,,Ixacoan ,wielka stolica"

15 4 2
                                    

Wtedy ujrzałam jego. Pewien ładny chłopak stał przy wyjściu z motelu i z kimś rozmawiał. Nagle poczułam coś czego nigdy wcześniej nie odczuwałam. Zarumieniłam się i nie mogłam przestać się na niego patrzeć. Oma opowiadała kiedyś ,że to się nazywa zauroczenie i ona właśnie tak poznała Anu (dziadka).
Chciałam do niego podejść się poznać ,ale jakoś się zawstydziłam i zblokowałam.

Nagle on odwrócił się w moją stronę i na mnie spojrzał. Kiedy zorientował się kim jestem podszedł w moją stronę. Cała zaczęłam się pocić.
-,,Hej ,to przypadkiem nie ty jesteś ta Qiyana ,która wygrała turniej w tej dekadzie?"- Spytał chłopak.
-,,Tak ,to ja."-Odpowiedziałam zawstydzona.
-,,Miło mi cię poznać , jestem Khao. Nie powinnaś być w stolicy?"- Dalej mówił chłopak.
-,,Właśnie tam idę ,tylko nocowałam tutaj."-Westchnęłam dalej zawstydzona.
-,,Ja też tam idę. Może chcesz iść razem? Mieszkam w stolicy , pokazałbym ci jakieś fajne miejsca po drodze ,w mieście i w ogóle."- Odważnie zapytał Khao.
-,,W sumie czemu nie. Chętnie poznam parę miejsc w stolicy i nie tylko."- Zgodziłam się.

Po chwili rozmowy wyruszyliśmy w drogę. Zachował się jak dżentelmen ,bo wziął część moich bagaży. Na początku milczeliśmy ,ale potem on się rozgadał. Ma 19 lat i trzech braci. Mieszka na obrzeżach stolicy i też pochodzi z szlacheckiej rodziny. Potem ja mu trochę odpowiedziałam o sobie. Opowiadałam o siostrach , o Omie , i o tym jak wygrałam turniej . Miło mi się z nim rozmawiało i czas mijał przez to szybciej. Nie mógł uwierzyć w część tego co opowiadałam ,ale jestem taka wspaniała ,iż niektóre rzeczy , które robię zdają się niemożliwe.

Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się w ruinach dawnej stolicy i trochę pozwiedzaliśmy. Interesuje się historią ,zatem sporo o tym miejscu wiedział i mi opowiedział co nieco. Polubiliśmy się i ja czułam się jak nigdy. Był to mój pierwszy przyjaciel ,a kto wie czy nie był kimś więcej. Potem ruszyliśmy dalej ,bo byliśmy już niedaleko.

W końcu dotarliśmy do Icacoanu. Miasto wyglądało wprost zadziwiająco. Khao pokazał mi kilka ślicznych miejsc. Były to różne zabytki ,wielkie fontanny ,ale nic nie przebije długich uliczek z najdroższymi sklepami. Chciałam od razu do nich iść ,ale umówiliśmy się na potem na zakupy i kolację.

Po długim zwiedzaniu odprowadził mnie pod posiadłość i poszedł do domu. Willa była przepiękna. Wisiało tam wiele moich zdjęć na ścianach ,a na środku w holu stał mój pomnik. W moim pokoju stało dwuosobowe łóżko i wielka szafa na ubrania. Wiedziałam ,że po dzisiejszym zakupach w części się zapełni. Zapoznałam się z służbą , która tak na marginesie była bardzo uprzejma i mnie komplementowali. Dom posiadał własną arenę do trenowania żywiołów i trenera personalnego. Od razy umówiłam się z nim na treningu trzy razy w tygodniu.

Po tym jak się rozpakowałam robiło się już ciemno ,więc musiałam coś ubrać na spotkanie z Khao. Nie chcę zapeszać ,ale chyba się zakochałam. Moja stylistka pomogła mi wybrać najlepsze ubrania. Jak już się uszykowałam Khao czekał na mnie pod posiadłością.
-,,Wow, wygalasz przecudownie!"- Wykrzyknął jak mnie zobaczył.
-,,Dzięki ,miło mi. Ty też."- Odpowiedziałam z rumieńcami na twarzy. Po chwili rozmowy poszliśmy na zakupy.

Odwiedziliśmy dużo najlepszych sklepów i pokupowaliśmy sobie wiele wspaniałych ubrań i ozdób do posiadłości. Trochę za to wszystko zapłaciłam ,ale było warto. Khao bardzo mi doradzał , co doceniam. Potem poszliśmy do paru sklepów dla niego i też sobie kupił trochę rzeczy. Między innymi śliczny ,niebieski garnitur. Odnieśliśmy zakupowy do domów i spotkaliśmy się z powrotem w restauracji na kolacje.

Restauracja ta była położona na podświetlanym nocą jeziorze w centrum. Nazywała się ,,Bon De La Lake" chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Chciałam za nas zapłacić ,ale uparł się ,że to on stawia. Wzięłam makaron ze sosem krewetkowym ,a on zamówił steka z pieczarkami. Ustaliliśmy ,że weźmiemy do picia jakieś wino. W końcu musieliśmy mieć czym wznieść toast za naszą znajomość. Dawno się nie bawiłam tak dobrze jak tego wieczoru. Khao jest inteligentnym człowiekiem ,więc przyjemnie się z nim rozmawia. Sporo rozmawialiśmy , zjedliśmy jedzenie ,które było bardzo dobre i wypiliśmy razem wino. Wiem ,że jeszcze nie jestem pełnoletnia ,ale nic mi się nie stanie jak raz na jakiś czas się napiję alkoholu.

Następnie musieliśmy na chwilę pójść do jego domu ,ponieważ kelner przez przypadek rozlał na niego jakiś napój i musiał się przebrać. Kiedy byliśmy już na miejscu chciałam zaczekać na dworze ,ale on nalegał ,żebym weszła do środka i poznała jego rodzinę. Byli dla mnie bardzo mili i uważali mnie za sławną. Wydaje mi się ,że jego rodzice czuli z niego dumę ,że wreszcie poznał jakąś dziewczynę. Teraz nie żałowałam ,że weszłam ,bo fajnie było ich poznać.

Pod koniec naszego spotkania poszliśmy na spacer po miejscowym parku. Atmosfera była doprawdy magiczna ,bo porozwieszane były różne kolorowe światełka na drzewach. W końcu usiedliśmy na ławce przy jakiejś fontannie.
-,,Jest tu naprawdę romantycznie nie sądzisz?"-spytał mnie Khao.
-,,Tak ,i to jak bardzo..."

Czy ego może prowadzić do sukcesu?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz