Od czasu spotkania z Hajime minął tydzień. W tym czasie siedziałem trochę w szpitalu kiedy doprowadzali mnie to stanu użytku a potem całe dnie byłem w domu. Na szczęście mieszkam sam więc nikt mi nie przeszkadzał
Moim jedynym zajęciem było leżenie i nawracający płacz. Tak się starałem...robiłem wszystko aby mnie polubił a on? Dał mi tą cholerna nadzieje na pierwszą w moim życiu przyjaźń a potem nasłał na mnie swoich przyjaciół przez których miałem operacje nosa. To bardzo mnie zabolało
Dlaczego to zrobił? Co poszło nie tak? Gdzie popełniłem błąd?
Po policzkach znowu zaczęły spływać mi gorzkie łzy. Robiło mi się nie dobrze na samą myśl że jutro muszę już iść do szkoły. Wcześniej cieszyłem się idąc tam, bo na przerwach widziałem Hajime. Prawda była taka że od początku tej szkoły przyciągnął mój wzrok. Tak emanował nadzieją że aż mnie do niego ciągnęło
Niestety byliśmy w osobnych klasach i to spowodowane było moim niefartem. Za dużo było chętnych do jednej klasy więc podzielili to na pół i stworzyli drugą. Tak żałuje że nie wylądowałem w klasie z nim...może inaczej by się to wszystko potoczyło
+++++++++
Z nałożonym kapturem siedziałem pod jednym z drzew na szkolnym podwórku. Twarz bolała mnie niesamowicie a kiedy przypominał mi się ten zimny wzrok Hajime, bolała jeszcze bardziej. Dosłownie nikt nie zainteresował się tym że nie było mnie tydzień i mam opatrunki na twarzy. Każdy ma mnie gdzieś, jestem dla nich jak powietrze
Nagle zauważyłem mój obiekt westchnień idący z osobami które doprowadziły mnie do tego stanu. Normalnie bym się schował i z ukrycia go obserwował jednak teraz to już nie miało znaczenia. Jedynie spod kaptura patrzyłem na niego tęsknie. Miałem tylko jedno marzenie. Chciałem aby się ze mną przyjaźnił. Aby rozmawiał ze mną i uśmiechał się do mnie, tak jak to robi w stosunku do innych
Rozmawiając ze sobą podeszli do ławki która była niedaleko mnie i usiedli. Chcąc nie chcąc słyszałem o czym rozmawiają
-Hajime jak było na twojej randce?
-Chyba całkiem nieźle. Może w końcu coś z tego będzie
Zacisnąłem pięści i wstałem. Mam dosyć. Czułem jakbym się miał rozpłakać a potem umrzeć z rozpaczy. Hajime nawet mnie nie zauważył
Dla niego też jestem jak powietrze. Łudziłem się że też mógłbym z nimi siedzieć i rozmawiać. Spędzać miło czas chociaż jako przyjaciele. Na co ja w ogóle liczyłem? Jestem śmieciem, to jasne że nikt nie chce się ze mną przyjaźnić
Każda moja próba poznania kogoś kończyła się tym samym. Kilka razy już byłem bity przez samo podchodzenie do ludzi a potem robiłem za klasową ofiarę nad którą się wszyscy znęcali. Dlatego w tej szkole się w ogóle nie wychylałem. Chciałem sprawiać wrażenie zwykłego, nudnego ucznia który po prostu lubi być sam. Jednak myślami ciągle uciekałem do mojego małego świata gdzie mam przyjaciół, mogę się szczerze uśmiechać a Hajime jest przy mnie. Miałem szanse aby się to wydarzyło. Miałem szanse na przyjaźń z nim ale ją zmarnowałem
Teraz nie mam już jak do niego podejść. Na pewno gdy to zrobie, dostane w twarz a jestem pewny że jeszcze kilka kopniaków w głowę i padne. Może to jest jakiaś opcja...myślałem o tym aby do niego podejść i pocałować. Aby chodź przez chwilę poczuć jego usta a potem dać się zatłuc na śmierć jednak to byłby stres dla Hajime a tego nie chce
Dzwonek wyrwał mnie z zamyślenia. Powoli wszedłem z powrotem do szkoły. Nie miałem siły iść do klasy i znowu słuchać tych bredni. I tak sie przecież na niczym nie skupie więc po co to wszystko? Jest bez znaczenia tak jak moje życie
Idąc tak do klasy poczułem że ktoś się we mnie wpatruje. Tak rzadko się to dzieje że już idzie to wyczuć. Odwróciłem głowę i zza ramienia widziałem Hajime. Stał sam między przechodzącymi ludźmi. Najwidoczniej zatrzymał się a jego koledzy już poszli. Czułem jakby dookoła nas było pusto. Tylko on i ja wpatrujący się w siebie. Jego wzrok był dosyć dziwny, tak jakby bez słów chciał powiedzieć "Wybacz mi". To pierwszy raz kiedy zauważył mnie na korytarzu. Czemu ten pierwszy raz musi być akurat taki?
Spuściłem wzrok i poszedłem dalej szybkim krokiem. Nie chce na niego patrzeć, to jedynie mnie dołuje. Jednak w środku mnie miałem małą nadzieje że podejdzie do mnie i mnie zatrzyma ale to się nie stało. Rozeszliśmy się w swoje strony
To był ostatni raz kiedy na mnie spojrzał, ostatni raz kiedy mnie zauważył. To wszystko moja wina, mogłem to inaczej zacząć. Wszechświat jednak nie chciał pozwolić nam na bycie razem
Z jednej strony czułem się strasznie, to tylko i wyłącznie moja wina ale czy na pewno? Hajime udawał że mnie lubi aby napuścić na mnie tych dwóch idiotów. Specjalnie dał mi nadzieje aby potem zdeptać moje serce i doprowadzić do płaczu. Pomyliłem się co do niego? Wyglądał na takiego miłego i przyjaznego. Ma cudowny uśmiech i tą ogromną aurę nadziei. Wydawał mi się idealny i nieosiągalny ale nie samo patrzenie na niego mi nie wystarczało
Nie mam za wiele celów w życiu. Jedynym marzeniem dla mnie było to aby on mnie polubił a może nawet więcej niż lubił ale teraz? Teraz mój jedyny sens życia znikł na zawsze. Jedyne co trzymało mnie przy życiu zanikło, nigdy już tego nie odzyskam...nie mam szans na bycie szczęsliwym
Do głowy zaczęły mi uderzać różne myśli. Skoro straciłem sens swojego życia i jedyną nadzieję jaką miałem, czy nie powinienem tego zakończyć? Rzeczy bez sensu istnienia są bezużyteczne i sie je wyrzuca
Długo kłóciłem się z samym sobą. Czy jest jeszcze nadzieja i powinienem się starać, czy odpuścić i się nie łudzić? Jednak złych scenariuszy było zbyt wiele....nie wytrzymam tego dłużej
Na ciele zaciskały mi sie sznury własnej rozpaczy. Rozrywały mnie z każdej strony
Ale jeden z nich zakończył ten smutek