„Walczy sam z uzależnieniem..."
Odwrócił wzrok na dilera, nienawidził go za to że wciągał Oikawe w uzależnienie bardziej, chcąc sprzedawać mu używki.— Skończył z tym... — szybko odparł i pobiegł za Oikawą dalej obawiając się o chłopaka, był z niego dumny ze nic nie kupił.
Był naprawde dumny. Ale pamiętał żeby nie zostawiać go samego, nawet jeśli tak się starał. Ten chłopak był dla niego ważniejszy niż mu się wydawało. Zrobiłby dla niego naprawdę wiele.
Tooru usiadł przed swoim domem chowając głowę w kolanach przy tym cicho szlochając. Bał się tego wszystkiego, w jego głowie był teraz tylko obraz tych wszystkich narkotyków i dilera handlującego nimi, bardzo chciał z tym skończyć i żyć szczęśliwie z... No właśnie, żyć z Iwaizumim, bo to on był dla niego ważny.
Widząc Oikawe, przyjaciel szybko do niego podbiegł przytulając go bez słów.
— Oikawa... Możesz być z siebie dumny... — oznajmił uśmiechając się. — przeciwstawiles się uzależnieniu, wygrywasz z nim.
Hajime chciał żeby chłopak już nigdy nic nie kupił od dilerów. Teraz to było bardzo możliwe, gdyż widział że da radę to zakończyć, wierzył w chłopaka. Oikawa był silny, potrafił z tym skończyć. Teraz tego Iwaizumi chciał najbardziej na świecie.
Brunet wtulił sie w niego mocno zaciskając ręce na jego bluzie. Był przestraszony, nie chciał żeby uzależnienie nim więcej kierowało. Chciał się sprzfeciwstawić.
— Chcę z tym całkiem skończyć... to takie trudne... to uczucie... dalej we mnie jest — cicho szlochał, chcąc zapomnieć o narkotykach, chciał teraz sie uspokoić i pomyśleć o czymś miłym.
„Coś miłego... coś..."
Pomyślał wtedy o swoim przyjacielu, na co lekko sie uśmiechnął.— Wygram... już nie mam zamiaru więcej myśleć o tym gównie — uśmiechnął sie i przestał mocno trzymać chłopaka po czym spojrzał mu w oczy, był pewny siebie.
— Już wygrywasz Oikawa — odarł głaskając go lekko.
Musiał mu pomóc i psychicznie i fizycznie. Nie tyle co musiał, on tego chciał.
— Hej, jak wyobrażasz sobie przyszłość? — zapytał przyjaciela, chcąc zmienić temat by brunet nie musiał już myśleć o narkotykach.
Słysząc jego pytanie zaczął chwilę nad tym myśleć, jedyne co było w jego głowie to chłopak, nic więcej.
— Chciałbym... po prostu spędzać czas z tobą... niczego więcej nie chcę i nie potrzebuje
— To jest do zrobienia — oparł głowę na ramieniu przyjaciela zamykając oczy. — też chcę spędzać z tobą czas.
— Iwa chan... dziękuje ci za to wszystko... wytrzymywałeś ze mną tyle lat... ja powinienem... J-ja... lepiej by było gdybym nie żył... nie było by takich problemów... — zamknął oczy i szybko wytarł łzę.
Czuł się okropnie myśląc jak Iwaizumi się o niego troszczył, kiedy sam miał dużo rzeczy do zrobienia w życiu a on tylko sie obijał i ćpał coraz więcej. Martwił swojego przyjaciela i nie robił nic pożytecznego. Nie zrobił nawet niczego dla Iwaizumi'ego*
— Co... Przestań gadać takie bzdury! To w ogóle nie była twoja wina, skąd miałeś wiedzieć że popadniesz w nałóg? Pozatym tylko frajerzy myślą o przeszłości! Nie bądź frajerem głupku i skup się na tym żeby wszystko naprawić! — uśmiechnął się starając go pocieszyć.
Iwaizumi przestraszył się słysząc jego słowa, nie chciał żeby chłopak umierał. Bał się że mógłby coś sobie zrobić.
Oikawa cicho się zaśmiał i mocniej go przytulił. Potrafił pocieszyć go tak łatwo. Wystarczył tylko jego szczery uśmiech, a Tooru czuł się o wiele lepiej.
— No dobra dobra... nie chce być frajerem — odpowiedział, byli bardzo blisko siebie, czuł sie teraz bezpiecznie i całkiem zapomniał o narkotykach i dilerze, w tej chwili myślał tylko o nim.
— Nie zapomnij posprzątać pokoju! — powiedział prześmiewczo, codziennie mu o tym wspominał, tak naprawdę już tego od niego nie wymagał ale stało się to już tradycją.
Iwaizumi często żartował, że Oikawa prędzej się wyprowadzi niż weźmie się za posprzątanie tego pomieszczenia. To śmieszne.
— To będzie nie lada wyzwanie... — cicho się śmiejąc zbliżył się, jednak zauważając co robi od razu sie oddalił i wstał patrząc na niego zawstydzony. — jest późno Iwa chan... masz jutro wykład prawda? Lepiej wracaj odpocząć, a nie marnujesz czas siedząc tu ze mną — poczuł coś innego siedząc z nim, jakby dziwne ciepło rozchodzące sie w nim, był szczęśliwy jak nigdy jednak wiedział że ta chwila nie może trwać długo, chłopak też pracował i się uczył, do tego treningi... nie mógł poświęcać całego czasu na niego.
— Racja... Ale jutro też zaszczycę cie moją obecnością — dodał wstając po czym ukłonił się na żarty — do jutra Shittykawa! — uśmiechnął się na koniec i zakładając kaptur ruszył w stronę domu, zawsze nienawidził chwil rozstań z Oikawą nawet jeśli wiedział że jutro też prawdopodobnie się z nim zobaczy, po prostu było to przykre gdy musiał go opuścić, chociaż wiedział że kiedyś musi to nadejść.
Oikawa patrzył jak odchodzi i zauważył że ciepło które czuł kiedy chłopak był obok znika, nie chciał go zostawiać ale był świadomy że tak musi być.
— STO LAT JESZCZE RAZ IWA CHAN! — zaśmiał się patrząc na odchodzącego już chłopaka i wrócił do swojego domu.
Ściągnął buty i udał się do swojego pokoju, był okropnie brudny i było w nim bardzo zimno oraz ciemno, nie wiedział jak zabrać się za sprzątanie, ale wiedział że musi to zrobić. Nadszedł na to czas. Postanowił zrobić coś co było według nich niemożliwe.
CZYTASZ
I will end it, promise | iwaoi
FanfictionW deszczowy dzień około godziny dziewiętnastej, stał z parasolką przy przystanku, czekając na autobus. Iwaizumi chciał wcześniej odwiedzić przyjaciela, lecz nie mogł przez trening siatkówki. Można było przyznać, że miał idealne życie w poro...