,,Turniej Żywiołów część 2"

20 5 2
                                    

Wchodząc do domu Omy nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zakrwawione ciało babci leżało na podłodze ,a przez okno w pośpiechu uciekała jakaś damska postać. Ze łzami w oczach podbiegłam do ciała Omy ,która już ledwo oddychała.
-,,Qiyana ,musisz wygrać turniej kochanie. Zrób to dla mnie ,ale przed wszystkim dla siebie. Pokaż kto tu rządzi!"- Powiedziała umierająca Ome.
-,,Ale ja nie potrafię , nie dam sobie rady. Babciu proszę nie zostawiaj mnie..."- Odpowiedziałam płacząc.
-,,Dasz radę , ja w ciebie wierze i już zawsze będę przy tobie..."- To było ostatnie co od niej usłyszałam.
Nie mogłam powstrzymać łez mimo mych starań. Oma była jedyną osobą ,która kochałam ,a teraz już jej nie ma!

Przez następne pół godziny leżałam przy Ome ,płakałam i wspominałam te wszystkie wspaniałe chwile ,które z nią przeżyłam. W końcu do domku wpadła służba z rodzicami. Jednak oni nie przejęli się tym zdarzeniem za bardzo ,ponieważ przez ostatnie lata jej życia była w ich oczach uznawana za piąte koło u wozu. Tylko dla mnie liczyło się jej życie i teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo. Była dla mnie wsparciem jak nikt inny. Nigdy nie wybaczę tego osobie ,która ją zabiła i zemszczę się choćby nie wiem co! Potem służba owinęła ciało i je zabrała.

Po południu pochowałam babcię pod jej domem i obiecałam sobie ,że wygram ten turniej dla Ome oraz to właśnie dla niej zasiądę na tronie królestwa. Oczywiście też dla mnie , ale postanowiłam ,iż nie mogę jej zawieść. Na pewno nie chciałaby żebym popadła w depresję po jej śmierci ,ale aby mnie to zmotywowało i faktycznie tak jest.

Jak wróciłam do pokoju bardzo długo zastanawiałam się kto to był ,ale nikt mi nie przychodził do głowy. Nieważne kto niechaj wie , że zapłaci są tę zbrodnię własnym życiem ,już ja tego dopilnuję. Kiedy zrobiło się już późno to starałam się szybko pójść spać ,żeby być wypoczęta na następną konkurencję ,ale nie mogłam przestać myśleć o tym , że Ome już ze mną nie ma. Po czasie udało mi się zasnąć i miałam koszmary o tym przestępcy. To było okropne...

Następnego dnia od rana czułam się strasznie. Jeszcze bardziej dobijało mnie to ,że poza mną nikt nie przejmował się śmiercią starej Ome i nikt nie próbuje się dowiedzieć kto ją zabił. Jak tak mogą? To był członek rodziny ,a oni tak się zachowują? Nie mogę w to uwierzyć...

   W następnej konkurencji walczyłyśmy pomiędzy sobą na szczycie aktywnego wulkanu i mogłyśmy używać tylko ognia. Nie czułam się na siłach do pojedynku i myślałam czy by się nie wycofać. Na szczęście tego nie zrobiłam ,bo zmotywowała mnie moja obietnica. Powtarzałam sobie , że jestem najlepsza i rzeczywiście tak jest ,ale po tym wszystkim tego nie czułam.

Walka nie trwała długo ,bo może 20 minut? Raz Talor prawie mnie sparzyła przy czym by mnie znokautowała ,ale moja złość do mordercy Omy sprawiła ,że to ja ją znokautowałam i to właśnie ona dzisiaj odpadła. To dobrze bo była najsilniejszym ogniwem z wszystkich sióstr poza mną oczywiście.
Za to , że to ja powaliłam Talor dostałam wskazówkę na temat następnej rundy i bukiet róż. Po potyczce odwiedziłam grób Omy ,aby opowiedzieć jej o moim zwycięstwie. Uznałam iż warto położyć kwiaty na grobie Ome ,żeby miała jakąś cześć nagrody za moje zwycięstwo. Należy jej się to ,bo to w końcu ona mnie nauczyła tego co najważniejsze w walce i mnie szkoliła poza treningami.

Następna rundę polegała na walce na niezaklęte ostrza. Ta ,która została pierwsza mocniej zraniona ,odpadała. Tym razem poleciała Rayana. Nathalie mocno podcięła jej lewa nogę i musiała jechać do do zielarki i uzdrowicielki ,żeby jej pomogły. Teraz w turnieju zostałam tylko ja,  Nathalie oraz Kana. Tym razem to nie ja znokautowałam ,wiec musiałam się obejść bez wskazówki co do następnego zdania. W między czasie powoli zaczęła mi mijać żałoba po stracie Ome i coraz bardziej doceniałem to co dla mnie poświęciła. Jestem idealna również dzięki niej.

Kolejnego dnia czekał nas półfinał tego wielkiego wydarzenia ,zatem starałam się jak najbardziej przygotować. Nie miałam przewagi bo to Nathalie wiedziała co nas czeka ,a nie ja. W tym zadaniu nie musiałyśmy w żaden sposób walczyć ,ale pokazać nasz styl i umiejętności w posługiwaniu się ostrzem. Miałam tylko godzinę na przygotowanie występu ,więc musiałam się postarać i wykazać kreatywnością. Ostatecznie mój pokaz był najlepszy ,zresztą kto by się tego spodziewał , bo ja tak. Najgorzej poszło Kanie więc w finale na smierć i życie musiałam zawalczyć z Nathalie. Tak jak już kiedyś wspominałam najbardziej ją lubię z wszystkich sióstr ,ale nie spodziewałabym się ,że to z nią będę walczyć w jutrzejszym finale.

Następnego dnia byłam pełna sił i energii. Gdzieś z tyłu głowy wiedziałam ,że mogę dzisiaj zginąć ,ale nie zadręczałam się tym oraz śmiercią Ome. Każda z nas wiedziała ,iż jest szansa na to ,że umrze ,ale godziliśmy się na to biorąc udział w turnieju. Po wszytskich przygotowaniach była pora na ostateczny , finałowy pojedynek.

W końcu rozpoczęła się walka na wszystkie żywioły w centrum areny. Podczas bitwy czułyśmy do siebie respekt jednocześnie bojąc się śmierci. Ostatecznie stwierdziłam ,iż nie mam nic do stracenia i aktualnie poza zemsta na mordercy Ome ,tylko na tym mi zależy ,więc zaatakowałam. Najpierw stworzyłam dużo wysokiej trawy ,żeby zdezorientować Nathalie ,a potem błyskawicznie przy użyciu wody zamroziłam ją w bryle lodu. Sędziowie uznali to za nokaut zatem ostatecznie wygrałam. Ale jeszcze nie pora świętować bo najpierw przegrany musiał dostać swoją karę...

-,,Zrób to , zasłużyłaś sobie na wygraną i tak czułam ,że nas pokonasz."- Powiedziała z pogodzonym do porażki tonem Nathalie.
-,,Byłaś dzielna i też wspaniałe ci szło."- Westchnęłam zdruzgotana.
-,,Pora to zakończyć. Niech żyje Qiyana , zwyciężczyni Wielkiego Turnieju Żywiołów!"- Wykrzyknęła Nathalie.
-,,Żegnaj..."- Mówiąc to odcięłam Nathalie szyję ,żeby umarła szybko i bez bólu.
Była naprawdę dzielna rywalką. Służba zabrała jej ciało i ją pochowano. Przy pogrzebie była obecna tylko rodzina.

Potem już było tylko moje ogromne szczęście , nagrody , oklaski i wiele innych wspaniałych rzeczy. Czulam się tak wspaniałe jak nigdy dotąd, wygrałam wielki turniej. Momentami odczuwałam jak Oma na mnie patrzy i jest ze mnie dumna jak nigdy. Sama też byłam. Następnie otrzymałam czek z milionem ,klucze do willi w Ixacoan i podpisane pozwolenie na startowanie w wyborach na Cesarzową. Po otrzymaniu nagród udałam się na grób Omy ,żeby wszystko ze szczegółami jej opowiedzieć. Czułam ,że mnie słucha i nadal jest ze mnie zadowolona jak każdy.

Przed wielką Imprezą na cześć zwyciężczyni ,czyli mnie ,zwołano obradę rodzinną ku czci Nathalie i na cześć mojej wygranej. Wszyscy mi najpierw pogratulowali i cieszyli się moim szczęściem ,ale potem opłakiwaliśmy Nathalie. Rodzice byli najbardziej zasmuceni ,ale wiedzieli ,iż któraś z nas odejdzie po turnieju i zgodzili się na to. Nagle niespodziewanie ona krzyczącym tonem przyznała się do tej strasznej zbrodni.

Czy ego może prowadzić do sukcesu?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz