Oikawa uśmiechnął się będąc z siebie dumnym, kiedy Haijme głaskał go po głowie wiedział że on również był z niego dumny, wtedy czuł szczęście dlatego próbował robić rzeczy dzięki którym jego przyjaciel mógłby być dumny. Narkotyki czasem utrudniały mu to wszystko, jednak kiedy bardzo sie starał czasem mu się udawało.
Jego przyjaciel był dla niego bardzo ważny od samego początku ich znajomości. Poznali się jako dzieci w przedszkolu i od dnia w którym Iwaizumi pomógł mu kiedy się przewrócił i skaleczył nogę, byli nierozłączni. Cały czas trzymali się razem i zawsze bawili się w chowanego lub inne zabawy tego typu. W starszych klasach było tak samo, pomagali sobie nawet w nauce i dołączyli razem do klubu siatkarskiego. Siatkówka stała się pasją ich obu, ciężko trenowali aby wyjeżdżać na zawody i dawali z siebie wszystko. Niestety Oikawa zaczął brać narkotyki, na początku bardzo rzadko jednak z czasem przerodziło się to w jego nałóg. Nie mógł wytrzymać dnia bez używek. Z czasem wszystko w jego życiu zaczęło się sypać, stracił pasję i przestał chodzić na treningi i wszyscy wokół go zostawili. Oprócz jednej osoby. Iwaizumiego.
— mhm.. wracaj już do siebie! Jutro pewnie też masz trening, nie siedź u mnie i nie martw się mną — zaśmiał się siadając na ziemi obok niego, chciał zostać sam i zatracać się w kolorowych tabletkach które dostał od zaprzyjaźnionego dilera.
Wiedział że chłopak nie zgodziłby się na coś takiego i gdyby tylko zauważył w jego pokoju narkotyki od razu by je zabrał, często tak robił kiedy udawało mu się odnaleźć pochowane po pokoju woreczki.
Iwaizumi popatrzył na chłopaka nie ufnie, pamiętał swoje słowa, "zostanę dopóki nie zjesz chociaż ćwiartki" ale wcale nie chciał opuszczać domu chłopaka.
— No dobra, ale połóż się już spać... Ahh i przepraszam że dziś przyszedłem do ciebie tak późno, byłem w sklepie z kolegami z drużyny — mówiąc to wyciągnął z kieszeni niewielkie pudełeczko. — Kupiłem ci lampkę do pokoju, zawsze jest tu tak zimno a wiem że nie lubisz gdy jest zaświecone światło, ale może to ci się spodoba.
Wstał z łóżka i podszedł do gniazdka elektrycznego podpinając lampkę, wiedział że tym prezentem zwiększy trochę rachunki za prąd, które potajemnie mu płacił, bo przez narkotyki Oikawa kompletnie o nich zapomniał, ale nie przeszkadzało mu to. Chciał tylko żeby jego przyjaciel był szczęśliwy.
Tooru patrzył dokładnie na to co robił chłopak i widząc światło podszedł powoli do lampki przy której kucnął układając na niej swoje ręce. Czuł lekkie ciepło, uśmiechał się i zasłaniał ręką lampkę na zmianę ją odkrywając, śmiał się z tego co robił, jednak prezent bardzo mu się podobał.
— Dziękuje... idź już — odparł i spojrzał w jego stronę lekko się śmiejąc, myślał o narkotykach które za chwile będzie mógł zażyć, jego uzależnienie nie opuszczało jego myśli, było główną rzeczą która przesiadywała cały czas w jego głowie.
— Do zobaczenia jutro Oikawa...
Po tych słowach wyszedł z jego pokoju a chwilę później z domu, myślał że pewnie za chwilę znowu zacznie ćpać, nie uwierzył gdy wtedy powiedział że nic nie ma, cholernie się bał że pewnego razu weźmie zbyt dużo gdy go nie będzie w pobliżu ale nie mógł nic z tym zrobić. Wychodząc z domu minął sąsiadkę Tooru którą bardzo dobrze znał, była to typowa plotkara której nikt nie lubił. Ale Iwaizumi nie przepadał za nią szczególnie, przez jej nastawienie do Oikawy.
— Znów opiekujesz się tym ćpunem? Zostaw go i zajmij się swoim życiem Hajime.. takich ludzi sam diabeł przyjmie w piekle! — zaśmiała się opierając się o płotek.
Iwaizumi nic nie mówiąc popatrzył na nią zupełnie bez emocji, dla niego Oikawa nie był zwykłym ćpunem, który sam sobie wybrał taki los. Oikawa był człowiekiem który potrzebuje pomocy.
Nie chcąc wchodzić z nią w zbędną konwersacje, po prostu ją minal wsadzjac dłonie do kieszeni. Po chwili z nieba zaczął padać deszcz, niestety okazało się że zapomniał swojej parasolki.Oikawa od razu po wyjściu Iwaizumiego, podbiegł do torby, w której ukrył woreczki i wyciągnął z niej mały worek z kolorowymi tabletkami w środku, wiedział że były to mocniejsze narkotyki, zapłacił za nie więcej niż za inne, najwidoczniej nie bez powodu. „wyglądają słodko..." pomyślał śmiejąc się i włożył trzy do buzi od razu je połykając. Zakaszlał i po chwili usiadł na ziemi zasłaniając swoją twarz, czuł ból głowy, nie był jednak zbyt silny więc po chwili wstał i podszedł do lampki obok której sie położył i po prostu patrzył na nią obserwując jej światło. Zaczął się lekko trząść, przez dziwne uczucie rozchodzące się po jego ciele śmiał się bardziej nie mogąc kontrolować swojego ciała.
Hajime idąc do domu zmoknięty patrzył w kałuże, na które od czasu do czasu nadeptywał, nie mieszkał daleko lecz szedł powoli. Nie przeszkadzał mu nawet deszcz. Po drodze wygrzebywał wspomnienia z Oikawą z czasów dzieciństwa. Często myślał o tym że słowa które nieraz sobie wypowiadali: "nie mogę wytrzymać bez ciebie choćby jednego dnia" teraz mogły stać się zbyt dosłowne. To z jednej strony go bawiło, ale też bardzo się tym przejmował. Naprawdę się o niego martwił.
Brunet siedział w swoim pokoju patrząc na światło i co jakiś czas mocno się śmiejąc przez tabletki, które zaczynały działać. Tego dnia zażył troche więcej, do tego tabletki były mocne.
„Iwa chan jest taki dobry... szkoda że ja nigdy już taki nie będę, chciałbym być szczęśliwy i podziwiany jak kiedyś, miałem wielu przyjaciół... dobrze że Iwaizumi przy mnie jest... ale czy napewno dobrze? Jestem dla niego problemem." zaśmiał się głośno na swoją myśl i po chwili narkotyk zawładnął jego ciałem przez co zaczął się trząść i ból głowy nasilił się na tyle mocno, aby chłopak zemdlał.Hajime wyciągnął klucze i otworzył drzwi do swojego domu, który w przeciwieństwie do domu Oikawy był bardzo czysty i zadbany. Poszedł do łazienki wziąść prysznic i już niedługo później leżał w swoim łóżku z zamkniętymi oczami próbując zasnąć.
Znowu myślał o swoim przyjacielu, zastanawiał się nad tym co w tym momencie robił, chociaż był prawie pewny że brał kolejne używki. Nie chciał żeby tego robił, chciał mu z tym pomóc.
CZYTASZ
I will end it, promise | iwaoi
ספרות חובביםW deszczowy dzień około godziny dziewiętnastej, stał z parasolką przy przystanku, czekając na autobus. Iwaizumi chciał wcześniej odwiedzić przyjaciela, lecz nie mogł przez trening siatkówki. Można było przyznać, że miał idealne życie w poro...