*Amelia*22maj2020
Poranek jaki dziś nastał, był zdecydowanie najlepszy od długiego czasu. Ramię Lorenzo obejmowało mnie w pasie pod kołdrą, kiedy odwrócona do niego tyłem, przylegałam do jego ciała.
Chłopak jeszcze spał, bo jego ciało miarowo unosiło się do góry, więc żeby go nie budzić, delikatnie wysmyknęłam się z łóżka. Nie zamierzałam mącić ciszy chłopaka, więc wezmę prysznic później, a teraz udałam się do kuchni.
Usmażyłam górę czekoladowych naleśników, zdążyłam zaparzyć też kawę, zanim chłopak wstał. Zalewałam zmielone ziarna kawy gorącą wodą, kiedy poczułam na sobie ręce zakradającego się chłopaka.
-Wygląda apetycznie. - szepnął, całując mnie przelotnie w ucho. Był to pocałunek prawieże niewyczuwalny. Mogłam go również pomylić z subtelnym muśnięciem mojego ucha, z racji, że cholernie pragnęłam dotyku, tego niegrzecznego chłopaka.
Lorenzo usiadł przy stole, ubrany w zaledwie dół swojego stroju. Zaczęliśmy po chwili jeść w kompletnej ciszy.
-Jak ci się spało? - zadałam najgłupsze pytanie świata, sprzątając nasze naczynia do zlewu.
-Nieziemsko dobrze. Twój materac to afrodyzjak. - zaśmiałam się na celowe pominięcie faktu, że byłam obok.
-Tak tak. - dodałam tylko, wkładając ostatni nóż do zlewu. Zanim mogłam się odwrócić, chłopak już zaatakował mnie od tyłu. Jego ręce wsunęły się delikatnie pod moją koszulkę, przejeżdżając po lini bielizny na biodrze. Sunęły wyżej podciągając moją koszulkę, gdy jego usta delikatnie kąsały moją szyję.
Nie przejmowałam się, że mój tyłek był teraz wystawiony na oczy chłopaka, jedynie w kusych majtkach, bo twarz chłopaka była zatopiona w mojej szyi.Było mi tak cholernie dobrze.
Przechyliłam głowę w bok, żeby dać chłopakowi więcej miejsca do kąsania mojej szyi. Jego ręce skierowały się wyżej, minęły mój płaski brzuch, żebra.. I się zatrzymały.
Zaraz potem wysunęły spod mojej koszulki, a po bliskości jego ciała nie było śladu.
-Przepraszam - usłyszałam. Nie potrafiłam jednak się ruszyć, ani chociażby zdjąć rąk z blatu, więc szepnęłam krótkie:
-W porządku.
Potem atmosfera trochę się zagęściła, gdy siedzieliśmy przy stole, rozmawiając o swoich planach na dzisiejszy dzień. Okazało się, że żadne z nie ma dziś zbyt dużo czasu.
Po około 30 minutach, chłopak zwinął się do pracy, żegnając mnie słowami :Zobaczymy się później, Am.
Proste: Zobaczymy się później, Am.
*Lorenzo
Mimo, że do rozpoczęcia pracy miałem jeszcze prawieże godzinę, a samo dojście do niej zajmuje mi jedyne 15 minut, musiałem wyjść z tej przeklętej kuchni.
Teraz zawsze gdy tam wejdę, będę miał przed oczami Amelię. Amelię przyciśniętą do blatu przed moje ciało i moje pieprzone dłonie błądzące po jej kurewsko idealnym ciele.
Potrzebowałem od Tom'a cholernie dużej dawki pracy, żebym mógł opanować chociażby drżenie ciała, a co dopiero swoje sprośne myśli.
*
O 19.36 wyszedłem z warsztatu ostatecznie, po kilku powrotach, gdy przypominałem sobie, że muszę coś zrobić. Tak naprawdę, cholernie bałem się spotkania z Amelią. Chociaż szczególnie nie wiem czemu.
-Proszę. Proszę.
Odwróciłem głowę na roześmiany głos dochodzący spod ściany warsztatu, którą ja już minąłem i przyjrzałem się postaci w cieniu.
CZYTASZ
Lorenzo (Zakończone)
RomanceKSIĄŻKA MA DUŻO BŁĘDÓW I IRRACJONALNYCH WYDARZEŃ, ZAPRASZAM NA DRUGĄ WERSJĘ TEGO OPOWIADANIA, KTÓRE MOŻNA ZNALEŹĆ NA MOIM PROFILU :) Po dwóch latach odsiadki, Lorenzo wychodzi na wolność. Przenosi się do miasta Ashland w Oregonie by zacząć od nowa...