Rozdział XXXV

2.9K 110 3.5K
                                    

Ten z alternatywnym zakończeniem

HURTING AND HEALING

FABIENNE

Fabienne promieniała szczęściem. Czuła, że ma wszystko. Choć żal jej było opuszczać Hogwart, ekscytowała się myślą, że następnego wieczoru będzie z ukochanym w rodzinnym domu, gdzie przed całą rodziną zadeklarują swoją miłość.

– Fabi, ale Ty masz dziś apetyt. – zauważyła Jane – Gdybyś nie była taka szczuplutka, pomyślałabym, że jesteś w ciąży. – dodała rozbawiona

Blondynka niemal zakrztusiła się pieczonym ziemniaczkiem, szybko jednak doszła do siebie i zaśmiała się nerwowo. Kątem oka dostrzegła zmianę na twarzy Priscilli. Dziewczyna wyglądała na porządnie skonfundowaną, jakby usilnie próbowała przypomnieć sobie o czymś, co wyleciało jej z głowy.

Przy stołach toczyły się ożywione rozmowy.

– Wyjdź ze mną. – powiedział jej Tom na ucho, kiedy skończyła jeść ciasto, chyba trzecie z kolei

Dziewczyna pokiwała głową i dopiła herbatę, po czym razem wstali od stołu. Od razu poczuła gwałtowny ruch dzieci. Wykazywały aktywność, kiedy jadła.

– A gołąbeczki gdzie idą? – spytała Nicolette, trącając łokciem Elisabeth

Fabienne spojrzała na przyjaciółki z uśmiechem.

– Zaraz wracam. – powiedziała pewnie, łapiąc Toma za rękę

Chłopak dość pośpiesznie wyprowadził ją z Wielkiej Sali.

– Za chwilę będzie padać. – oznajmił

– Co Ty mówisz, niebo wyglądało pięknie. – powiedziała zdziwiona

A jeszcze bardziej była zdziwiona, kiedy Tom zaczął prowadzić ją w stronę wyjścia. Zanim jednak zdążyli opuścić zamek, blondynka usłyszała wołanie Jane, więc zatrzymała się i odwróciła w jej stronę.

– Fabienne, gdzie idziesz? – spytała niebieskooka – Chór ma się zaraz zebrać do kolejnego występu, ta piosenka...

– Wracaj do środka, Walsh. – przerwał jej pośpiesznie Tom, robiąc krok w jej kierunku

Jane zamilkła z lekko uchylonymi ustami, a blondynka spojrzała zaskoczona na chłopaka. Ten za to patrzył ponad ramieniem brązowowłosej, na znajdujące się za nią drzwi do Wielkiej Sali.

– Wracaj do środka, już. – powtórzył Tom, tonem nieznoszącym sprzeciwu

– Dlaczego? – spytała Jane, marszcząc czoło

– Tom, o co chodzi?

Fabienne pociągnęła bruneta za rękaw szaty, by zwrócić na siebie jego uwagę, ale ten tylko nerwowo spoglądał to na Jane, to na drzwi.

Nagle rozległ się zbiorowy krzyk i pisk, dochodzący z Wielkiej Sali.

Obie dziewczęta niemal podskoczyły przestraszone.

– Merlinie, co się tam dzieje? – spytała zaniepokojona niebieskooka, również patrząc na zamknięte drzwi i w tej chwili wrzaski ustały

– Spokojnie, nic się nie wydarzyło! Wszyscy cali?! To tylko deszcz, zaraz się osuszymy! – rozbrzmiał głośny, lecz nieco stłumiony przez ściany, głos Dippeta

– Deszcz? – powtórzyła Fabienne, ponownie patrząc pytająco na Toma

Chłopak mruknął pod nosem coś, co brzmiało jak przekleństwo, ale blondynka nie była w stanie dobrze go zrozumieć.

Red Lies  |Tom Riddle|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz