*Amelia *27maj
Obudziłam się przez pomruki chyba pijanego jeszcze Lorenzo. Nasza pozycja w łóżku dawała dużo do życzenia, zaczynając od tego, że oboje byliśmy w strojach wieczorowych, a kończąc na tym że noga Lorenzo była gdzieś na wysokości mojego brzucha.
Przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, od razu poczułam zawroty głowy. Okej. Tego alkoholu to chyba trochę za dużo, młoda damo, następnym razem kieliszeczek i koniec.
Wzięłam głęboki oddech gdy zapach wina doleciał mi do nosa. Skrzywiłam się i spojrzałam w dół na swoją sukienkę. Plama odznaczała się kolorem, a intensywny zapach winogronu nie zdążył wywietrzeć przez noc. Wstałam więc z łóżka, powolnym krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej koszulkę i spodenki.
Prysznic to było to, czego potrzebowałam. Po prysznicu, choćbyś miał najgorszy poranek świata, zawsze czujesz się lepiej. W tym wypadku było dokładnie tak.
Nadal czułam odór wina, ale to raczej mentalny zapach niż ten prawdziwy. W salonie był bałagan jakich mało, chociaż nie pamiętam, żebyśmy go robili. Sprzątnęłam brudne rzeczy, okryłam kanapę i poukładałam walające się na podłodze poduszki. Potem poszłam do kuchni, duszkiem wypiłam dwie szklanki wody zanim mogłam dalej funkcjonować.
Potrzebowałam dobrego śniadania.
Otworzyłam lodówkę, ale chłodzące pudło Lorenzo nie miało w sobie nic co by mnie ciekawiło, prócz jajek.
A więc jajecznica!
*
-Wstawaj. - mruknęłam leżąc obok Lorenzo. - Jajecznica wystygnie doszczętnie, Enzo.
-Jeszcze momencik. - wybełkotał nadal śpiąc.
-Lorenzo, mówię poważnie. Wstawaj. - zaśmiałam się mówiąc trochę głośniej niż poprzednim razem. Lorenzo otworzył oczy, ale zaraz z powrotem je zamknął.
-Zasłoń rolety.
-Są zasłonięte. - prychnęłam. Ściągnęłam z chłopaka kołdrę, ale jemu nie robiło to różnicy i dalej spał z dłońmi na twarzy. - Wstawaj, Enzo. Śniadanie wystygnie całkowicie.
-Już dobrze, dobrze. - mruknął podnosząc się do pozycji siedzącej- Wstałem. Widzisz? A teraz wyjdź, chcę się ubrać.
-Mam wyjść? - zaśmiałam się unosząc brew.
-Tak. Trochę prywatności. - fuknął obrażony.
*
Byłam już w trakcie pałaszowania śniadania, kiedy Lorenzo wszedł do kuchni. Usiadł od razu przy stole i zaczął jeść swoją porcję.
-Jak się czujesz? - zapytał upijając łyk kawy.
-Dobrze. A ty?
-Dobrze.
Po skończonym śniadaniu zdecydowaliśmy się ustalić jakiś plan dnia. Nie ukrywam, że cholernie ucieszył mnie fakt, że Lorenzo kolejny dzień zamierza spędzić ze mną.
-Może pójdziemy po prostu do kina. - odezwał się po godzinnej debacie Lorenzo.
-A co grają?
-Przecież nie jestem jasnowidzem, Am. Sprawdź program w necie. - zaśmiał się, chociaż wiem, że w myślach dziękuję Bogu, że przestałam w końcu mówić 'Nie'.
Okazało się, że grają dziś same hity akcji, więc oboje mega ucieszeni, kupiliśmy bilety internetowo na 'Inferno'. Może film będzie dobry.
*
CZYTASZ
Lorenzo (Zakończone)
RomanceKSIĄŻKA MA DUŻO BŁĘDÓW I IRRACJONALNYCH WYDARZEŃ, ZAPRASZAM NA DRUGĄ WERSJĘ TEGO OPOWIADANIA, KTÓRE MOŻNA ZNALEŹĆ NA MOIM PROFILU :) Po dwóch latach odsiadki, Lorenzo wychodzi na wolność. Przenosi się do miasta Ashland w Oregonie by zacząć od nowa...