzał na ich dłonie i lekko sie zarumienił, czuł ciepło drugiego i nie chciał go już puszczać więc mocniej chwycił jego rękę i skoczył jeść odkładając talerz.
— Iwaizumi! Jeśli wszystko będzie już okej to... zagrasz ze mną w siatkę jak kiedyś? — zapytał unosząc wzrok na jego oczy i uśmiechnął się dalej sie rumieniąc, bardzo chciał zagrać i dobrze się bawić jak kiedyś.
Hajime tylko lekko uśmiechnął się i spojrzał na niego zaczynając lekko glaskac kciukiem jego dłoń.
— Pewnie że tak... Zrobimy razem wszystko czego nie mogliśmy zrobić wcześniej...
Chciał tego. Chciał tego nawet już teraz ale w tym momencie było to niemożliwe, więc zostało mu czekać. Nie miał nic przeciwko, już mógł wyobrażać sobie te wszystkie rzeczy jakich razem dokonają. Najzwyklejszy spacer po okolicy byłby czymś co sprawiłoby że oboje popłakaliby się oboje z radości.
— Chciałbym wyjść na dwór, bardzo dawno nie wychodziłem — powiedział jakby czytając mu w myślach.
Uśmiechnął się i niemal od razu wstał zadowolony dalej trzymając jego rękę, kiedy Iwaizumi z nim był czuł się o wiele lepiej, był bardzo szczęśliwy.
— Myślisz że to odpowiedni czas? — zapytał wąchając się.
Dalej się martwił, mimo że Oikawa oznajmił mu poprawę. Bał się też że spotkają jakiegoś znajomego dilera po drodze, gdyby tak się stało chciałby zobaczyć czy Oikawa się powstrzyma, ale pewnie dla bezpieczeństwa sam od razu by go przystopował. „Chociaż.. Dlaczego nie? To dobry pomysł by Oikawa doznał trochę świeżego powietrza... A przecież będę z nim."
Oikawa pokiwał głową zgadzając się i pociągnął go lekko za rękę idąc do wyjścia z domu. Ubrał swoje trampki i powoli otworzył drzwi wychodząc przed dom a wtedy jego oczy lekko sie zaszkliły.
— Dawno tego nie czułem... to takie dziwne uczucie... — uśmiechnął się patrząc na przyjaciela, po czym spacerował wolno po podwórku i kucnął na ziemi dotykając trawy.
Haijme patrząc na niego znów się uśmiechnął, w świetle słońca mógł zobaczyć doskonale jego twarz...
Iwaizumi nigdy nie chciał go stracić. To był jego największy koszmar.— Dawno tego nie widziałeś co..? — zapytał wciąż uśmiechnięty patrząc na przyjaciela.
Brunet bawił się trawą cicho się śmiejąc i podniósł się po czym podszedł do przyjaciela.
— Bardzo dawno! — zaśmiał się i złapał go lekko za bluzę. — Pójdziesz ze mną przejść się po parku, jak kiedyś? — zarumienił się mocno patrząc na niego, był jego zdaniem idealny pod każdym względem.
— Nie musisz pytać — odparł i uśmiechnął się po czym zaczął iść w stronę parku łapiac Oikawe za rękę tak żeby się nigdzie nie zapodział.
Świeciło słońce i było dosyć ciepło, chociaż w niektórych miejscach można było zobaczyć pozostałości po deszczu z wcześniejszego dnia. Pogoda była jednak idealna na spacery.
Gdy doszli do parku od razu uderzyła w nich fala wspomnień. Iwaizumi bardzo rzadko tu bywał, odkąd Oikawa przestał opuszczać dom, ale to miejsce przyjemnie mu się kojarzyło. Bardzo je lubił, zresztą tak samo jak jego przyjaciel.
Oikawa rozglądał się dookoła przypominając sobie wszystko co działo się w tym miejscu, z jednej strony kochał to miejsce ponieważ kojarzyło mu się ze wspomnieniami związanymi z przyjacielem a z drugiej strony go nienawidził, bo kupował tu często używki od zaprzyjaźnionego z nim bardzo dilera. Dalej bał się że go tu spotka więc trzymał się Iwaizumiego i szedł bardzo blisko niego.
— Pamiętasz to miejsce? — zapytał zatrzymując się przy ławce. — zawsze na niej siedzieliśmy! To była nasza ławka.
— powinniśmy dalej być tu nawet podpisani... — powiedział i po chwili zaśmiał się cicho znajdując wyryte nożykiem ich inicjały. — wtedy skaleczyłem się scyzorykiem a ty dałeś mi różowy plasterek.
Znów się uśmiechnął, to były najlepsze wspomnienia. W sumie to każda chwila spędzona z Oikawą była najlepsza dla chłopaka.
— Pamiętam to! — zaśmiał się i dotknął palcem miejsca z ich inicjałami.
Kilka łez spadło mu z twarzy jednak były to łzy szczęścia.
— Tooru! Dobry kliencie! — usłyszał za sobą głos znajomej mu osoby.
To był diler.
Uśmiechnął sie wyciągając paczki ze swojej torby. Jak zawsze był zadowolony, był też pewny że Oikawa coś od niego kupi, bo zawsze coś kupował.
— Kupujesz prawda? Dzisiaj dobry towar w dobrej cenie! — zaśmiał się pokazując mu narkotyki.
Tooru przełknął ślinę patrząc na używki i oddalił się kilka kroków w tył, było to dla niego bardzo trudne, wewnętrznie coś zachęcało go do kupienia ich, jednak on tego nie chciał. W jego głowie toczyła się walka z własnymi myślami.
— huh..? — spojrzal na chłopaka zdzwiony, zauważył jego dziwne zachowanie, zawsze był chętny do kupienia. — przecież widze że chcesz no co ty!
W tym momencie brunet poczuł że zaczyna się trząść i zaczął oddalać się coraz bardziej.
— Iwaizumi jest ważniejszy od narkotyków.. —powiedział cicho, tak aby nikt nie usłyszał i czując że zaraz nie wytrzyma, ze łzami w oczach ruszył biegiem w strone domu.
Wiedział że nie powinien teraz biegać jednak jeszcze chwila i wiedział że mógłby się nie powstrzymać.
CZYTASZ
I will end it, promise | iwaoi
FanfictionW deszczowy dzień około godziny dziewiętnastej, stał z parasolką przy przystanku, czekając na autobus. Iwaizumi chciał wcześniej odwiedzić przyjaciela, lecz nie mogł przez trening siatkówki. Można było przyznać, że miał idealne życie w poro...