,,Nic już mnie tu nie trzyma"

20 6 2
                                    

Nikt nie spodziewał się tego co się właśnie wydarzyło. Podczas obrady nagle ona przyznała się do zabicia Ome. Catrin wstała i z płaczem wykrzyknęła ,że to zrobiła. Wszyscy w ciszy się na nią patrzyli jak wryci. W końcu ze łzami w oczach przerwałam tą ciszę i rzuciłam się na siostrę. Próbowałam ją poddusić ,ale na jej szczęście szybko nas rozdzielono. Zawsze nienawidziłam Catrin ,ale za nic w świecie bym się nie spodziewała ,że jest w stanie zabić Ome. Rodzice byli w największym szoku z nas wszystkich ,bo wiedzieli co się teraz musi zdarzyć. Mimo tego ,że nikogo poza mną życie Omy nie do końca obchodziło to i tak to morderstwo ,a prawo mówi ,kiedy potomek zabije innego członka rodziny ( to co ja zrobiłam na turnieju się nie liczy ,bo to oficjalne wyrządzenie sportowe) musi zostać wyrzucony z domu.

Catrin długo tłumaczyła ,że zabiła Ome tylko dla tego ,żeby się na mnie zemścić ,bo się na nią uwzięłam w pierwszej rundzie. Jednak to w żadnym stopniu nie usprawiedliwia jej czynu. Rodzice nie mogli przestać płakać. Jedną córkę stracili ,druga wyjeżdża ,a trzecią muszą wyrzucić. Byłoby mi ich szkoda ,ale już nie obchodzi mnie co ich tu czeka. Catrin spakowała się i opuściła teren posiadłości uciekając gdzieś w las. Wszystkim było smutno ,iż odchodzi. Oczywiście mi nie było ,nadal uważam, że sobie na to zasłużyła.

Skoro Catrin się wyniosła uznałam ,że na mnie też już pora. Jutro z samego rana wyruszam do Icacoanu. Rodzina oczywiście próbowała mnie powstrzymać ,ale nie mieli na to wpływu. Nie wiem o co im chodzi ,w końcu mam tam już dom i pieniądze. Co prawda ,żeby wystartować na cesarzowa muszę mieć kampanie ,asystentów i takie tam. Fajnie by było też znaleźć jakichś przyjaciół. Rodzice więzili nas za murami rezydencji ,więc poza Omą i Eugeniuszem nie miałam przyjaciół. Nie mam zielonego pojęcia jak się zawiera przyjaźnie ,ale będąc mną ,zwłaszcza po wygraniu turnieju ,pewnie nie będzie to trudne. Kto by nie chciał mieć takiej przyjaciółki jak ja?

Rano byłam już spakowana. Eugeniusz zajmował się tym cały poprzedni wieczór. Po tym jak zjadłam śniadanie wzięłam manatki do korytarza i pożegnałem się ze wszystkimi. Najbardziej rozkleił się Eugeniusz ,bo w końcu był moim prywatnym służącym. Znamy się od mojego urodzenia i nie łatwo mi było się z nim rozstać. Mimo tego wiedziałam ,że muszę jechać jeśli chcę ,aby moje marzenia stały się rzeczywistością.

Jeszcze przed opuszczeniem posiadłości poszłam odwiedzić grób Omy. Porozmawiałam z nią trochę. Czułam ,że cieszy się z mojego sukcesu i napewno nie chciałaby ,żebym zaprzepaściła taką szansę z powodu ,że ona tu mieszkała. W końcu mam już 17 lat i nie powinnam zostawać w domu i rezygnować z marzeń ze względu na przywiązanie czy rodzinę. Postawiłam orchideę na grobie babci i się pożegnałam. Po długich pożegnaniach ze wszystkimi była najwyższa pora na opuszczenie domu.

-,,Żegnaj Qiyano ,obyś spełniła marzenia i powodzenia!"- Hurem wszyscy wykrzyknęli.
-,,Też żegnajcie ,postaram się was odwiedzać."- Odpowiedziałam.
Nareszcie wyruszyłam na moją wędrówkę do stolicy ,niestety pieszo. Rodzice cenią w sobie prywatność ,więc przeprowadzili się dość daleko od stolicy ,żeby mieć ciszę i spokój. Z jednej strony to dobrze ,bo wychowywałam się w spokoju na uboczu Imperium ,ale z drugiej mam teraz prawie 200 km do przejścia z wszystkimi bagażami. Pisałam się na to wyruszając na tą podróż ,ale moim zdaniem to mała cena za spełnienie marzeń i celów.

Po 3 godzinnej przeprawie przez ścieżkę do samego Ixacoan ,zatrzymałam się w małej knajpce przy drodze żeby zjeść i odpocząć. W menu nie było tego samego co serwował nasz kucharz ,ale jak na knajpkę przy srodze nie było źle. Zamówiłam sobie pieczoną piranię z sałatką ,a do picia sok owocowy. Trochę czekałam na to jedzenie ,ale było warto ,czego się nie spodziewałam. Kelner ,który mnie obsługiwał był dla mnie bardzo uprzejmy ,a kiedy dowiedział się kim jestem poprosił o autograf. Dałam mu lekki napiwek ,bo był miły jak na kelnera w godzinach popołudniowych. Poza tym na coś muszę wydać mój milion.

Po obiedzie trochę odpoczęłam i z powrotem wyruszyłam w drogę. Dużo ludzi mnie rozpoznawało ,więc musiałam się co chwilę zatrzymywać się na podpisanie autografu i krótką rozmowę. Zazwyczaj nie marnowałabym na to czasu ,ale czasami warto się zatrzymać ,żeby usłyszeć jaka się jest wspaniała. Po czasie przestałam to robić ,bo chciałam dotrzeć do stolicy maksymalnie w 2 dni.

Kiedy zrobiło się już ciemno ,byłam w połowie drogi. Niedaleko był motel ,więc mogłam tam przenocować. Nie dostałam żadnej zniżki ze względu na moją osobę ,co mi się nie spodobało. Pokój był mały i ciasny ,ale nie miałam innej opcji. Umyłam się, zjadłam jakąś przekąskę ,która przygotował mi kucharz. Łóżko o dziwo było całkiem wygodne i dlatego ,że byłam zmęczona szybko zasnęłam.

Obudziłam się mniej więcej odpowiednio czyli o 9.00. Zabrałam swoje rzeczy co zajęło mi trochę ,ponieważ miałam ich dużo. Poszłam do recepcji zapłacić. Nie wyszło dużo ,bo to mały i skromny motel ,co nie zmienia faktu ,że darmowy. Jak już zapłaciłam i wychodziłam wtedy ujrzałam jego...

Czy ego może prowadzić do sukcesu?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz