Rozdział 17

76 5 7
                                    

*Amelia *27maj

Obudziłam się przez pomruki chyba pijanego jeszcze Lorenzo. Nasza pozycja w łóżku dawała dużo do życzenia, zaczynając od tego, że oboje byliśmy w strojach wieczorowych, a kończąc na tym że noga Lorenzo była gdzieś na wysokości mojego brzucha.

Przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, od razu poczułam zawroty głowy. Okej. Tego alkoholu to chyba trochę za dużo, młoda damo, następnym razem kieliszeczek i koniec.

Wzięłam głęboki oddech gdy zapach wina doleciał mi do nosa. Skrzywiłam się i spojrzałam w dół na swoją sukienkę. Plama odznaczała się kolorem, a intensywny zapach winogronu nie zdążył wywietrzeć przez noc. Wstałam więc z łóżka, powolnym krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej koszulkę i spodenki.

Prysznic to było to, czego potrzebowałam. Po prysznicu, choćbyś miał najgorszy poranek świata, zawsze czujesz się lepiej. W tym wypadku było dokładnie tak.

Nadal czułam odór wina, ale to raczej mentalny zapach niż ten prawdziwy. W salonie był bałagan jakich mało, chociaż nie pamiętam, żebyśmy go robili. Sprzątnęłam brudne rzeczy, okryłam kanapę i poukładałam walające się na podłodze poduszki. Potem poszłam do kuchni, duszkiem wypiłam dwie szklanki wody zanim mogłam dalej funkcjonować.

Potrzebowałam dobrego śniadania.

Otworzyłam lodówkę, ale chłodzące pudło Lorenzo nie miało w sobie nic co by mnie ciekawiło, prócz jajek.

A więc jajecznica!

*

-Wstawaj. - mruknęłam leżąc obok Lorenzo. - Jajecznica wystygnie doszczętnie, Enzo.

-Jeszcze momencik. - wybełkotał nadal śpiąc.

-Lorenzo, mówię poważnie. Wstawaj. - zaśmiałam się mówiąc trochę głośniej niż poprzednim razem. Lorenzo otworzył oczy, ale zaraz z powrotem je zamknął.

-Zasłoń rolety.

-Są zasłonięte. - prychnęłam. Ściągnęłam z chłopaka kołdrę, ale jemu nie robiło to różnicy i dalej spał z dłońmi na twarzy. - Wstawaj, Enzo. Śniadanie wystygnie całkowicie.

-Już dobrze, dobrze. - mruknął podnosząc się do pozycji siedzącej- Wstałem. Widzisz? A teraz wyjdź, chcę się ubrać.

-Mam wyjść? - zaśmiałam się unosząc brew.

-Tak. Trochę prywatności. - fuknął obrażony.

*

Byłam już w trakcie pałaszowania śniadania, kiedy Lorenzo wszedł do kuchni. Usiadł od razu przy stole i zaczął jeść swoją porcję.

-Jak się czujesz? - zapytał upijając łyk kawy.

-Dobrze. A ty?

-Dobrze.

Po skończonym śniadaniu zdecydowaliśmy się ustalić jakiś plan dnia. Nie ukrywam, że cholernie ucieszył mnie fakt, że Lorenzo kolejny dzień zamierza spędzić ze mną.

-Może pójdziemy po prostu do kina. - odezwał się po godzinnej debacie Lorenzo.

-A co grają?

-Przecież nie jestem jasnowidzem, Am. Sprawdź program w necie. - zaśmiał się, chociaż wiem, że w myślach dziękuję Bogu, że przestałam w końcu mówić 'Nie'.

Okazało się, że grają dziś same hity akcji, więc oboje mega ucieszeni, kupiliśmy bilety internetowo na 'Inferno'. Może film będzie dobry.

*

Lorenzo (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz