— Nie obiecuj mi czegoś czego nie możesz dotrzymać, doskonale wiem że to dla ciebie nie będzie takie łatwe — westchnął cicho. — będę szczęśliwy nawet jeśli tylko się postarasz nie brać więcej niż jedną — dodał patrząc na niego z lekkim uśmiechem.
Oikawa spojrzał na niego i widząc uśmiech na jego twarzy podszedł wolno do torby w której trzymał narkotyki i wszystkie wysypał na ziemie obok przyjaciela. On naprawdę chciał nie brać już więcej, ale czuł że tego potrzebuje i nie wiedział jak temu zapobiec.
„Nie chcę już tego... ale jednak chcę? To takie dziwne..."— Ja... nie chce już brać, ale nie umiem inaczej... bez tego moje życie byłoby bez sensu — powiedział i zaśmiał sie cicho, wiedząc że gdyby przestał brać i tak nic nie mógłby już osiągnąć, ponieważ wszyscy go już nienawidzili.
— Dlatego jestem tu żeby ci pomóc Tooru
Popatrzył na zawartość torby, która znajdowała się na podłodze po czym wziął całą jej zawartość do kieszeni.
„Lepiej się tego pozbędę, uzależnienie zawsze może z nim wygrać..."— Dziękuje
Uśmiechnął się do niego, lecz inaczej niż zazwyczaj.. Jego uśmiech mówił: "jesteś silny Oikawa, zawsze wierzyłem że ci się to uda".
Oczy drugiego się zaszkliły, kiedy patrzył na uśmiech przyjaciela, był bardziej szczery niż zawsze. Taki jak ten z czasów, kiedy razem byli szczęśliwi w latach szkolnych. Uśmiechnął się i uklęknął przy torbie wyciągając z jej boków ostatni woreczek, tym razem tych bardzo mocnych tabletek. Spojrzał na nie chwile i ścisnął je w dłoni, po czym odwrócił wzrok na chłopaka i podniósł się podając mu je. Poczuł łzy w jego oczach, to wszystko go bolało, czuł że tabletki są mu potrzebne jednak bardzo chciał oddać je i skończyć z tym wszystkim.
— Iwaizumi... ja...
— Nie musisz nic mówic Shittykawa... — zaśmiał się cicho dumny z przyjaciela i przytulił go mocno, przy tym glaskajac jego włosy.
Jego przyjaciel był o wiele bliżej tego by w końcu porzucić to świństwo, co prawda, nie rozstał się z narkotykami na zawsze ale Iwaizumi wiedział jak bardzo się stara. Do końca nie wiedział czy starał się dla niego czy sam dla siebie ale ważne było dla niego to że to robił.
Tooru zaśmiał się słysząc swoją ksywkę wymyśloną kiedyś przez chłopaka i odwzajemnił, mocno się w niego wtulając. Iwaizumi był dla niego bardzo ważny, dobrze o tym wiedział jednak nie był pewny dlaczego czuł się przy nim tak dobrze i dlaczego chciał się dla niego tak bardzo starać. Jego przyjaciel był jedyną osobą która została z nim przez cały tem czas, nawet teraz kiedy walczył z uzależnieniem. Był mu za to niewyobrażalnie wdzięczny.
„Nie chce już tego robić... chce widzieć Iwaizumiego uśmiechniętego tak jak teraz, ten widok jest najlepszy na świecie..."Oddalił się od niego puszczając go i uderzył niechcący ręką w szafkę, przez co na ziemie spadł mały obrazek. Klęknął przy nim i go podniósł, było to ich wspólne zdjęcie z dzieciństwa. Biegali na nim razem po placu zabaw śmiejąc się i trzymając się za ręce, bardzo tęsknił za tamtymi czasami, chciał nawet do tego wrócić, niestety był świadomy że przez używki nie może.
— Iwaizumi... — uniósł głowę patrząc mu w oczy i ściskając zdjęcie w dłoniach. — skończę z tym, obiecuje...
Chłopak popatrzył na Oikawe lekko zdziwiony i spuścił wzrok czując że szklą mu się oczy. Nie chciał żeby Tooru widział jak płacze, nawet jeśli to były łzy szczęścia. Pociągnął nosem i uniósł wzrok ocierając łzy, nie było słów które mogłyby opisać jak się teraz czuł, był po prostu bardzo dumny.
— Jesteś silny Oikawa... Bardzo silny...
Widząc swojego przyjaciela płaczącego od razu podniósł się i lekko uniósł swoją rękę wycierając jego łzy które dalej pojawiały się w kącikach jego oczu. Nienawidził kiedy jego przyjaciel był smutny, wiedział że to przez niego. Mimo że tym razem były to łzy szczęścia, wiedział że Iwaizumi płakał przez to że on nie mógł opanować swojej chęci brania głupich narkotyków.
— Przepraszam... wiem że robisz dla mnie dużo a ja nawet w twoje urodziny nie mogę zrobić nic... rzucę to dla ciebie Iwa chan — odparł i uśmiechnął się lekko po czym go przytulił sam wycierając kilka łez które ciągły się po jego twarzy. — Nie chce byś dalej się mną przejmował, masz swoje życie...
— Oh Oikawa, dobrze wiesz co o tym myślę. Nie zostawię cie, nigdy. Będziesz musiał mnie znosić do końca życia — powiedział i uśmiechnął się kładąc dłoń na jego policzku.
Mógłby mu teraz powiedzieć że go kocha, ale przecież to by zabrzmiało dziwnie. To prawda że brunet był dla niego najważniejszy na świecie ,ale kochał go jak brata nic więcej. Nie chciał żeby zabrzmiało to jak wyznanie jakiejś miłości. Tak było całe życie.
— Przejmowanie się tobą to nie taki koszmar jak myślisz — dodał uśmiechając się szerzej.
Tooru zarumienił się i patrzył w jego oczy czując łzy w swoich, przez to co powiedział Iwaizumi. Cieszył się że chce zostać z nim do końca życie, ale nie rozumiał dlaczego chce zostać z kimś takim jak on. Mógłby robić wiele wartościowych rzeczy zamiast siedzieć z nim w jego ciemnym pokoju, w którym jedynym światłem była lampka podarowana mu przez Iwaizumiego.
— Znajdziesz sobie jakąś dziewczynę i wtedy sam zapomnisz o przychodzeniu tutaj — Zaśmiał się czując ukłucie w sercu przez swoje słowa, wiedział że tak byłoby dla niego najlepiej ale w głębi serca nie chciał żeby drugi go opuszczał.
— Ja i dziewczyny? Jesteś dla mnie ważniejszy niż jakieś tam dziewczyny... — po tych słowach zerknął na zegar i lekko się wzdygnął. — zaraz się spóźnię! Przepraszam, muszę iść ale przyjdę jeszcze później.
Uśmiechnął się i puścił go idąc w stronę wyjścia.
„Zapomniałem mu nawet zrobić śniadania..."— Pa Iwa chan...
Zaśmiał się cicho pod nosem i usiadł na swoim łóżku, czuł rumieńce na swojej twarzy więc złapał się za policzki i lekko uśmiechnął.
„Iwa chan jest świetny... jest ważniejszy niż narkotyki"Położył się opierając głowę o swoje ręce i zamknął oczy, cały czas myślał o chłopaku, nawet zapomniał na chwilę o narkotykach, o których wcześniej myślał cały czas. Jednak kiedy przypomniało mu się to szczęśliwe uczucie po zażyciu kilku kolorowych tabletek, odruchowo sięgnął do kieszeni zapominając że oddał wszystkie Iwaizumi'emu.
„Obiecałem mu... musze wreszcie się opanować..."
CZYTASZ
I will end it, promise | iwaoi
FanfictionW deszczowy dzień około godziny dziewiętnastej, stał z parasolką przy przystanku, czekając na autobus. Iwaizumi chciał wcześniej odwiedzić przyjaciela, lecz nie mogł przez trening siatkówki. Można było przyznać, że miał idealne życie w poro...